Madonna: „Nigdy nie porzucajcie nadziei”

Today Show

maj 2019
Joe Fryer

Tłumaczenie: Krystian


Zdobyłaś wiele nagród w swoim życiu. Jak odbierasz tę kolejną?

Powiedziałabym, że nagroda dzisiejszego wieczoru jest naprawdę znacząca, bo łączy się z tyloma istotnymi momentami, a wielka część mojej historii przeplata się z byciem „Orędownikiem Zmian”, więc wiele dla mnie znaczy, nie jest byle czym.

To dla ciebie wzruszające, czyż nie?

Tak… tak… Kilka razy musiałam powstrzymywać łzy.

Jak myślisz – dlaczego?

Bo mam wiele wspomnień z tych ostatnich trzydziestu lat. Walka o zmiany, bycie na froncie… Przeżyłam wiele bolesnych momentów, straciłam wielu przyjaciół. Było trochę smutku w przemowie, bo nie jest łatwo spoglądać wstecz i przypominać sobie ludzi, których się kochało, ale straciło… wiesz, tych, których chciałoby się, by byli obok. To trudne.

To dla Ciebie bardzo osobiste, prawda?

Oczywiście, ale nie wiem jak nie napisać głęboko osobistej przemowy. Niestety… chyba.

Wielu ludzi mówi, że lata temu, kiedy nikt nie wspierał gejowskiej społeczności, ty nie bałaś się tego robić.

Tak.

A dlaczego?

Powiedziałam o tym dość dużo w swojej przemowie… ponieważ dorastałam na środkowym zachodzie i czułam się tak, jakbym nigdzie nie pasowała. Pierwszą osobą, która mnie wzmocniła i dała mi odwagę by być sobą, by w siebie wierzyć, nie obawiać się podążać za marzeniami, był gej. A potem, kiedy przeniosłam się do Nowego Jorku, była tam gejowska społeczność, która wzmacniała mnie we wszystkim, co robiłam. Wzmacniała koncept, ideę silnej, niezależnej kobiety, coś czego nie doświadczyłam dorastając. Wytworzyła się szczególna więź. Czułam się zobligowana nieść pomoc społeczności LGBTQ od samego początku, bo Ci ludzie zawsze byli ze mną.

Myślę, że wiele osób ma świadomość tego, że zawsze wspierałaś społeczność LGBTQ. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że było to w dużej mierze motywowane tym, że ona wspierała Ciebie.

Tak, dokładnie. Była jak… drogowskaz… tak.

Ta nagroda nie jest przyznawana każdego roku. Jesteś drugą osobą w historii, która ją dostała.

Nie wiedziałam tego.

Tak, to nie doroczna a bardzo wyjątkowa nagroda.

No cóż… bardzo mi miło. Kto dostał ją przede mną?

Bill Clinton.

Naprawdę? No cóż… On jest „Orędownikiem Zmian”.

Słowo „zmiana” – co ono dla Ciebie oznacza? Co Ci to mówi?

„Zmiana” oznacza, że będzie bitwa. Że będzie walka. Że ludzie poczują się niekomfortowo. Trzeba być przygotowanym na te wszystkie wyzwania. Zmiana jest równoznaczna wyzwaniu.

Nigdy się tego nie obawiałaś, czyż nie?

Nie powiedziałabym, że się nie obawiałam. Myślę, że moją naturą i rzeczą wpisaną w moje DNA jest walka w imię słabszych, którzy buntują się wobec norm i przeciwstawiają się konwenansom. Nie wiem skąd to się wzięło, po prostu mam to we krwi. Myślę jednak, że kiedy dojrzałam i urodziłam dzieci, zaczęłam trochę bardziej myśleć, zanim coś zrobię, zanim zareaguję i coś powiem, ale ciągle jestem twardzielką. Albo – jak to nazwał mnie dziś Anderson [Cooper – przyp. tłum.] – awanturniczką?

Zbuntowaną awanturniczką. To nawet więcej, jak wyższa forma pogromcy albo napastnik.

Wiesz co, nie wiem czy jestem pogromcą. Myślę, że ludzie z mojego teamu PR chcieliby, żebym była bardziej ostrożna. [śmiech]

Twoja działalność w Malawi jest w pewnym sensie rozszerzeniem, co robisz dla społeczności LGBTQ, prawda?

