Madonna dorasta

Good Housekeeping

kwiecień 2000
Tłumaczenie: RottenVirgin

Madonna – dojrzalsza i mądrzejsza, opowiada o swojej szalonej młodości, największym błędzie i o tym, dlaczego chce być tradycyjną mamą.

W filmie „Układ prawie idealny” wcielasz się w postać kobiety rozpaczliwie pragnącej mieć dziecko. W końcu zachodzi w ciążę ze swoim najlepszym przyjacielem, gejem. Przypuszczam, że pojawią się komentarze na temat tego, jak bardzo nieskomplikowana i wrażliwa jest grana przez ciebie postać.

Postać, którą gram, jest zwyczajną kobietą, kobietą naszych czasów, borykającą się z takimi samymi problemami, z jakimi boryka się większość kobiet. Ma pecha w miłości, próbuje ułożyć sobie życie osobiste, wychować dziecko.

Czy to, że sama jesteś matką, pomogło ci lepiej zagrać tą postać?

Oczywiście. Byłam głosem rozsądku, kiedy dyskutowaliśmy o tym jak prawdopodobnie postąpiłaby w danej sytuacji. Ani Rupert Everett, który w filmie gra mojego partnera, ani reżyser John Schlesinger, nie mają dzieci. Kiedy nie byli pewni, jak odegrać daną scenę, mówiłam, że tego i tego rodzic na pewno by nie zrobił, wiedząc, że dziecko jest w tym samym pomieszczeniu. To, że mam dziecko, okazało się bardzo pomocne. Gdybym sama go nie miała, pewnie co pięć minut dzwoniłabym do siostry z pytaniami, jak w danej sytuacji postąpiłaby matka.

Ta opowieść wzruszy szczególnie kobiety – te kobiety, które być może nie oglądały innych filmów z twoim udziałem ze względu na twój dawny wyzywający wizerunek (śmiech). Myślę, że niesłusznie uważa się ciebie za nieprzyzwoitą i szorstką. Zawsze sądziłam, że jesteś bardzo wrażliwą kobietą.

Ci, którzy uważają mnie za nieprzyzwoitą i szorstką, w ogóle mnie nie znają i nigdy ze mną nie przebywali. A potem dają się nabrać na to, co się na mój temat mówi.

Czy teraz, kiedy masz dziecko, bardziej dbasz o swój wizerunek?

Oczywiście, bardziej zważam na to, co robię i mówię. Kiedy zaszłam w ciążę, zaczęłam zupełnie inaczej patrzeć na świat. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że powinnam zacząć myśleć o zupełnie innych sprawach. Kiedy ma się dzieci, nie można być anarchistą. Nadal można być buntownikiem, ale najpierw należy zatrzymać się na chwilę i pomyśleć. Nie zdarzyło mi się jeszcze czegoś nie zrobić w obawie przed tym, że gdy Lola podrośnie, będzie się za mnie wstydzić. Ale na przykład zaproponowano mi rolę w niezwykle mrocznej sztuce, gdzie miałam wygłosić monolog o zabiciu dziecka. Stwierdziłam, że po prostu nie mogę tego zrobić. Jest wiele rzeczy, których nie jestem w stanie zrobić, właśnie dlatego, że mam dziecko. Nie dlatego, że boję się, co kiedyś sobie pomyśli Lourdes, ale dlatego, że mam teraz inną wrażliwość.

Kiedy zostajesz matką, nie ma odwrotu.

Posłuchaj, przeszłam już przez okres seksualnego buntu. Przekroczyłam wszelkie granice. Goliłam brwi, paradowałam nago w każdym możliwym zakątku świata, umawiałam się z koszykarzem NBA. Już więcej zrobić się nie da. Ten czas mam już za sobą.

Bardzo podobało mi się to, że robiłaś to wszystko na oczach ludzi.

W takim razie, jesteś w mniejszości (śmiech).

Powiedziałaś kiedyś, że chciałabyś, aby publiczność zaakceptowała cię i zrozumiała twoją twórczość. Dodałaś jednak, że nawet gdyby nigdy tak się nie stało, byłabyś szczęśliwa mając zrozumienie osób tobie najbliższych.

Już jako dziecko, czułam, że moje pomysły nie wzbudzały przesadnego zachwytu. Ja sama nie wzbudzałam przesadnego zachwytu. Wiedziałam, że inni interesowali się mną, ale to dlatego, że mieli mnie za dziwaczkę. Jakoś się z tym pogodziłam. Oczekując od innych uznania, narażamy się na rozczarowanie. Po prostu trzeba być sobą.

Jak odbierałaś krytykę prasy pod swoim adresem?

