„Madonna, Madame X i ja” – Mirwais i jego jedyny wywiad
News of Madonna
10 lipca 2019
Tłumaczenie: Jakub Urban
Po wydaniu albumu „Madame X”, Mirwais zarezerwował swój pierwszy wywiad dla News of Madonna.
Zgodził się podzielić z nami kulisami powstawania płyty, która zajęła pierwsze miejsce w 60 krajach w dniu jej wydania. Mirwais postanowił opowiedzieć o współpracy z Madonną, procesie twórczym, produkcji krążka oraz upokorzeniu i buncie.
Wpadliśmy na szalony pomysł, aby zaproponować Mirwaisowi wywiad. Zgodził się i odpowiedział na wszystkie nasze pytania. Rozmowę rozpoczął tymi słowami:
Mirwais:
Zdecydowałem, aby opowiedzieć o „Madame X” tylko podczas jednego wywiadu. I jest to wywiad dla was.
Wpierw jednak małe przypomnienie dla tych, którzy znają Mirwaisa jedynie dzięki Madonnie. Zanim stał się tym, dzięki któremu uzyskała ona 4 albumy numer 1 w Stanach Zjednoczonych, Mirwais, muzyk, piosenkarz i producent, był gitarzystą i kompozytorem paryskiej formacji Taxi Girl, jak również członkiem zespołu Juliette and the independents.
Mirwais i jego ekskluzywny wywiad
dla News of Madonna
Z Madonną znacie się od wielu lat – opowiesz nam jak się poznaliście?
To było jesienią 1999 roku. Kilka razy rozmawialiśmy przez telefon. Kiedy zgodziliśmy się żeby przetestować razem kilka piosenek, spotkaliśmy się w Studio Sarm West w Londynie. Myślę, że naprawdę spodobał się jej mój klip oraz piosenka „Disco Science”. Chciała wypróbować razem kilka innych tytułów.
Powiedziałeś, że aby móc pracować razem, musiałeś być kompatybilny
Mówiąc „kompatybilny”, miałem na myśli to, że to ważne, aby współdzielić przynajmniej niektóre istotne rzeczy. Miłość do sztuki, szczególne poczucie estetyki, podejmowanie ryzyka, umiejętność obrony swoich pomysłów. Czasami – sprzeciwiać się jej opinii.
Jej muzyka rozwinęła się od waszej ostatniej współpracy. Czy powiedziałbyś, że to tak samo jak sama Madonna?
Absolutnie, jak każdy, co jest osobistą opinią, ale uważam, że zasługuje na swój obecny sukces. Nie jest on oparty na robieniu rzeczy w tej samej, starej formule, której wszystkie gwiazdy używają i nadużywają.
Żyjemy w dusznym świecie mainstreamu, w którym artyści wydają ten sam rodzaj piosenki co trzy miesiące.
Zmieniają akord, nieznacznie modyfikują tekst, a później wytwórnie dbają o to, aby krzyczeć o tym jak świetny jest nowy utwór – nowy, rewolucyjny, etc! W rzeczywistości jest to mniej więcej ta sama nieszkodliwa, banalna piosenka – po prostu odrobinę inna od poprzedniej.
Album „Madame X” został ogłoszony jako zabarwiony politycznie i taki jest! Z pewnością jeszcze bardziej niż „American Life” – wspomina o problemach systemu i potępia tych, którzy to wykorzystują. [Madonna] mówi o demokracji, wzywa ludzi do przebudzenia się. Powiedziała „wszystko, co Mirwais i ja zrobimy razem, zawsze staje się upolitycznione”. Czy jest to powód, dla którego znów się spotkaliście?
Nie, nie zupełnie. Na początku zgodziliśmy się co do wpływów portugalskich i latynoskich, które pragnęła odkryć. Później, stopniowo, zupełnie jak mówisz, zasugerowałem jej kilka bardziej eksperymentalnych piosenek, takich jak „Dark Ballet”. Od razu je polubiła. Następnie, oczywiście, rozmawialiśmy o takich sprawach jak kontrola broni w USA, co później przekształciło się w piosenkę.
Czy możesz nam opowiedzieć o tym jak powstał album?