Tak. To bardzo podobne.

Czy coś ci to przypomina, kiedy widzisz, jak to działa?

Niesienie światła tam, gdzie panuje mrok, gdzie ludzie nie są świadomi tego, co się dzieje. Gdzie nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, z wyniszczenia całego kraju. Ludzie tacy jak ja nie wiedzieli, co się dzieje. Dorastałam bez matki i widziałam wszystkie te dzieci, które tracą rodziców i nie mają nikogo, kto mógłby się nimi zaopiekować – to mnie dobiło. Musiałam więc coś zrobić, podobnie jak musiałam zrobić coś ze sobą, kiedy przeniosłam się do Nowego Jorku. Interesujące jest to, jak wszystko kołem się toczy, co zresztą powiedziałam w swojej przemowie.

Przywitałaś Nowy Rok w Stonewall. W tym roku przypada 50. rocznica zamieszek w Stonewall. To było dla Ciebie bardzo znaczące, czyż nie?

Owszem. Bardzo istotne.

Co chciałabyś, żeby ludzie zapamiętali z tamtych wydarzeń w Stonewall?

Chciałabym, żeby ludzie wiedzieli, jak daleko zaszliśmy. Wiem, że zrobiliśmy też wiele kroków wstecz i wiele rzeczy, o które walczyliśmy i które osiągnęliśmy, zdają się być nam odbierane, ale chciałabym, żeby ludzie pamiętali, że był taki czas, kiedy bycie gejem w Ameryce było niebezpieczne. W tamtych czasach mogłeś zostać aresztowany, pobity, torturowany, maltretowany czy nawet zabity. Myślę, że wówczas dorastanie musiało być naprawdę trudne, nawet dla mojego przyjaciela, Christophera Flynna, który był pierwszym gejem, jakiego poznałam wychowując się w Michigan. To musiało być trudne – kryć się ze wszystkim, nie móc być tym, kim jesteś, obawiać się o życie, być zastraszonym. Mam na myśli to, że dla mnie ważne jest, aby ludzie dostrzegli, jak długą drogę przeszliśmy i jakimi jesteśmy szczęściarzami, że możemy choćby odbyć tę rozmowę, mówić otwarcie, wyrażać siebie, uczestniczyć w tej ceremonii [GLAAD Awards – przyp. tłum.], odbierać te nagrody i być „Orędownikami Zmian”. Jakiekolwiek wariactwo nie działoby się w naszym kraju, wciąż mamy sporo wolności, której nigdy nie powinniśmy lekceważyć.

Nawet w dzisiejszych czasach jest wiele młodzieży LGBTQ, która porywa się na swoje życie, wysoka liczba morderstw transseksualnych kobiet. Wciąż jest sporo problemów, z którymi trzeba się uporać.

O mój Boże, tak. Walka jeszcze się nie skończyła i dlatego tu jesteśmy. Dlatego rozmawiamy, dlatego tu jestem i dlatego ta nagroda tyle dla mnie znaczy. To nie jest trywialne, płytkie ani marginalne. To moje życie i moja walka o życie. Twoja prawdopodobnie też.

Piosenka „I Rise” właśnie się ukazała i przez wielu ludzi została uznana za rodzaj hymnu Stonewall.

Tak, to bardzo hymniczna piosenka.

Jak wiele znaczy ona dla Ciebie?

„I Rise”? [Znaczy tyle] że pomimo tej całej opresji, pomimo ataków na wolność słowa, tego, że społeczeństwo czy też niektóre jednostki mogą próbować cię zatrzymać, wybić ci to z głowy, sprawić, że zaczniesz się bać, że cię zastraszą, to jednak niezależnie od wszystkiego, nie mogą odebrać ci duszy. Głęboko wewnątrz siebie musisz znaleźć swoją rację, która sprawi, że wciąż będziesz mieć siły do działania i która pomoże ci się wznieść.

Mam wrażenie, że wszystkich tutaj oczarowałaś sobą……

Naprawdę? [śmiech]

Ostatnie, o co chciałbym Cię spytać, to jakie przesłanie chciałabyś, aby ludzie wyciągnęli z tego, co powiedziałaś?

By nigdy nie porzucać nadziei. By nigdy się nie poddawać, choćby nie wiem co.