Takie jest życie. Nie należę do osób użalających się nad sobą. Podejmujemy pewne decyzje i albo z nimi żyjemy, albo wycofujemy się z tej branży.

A więc niczego nie żałujesz?

Każdy czegoś żałuje. Jeśli czegoś żałuję, to są to sprawy osobiste. Nie żałuję niczego, co ma związek z moją karierą.

Twoje duchowe poszukiwania, zainteresowanie jogą i religiami Wschodu wywołało lawinę komentarzy.

Wypowiadałam się na te tematy, więc media się tego uczepiły. To prawda, że doznałam duchowego oświecenia i że córka całkowicie zmieniła moje życie, ale nie stałam się nagle święta! Wciąż jestem tą samą osobą. Tyle, że lepszą – taką mam nadzieję.

Z zaciekawianiem przyglądałam się tobie i Loli na planie filmowym. Śpiewałyście, a ty co jakiś czas przypominałaś jej, żeby była grzeczna. Kiedy czegoś chciała, pytałaś : „co się wtedy mówi?”

Zależy mi, aby Lola zachowywała się kulturalnie.

Dobre wychowanie to ważna sprawa?

Oczywiście. Nie chcę, aby Lola była rozpuszczona. A z pewnością mogłaby być. Nie chcę, aby dostawała wszystko, czego sobie zażyczy. Chciałabym, aby doceniała to, co ma, żeby nie była arogancka. Chciałabym, żeby była dobrze wychowana. To zabawne, ale czasami wręcz przesadza. Pewnego dnia, gdy myłam jej głowę, spytałam, czy chciałaby użyć odżywki. Albo mojego mydła, które nie szczypie jej w oczy. Lola na to: „Nie, mamusiu, ale dziękuję że pytasz” (śmiech). I tak ilekroć coś  jej proponowałam. Pomyślałam sobie, „co się z nią z dzisiaj stało”?

Spędza dużo czasu ze swoim tatą?

Lola to córeczka tatusia. Codziennie powtarza, że mamusia to królowa, tatuś król, a ona jest księżniczką. Oczywiście, kiedy podróżujemy, nie widuje się z tatą tak często, ale jest obecny w jej życiu. Często zabiera ją do kina. Jego rodzice mieszkają w Nowym Jorku nieopodal mojego apartamentu, więc często odwiedza też dziadków, gdzie zajada się kubańskim jedzeniem i bawi z kuzynostwem. Bardzo się cieszę, że spędza nieco czasu w innym środowisku niż to, w którym ja się obracam.

Jak spędzasz dzień z Lolą, kiedy nie pracujesz?

Nawet gdy pracuję, jeden dzień w tygodniu zawsze spędzam tylko z córką. Robimy wszystko: wybieramy sobie nawzajem ubrania, malujemy sobie paznokcie. Razem jemy, a potem albo idziemy do parku, albo na zakupy. Lola uwielbia chodzić do Sephory i innych wielkich perfumerii. Chciałaby zostać makijażystką. Robimy razem wiele zwyczajnych rzeczy.

Oglądacie filmy?

W domu Lola nie ogląda telewizji ani filmów na video, więc wyjście do kina jest dla niej wyjątkowym doświadczeniem. Ja nie zabieram jej zbyt często do kina, bo wolę zajmować się z nią czymś, co bardziej nas integruje.

Loli nie interesuje telewizja?

Nie spogląda tęsknie w stronę telewizora. Bardzo się z tego cieszę. Wolałabym, aby na tym etapie życie rozwijała wyobraźnię i zdolności językowe. Lola jest wyszkolona. Czasem odwiedzamy Rosie O’Donnell, której metody wychowawcze są przeciwieństwem moich. Rosie ma teraz troje dzieci i starszym pozwala objadać się słodyczami i oglądać telewizję. W domu Rosie pokój, w którym bawią się dzieci, sąsiaduje z pokojem, w którym rozmawiają dorośli. Pewnego dnia, gdy odwiedzałyśmy Rosie, Lola przybiegła do mnie wołając: „Mamusiu, mamusiu! Chelsea i Parker oglądają telewizję!”. Odparłam, że w porządku, bo to ich dom. Na to Lola: „ale mamusiu, co ja mam teraz zrobić?”. Ja na to, że może albo oglądać telewizję razem z nimi, albo wyjść z pokoju. I Lola postanowiła, że zostanie ze mną. Nawet jej o to nie prosiłam.

Jako dziecko też nie oglądałaś telewizji, prawda?

Nie. Kiedy po powrocie ze szkoły nie wolno ci oglądać telewizji, twoją rozrywką stają się książki. I to jest dobre.