Madonna to osoba, która naprawdę inspiruje ludzi. Na etapie sesji demo nie ma żadnych artystycznych ograniczeń, co jest dla mnie w porządku. Ja też nie lubię ograniczać samego siebie.
Po napisaniu piosenek może nastąpić dość długi proces produkcji i aranżacji. aby odnaleźć ostateczną wersję utworu. Nawet na tym etapie wciąż można dodawać najbardziej szalone pomysły.
Między utworami na „Madame X” istnieje prawdziwa spójność. Czy Madonna pytała Cię o opinię na temat piosenek, których nie wyprodukowałeś?
Nie, ale gdybym usłyszał utwór innego autora, mógłbym oczywiście wyrazić swoją opinię. Ona wie co robi.
Czy streaming wniósł zmiany do przemysłu muzycznego?
Tak, streaming od dawna jest centrum zmian przyzwyczajeń konsumenckich. Uważam, że „Madame X” mogłoby posłużyć jako przykład albumu koncepcyjnego, który stopniowo odnajdzie swoje miejsce w gospodarce cyfrowej. Teraz priorytetem jest wydawanie singli, ale nie na długo. Albumy powrócą.
Pokierowałeś swoje eksperymenty ku „globalnemu, futurystycznemu albumowi” (przy zachowaniu melodyjnej i jasnej muzyki pop, typowej dla Madonny). Czy był to początek pragnienia zrewolucjonizowania muzyki pop? Co było największym wyzwaniem na tym albumie?
Najwyraźniej Madonna chciała odejść od tradycyjnego formatu „popu”, zarówno w tekstach jak i w formie. Prosząc mnie o współpracę nie zamierzaliśmy oczywiście stworzyć tradycyjnego latino. Folklor i pop latynoski to nie do końca mój konik.
Czy możemy uznać, że inspiracja muzyką latynoską zostanie użyta do czegoś innego niż do sprzedania wakacji i automatycznego słońca? Muzyka fado posiada smutną wymowę i uważam, że inne rodzaje muzyki latynoskiej są bardzo motywujące muzycznie. Dlaczego by nie spróbować czegoś nowego?
Pozwól, że powiem ci co myślę naprawdę. Uważam, że wiele ludzi i krytyków nie dostrzega czegoś istotnego w jej sposobie odkrywania muzyki latynoskiej/portugalskiej. Przegapili uniwersalny wątek polityczny, który Madonna ma w całym swoim albumie.
W Ameryce Trumpa latynosi są wyzywani niemal każdego dnia, a mniejszości są prowokowane przez cały czas. Fakt, że jedna z ważniejszych, białych amerykańskich gwiazd wybrała jako główny singiel angielsko-hiszpański duet z Kolumbijczykiem jest potężnym znakiem politycznym. Przypomina mi to Marlona Brando, który poprosił rdzenną Indiankę, aby w jego imieniu odmówiła przyjęcia Oscara w 1973 roku. Nawet jeśli kontekst nie jest taki sam.
Dlatego nazwałem raz „Madame X” „globalnym, futurystycznym albumem”. Być może jest to pierwsza płyta tego typu. To nie jest muzyka świata, ale muzyka o inteligentnej integracji: dopasowywanie się i dzielenie kulturami, dodawanie wymiaru politycznego. Z pewnością nie chodzi tu o próbę wykorzystania określonych wpływów kulturowych, jak próbują nas przekonać niektórzy.
Chociaż muzyka jest bardzo nowoczesna, to raczej zachowanie i teksty Madonny wyprzedzają swój czas na tym albumie. Z pewnością nadszedł czas, aby umieścić słowa i znaczenie w centrum mainstreamu.
A jeśli niektórzy uważają, że niektóre słowa są dość naiwne (sam tak nie uważam), zawsze dużo lepiej jest robić cokolwiek niż nic.
Przez – lub raczej – dzięki streamingowi, dominacja anglo-amerykańskiej muzyki przestanie istnieć. Powiedzmy, że za dziesięć lat wszystko stanie się bardzo rozdzielone. Z rynkiem muzyki latynoskiej na czele, który rozrasta się bardzo szybko.