Wychowując córkę ufasz swojemu instynktowi?

W stu procentach. Oczywiście rozmawiam o tym z przyjaciółmi, którzy mają dzieci i z moją młodszą siostrą, Paulą. Ma ośmioletniego syna i córkę w wieku Loli. Więc kiedy nie wiem, co zrobić, albo coś mi nie wychodzi, dzwonię do niej z prośbą o radę. Najczęściej jednak polegam na swoim instynkcie.

Jaka jest ulubiona książka Lourdes?

Wszystkie książki, których bohaterkami są księżniczki.

Ma już swój ulubiony strój?

Lola uwielbia nosić długie suknie, takie jakie noszą księżniczki. Na podwórku, na plaży – uwielbia wszystko, co przypomina balowe suknie.

Jak rozśmieszasz swoją córkę?

Wymyślam piosenki. Są kompletnie absurdalne – posklejane ze sobą, pełne postaci z książek i osób, które zna. Lola siedzi na podłodze, jak na przedstawieniu i śmieje się histerycznie, jakby była to najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziała. Ale dzieci śmieją się z najgłupszych rzeczy. Na przyjęcie urodzinowe , które zorganizowałam dla Loli, wynajęliśmy panią, która miała zabawiać dzieci. Grała na gitarze, wydawała zabawne odgłosy, opowiadała absurdalne historyjki. Dzieciaki śmiały się histerycznie, a ja śmiałam się z tego, że one się śmieją. Wydawało mi się zabawne to, że im wydawało się to zabawne… Boże, o czym ja gadam. Powstrzymaj mnie! Tak to jest, kiedy ma się dziecko.

Czy Lourdes przypomina ciebie jako małą dziewczynkę?

Nie wiem. Gdyby żyła moja mama, pewnie by mi o tym powiedziała. Zwykle to rodzice mówią ci: „dokładnie tak się zachowywałaś, kiedy byłaś mała”. Zatem nie jestem pewna. Ale wiele osób mówi mi, że Lola to cała ja. Ja tego nie dostrzegam. Oczywiście, dla mnie jest najukochańszą córeczką. Na pewno jednak jest bardzo uparta, tak jak i ja. To akurat zauważyłam.

Czy Lourdes zdaje sobie sprawę z tego, że jesteś sławna? Wczoraj na planie powiedziała, że na ekranie jesteś taka malutka!

Nie wiem, czy Lola już to rozumie. Większość moich znajomych pracuje w tej branży. Kiedy Lola wertuje czasopismo, na co drugiej stronie widzi kogoś, kto niedawno był u nas w domu. Tu jedna znajoma twarz, tam druga. Wszystkich może zobaczyć w czasopismach.

Bette Midler powiedziała, że nie pozwoli swojej córce Sophie oglądać jej wczesnych występów, pełnych sprośnych żartów i przekleństw. Bardzo się tego wstydzi. Czy chcesz mieć kontrolę nad tym, co Lola ogląda lub co obejrzy?

Kiedy Lola ogląda telewizję, to zwykle wtedy, gdy pracuję nad montażem moich teledysków. Kiedy chcę obejrzeć różne ujęcia, po prostu puszczam własne teledyski. Lola widziała większość z nich. Ale są to ujęcia bardzo niewinne – zwykle wstawki taneczne i tak dalej. Nigdy nie pomyślałam, że tego czy tamtego nie powinna oglądać, albo że powinna wyjść z pokoju.

Czy jest w twoim artystycznym dorobku coś, czego twoim zdaniem Lola nie powinna zobaczyć?

Kilka filmów, na przykład „Sidła miłości” i książka „Sex”. Wolałabym, aby zapoznała się z nimi, gdy dorośnie, w przeciwnym razie mogłaby ich nie zrozumieć. Kiedy będę w stanie wytłumaczyć, jej jakie były moje intencje, pozwolę jej je zobaczyć. Poczekam, aż dorośnie, nie dlatego, że wstydzę się tego, co zrobiłam, ale dlatego, że to po prostu nie jest dla dzieci – nie tylko moich dzieci, ale i niczyich.

Jak macierzyństwo wpłynęło na twoje relacje ze światem zewnętrznym?

Nie mam nic przeciwko temu, że ludzie się mną interesują. Ale jeśli proszę jakiegoś gościa uzbrojonego w aparat fotograficzny, żeby nie niepokoił mojej córki, a on i tak błyska mi fleszem w oczy, ledwo panuję nad sobą. Czasem mam ochotę zapytać, czy naprawdę nie widzą we mnie człowieka? Mam dziecko. Więc niech chociaż pomyślą o mnie jako o matce z dzieckiem. Wiem, że byliby w stanie to zrozumieć, bo sami mają matki. Ale i tak nic do nich nie dociera.