To właśnie ta kulturowa i artystyczna otwartość ponad granicami, którą Madonna naturalnie integruje, była interesująca dla „Madame X”. Co dziwne, nie skupia się ona na etniczności, w przeciwieństwie do większości amerykańskich popowych artystów. Jednym słowem, w rapowanej piosence „American Life”, której nikt w tamtym czasie dobrze nie zrozumiał, przez co odniosła niewielki sukces, Madonna powiedziała jasno, że żyje poza amerykańskim snem. Nie oznaczało to, że nie jest Amerykanką. Wręcz przeciwnie, jest prawdziwą Amerykanką! To było bardzo inteligentne.
Czy Madonna zawsze kontroluje swoją muzykę w ten sposób?
Tak, oczywiście, ale nie bardziej niż ja! To normalne, aby kontrolować swoją własną muzykę.
Niektórzy ludzie mawiają, że intensywnie korzystasz z wokodera/autotune. Posuwają się nawet do tego, że M nie potrafi śpiewać bez ich pomocy. Co byś im odpowiedział?
Zupełnie nic. To wybór estetyczny. Posłuchaj „Extreme Occident”, gdzie jej głos naturalnie się przebija. Nikt nie przejmuje się autotune Kanye’go Westa czy Travisa Scotta, bo to ich wybór. Niekiedy rozmawiamy czy użyć go, czy nie, ale to ona o tym decyduje. To jej płyta.
Spośród wszystkich albumów, które wyprodukowałeś dla M, którą piosenkę lubisz najbardziej?
Trudno powiedzieć. Lubię je wszystkie. Naprawdę lubię „Don’t Tell Me” za jego pomysłowy electro-folk. „Nobody’s Perfect” za to, że przyniósł autotune masom, na długo przed rapem. „American Life”, ponieważ jest naprawdę szczery i podoba mi się jego niezwykły styl. „Die Another Day”, jako piosenka do Jamesa Bonda jest naprawdę innowacyjnym kawałkiem. „God Control” – ponieważ czuję, że dzięki niemu wymyśliliśmy razem koncept „Disco Protest Song”, prawda?
Możemy liczyć na to, że zobaczymy Cię na Madame X Tour, podobnie jak podczas koncertów promocyjnych albumu „American Life”?
Na razie nie, ale nigdy nie wiadomo.
Czy możesz podzielić się z naszymi czytelnikami czymś, czego nie wiemy na temat Twojej pracy z Madonną?
Czasami traktujemy siebie nawzajem jak szaleńców! Ale w przyjazny sposób.
Planujesz powrócić jesienią. Fani czekają na Ciebie. Czy masz jakąś datę, którą możesz nam podać? Podobał nam się Twój album „Production” oraz jego melancholijny charakter. Czy będzie to obecne na Twoim kolejnym albumie?
To trochę album „konceptualistyczny”, jak mam to w zwyczaju. Nie mam jeszcze daty, ale myślę o wydaniu kilku piosenek i klipów, miejmy nadzieję, jesienią.
Wciąż trzymasz się w muzyce eksperymentalnej?
Nie, nudzę się, gdy wchodzę zbyt głęboko w jedną lub w drugą stronę. To, co lubię najbardziej, to silny wymiar artystyczny, eksperymentalny lub komercyjny, jakikolwiek.
Czy Madonna pojawi się na tym albumie, tak samo jak na „Production”?
Nie wydaje mi się. W końcu zrobiliśmy już razem wiele piosenek.
Masz jakąś wiadomość, którą chciałbyś nam przekazać?
Chciałbym powiedzieć, że ponowna praca z nią była przyjemnością. Byłem zdziwiony, że wciąż mamy głębokie powiązania muzyczne. Ponowna praca razem przebiegła tak, jakbyśmy nigdy nie mieli wcześniej żadnej przerwy.
A jeśli z wywiadu ma zostać jedna rzecz, oto ona:
Madonna nie wróciła z „Madame X”. Ona się pojawiła niczym debiutantka. A to dopiero początek! W przyszłości będzie jeszcze lepiej, ze mną lub bez! Jestem naprawdę szczęśliwy z powodu ogromnej wrażliwości fanów wobec tego albumu. Mam wrażenie, że są zadowoleni z tego nowego rozdziału i chciałbym im podziękować. Oni są najlepsi!
—
Thanks to News of Madonna for sharing their amazing interview with Polish fans!
[…] „Madonna, Madame X i ja” – Mirwais i jego jedyny wywiad (News of Madonna) […]