Chciałabyś mieć drugie dziecko?

Tak. Bardzo chciałabym ponownie tego doświadczyć. Chciałabym mieć więcej niż jedno dziecko, chciałabym, aby Lola miała braciszka albo siostrzyczkę.

Czy kiedykolwiek ponownie wyszłabyś za mąż?

Zastanawiałam się nad tym. Ta myśl wraca do mnie od lat. Czasem wydaje mi się to bardzo sensowne, a czasami zupełnie nie widzę w tym sensu. Jestem rozdarta.

Wydawało mi się, że byłaś naprawdę zakochana w Seanie Pennie. Że kiedy pobraliście się w 1985 roku, było to dla ciebie naprawdę znaczące.

Bo tak było. I nadal jest. Jestem typową katoliczką, a przy tym dotrzymuję danego słowa. To, że się nam nie udało, było dla mnie potworną klęską. Jestem osobą, która walczy do końca. Ma to wiele wspólnego z moją nadwrażliwością. Nie chciałabym po raz kolejny popełnić tego samego błędu. Nie chcę znów wyjść za mąż i znów się rozwieść. Chcę dochować przysięgi.

Zawsze traktowałaś małżeństwo poważnie.

Oczywiście. Ale wcześniej naprawdę trzeba się poznać. Zaloty to być może przestarzały rytuał, ale jestem jego wielką wielbicielką. Wiele moich poprzednich związków rozpoczynał wybuch namiętności, a potem błyskawicznie się wypalały – właśnie dlatego, że nie poświęciłam dość czasu na to, aby poznać tę osobę. Z pewnością jednak rozważam możliwość ponownego zamążpójścia.

Jesteś romantyczką?

Niepoprawną!

Masz 41 lat. Pogodziłaś się ze swoją sławą?

Gdy minie okres, w którym ludzie próbują rozerwać cię na strzępy, a każdy chce mieć cię na własność, przychodzi moment, kiedy się od tego dystansujesz, łapiesz oddech. Uczysz się z tego śmiać. Jestem teraz znacznie bardziej pewna siebie. Byłam pewna siebie już na początku kariery, ale nie byłam świadoma samej siebie, tak bardzo jak teraz. Przychodzi moment, gdy się do sławy przyzwyczajasz. I zaczynasz czuć się dobrze we własnej skórze.

Trudno jest ci żyć ze swoją reputacją? Gwiazdy, które eksponują swoją seksualność, muszą liczyć się z naruszaniem prywatności i tym, że są oceniane przez opinię publiczną. Kiedy raz przykują jej uwagę, trudno im się wycofać.

Problem polega na tym, że nie można raz być seksualną prowokatorką, a raz żądać świętego spokoju. Kiedy wpuszczamy innych do swojego życia, musimy pogodzić się z pewną utratą prywatności. Tak już jest, takie są zasady gry. Ale nie każdy ma do tego charakter. Do tego trzeba mieć wytrzymałość…

Nosorożca.

Właśnie (śmiech). Trzeba mieć naprawdę solidny pancerz.

Zapewne i tak zaskoczył cię ogrom twojej sławy.

Oczywiście. Ale pogodziłam się z nią i zaakceptowałam ją. Po jakimś czasie uczysz się z nią żyć, znajdujesz przyjaciół, którzy nie czują się przez twoją sławę przytłoczeni i życie trwa dalej.

Masz w sobie tyle energii, że nie wyobrażam sobie, byś kiedykolwiek…

Przeszła na emeryturę? (śmiech)

Tak. Wydaje mi się, że gdy gwiazdy kończą 35 lat, zaczyna im się zadawać niegrzecznie pytania, na przykład o to, czym będą się zajmować po zakończeniu kariery.

To prawda. Zauważyłam też inną zabawną rzecz – do pewnego momentu, w prasie nie drukują informacji o tym ile masz lat. I nagle, kiedy skończysz czterdziestkę, obok twojego nazwiska pojawia się twój wiek. To naprawdę dziwne, to tak jakby chciano zasugerować, że zostało ci już niewiele czasu. Jeśli zaś chodzi o emeryturę – nie wyobrażam sobie, bym miała nie pracować. Wiem, że będę dojrzewać, zmieniać się, interesować się innymi rzeczami. Ale odkąd pamiętam, zawsze tak było. Kiedy byłam nastolatką pochłaniał mnie taniec, przygotowywanie szalonych musicali i wciąż to robię. Nie wyobrażam sobie, bym nie miała być w jakikolwiek sposób twórcza. Nie umiem bez tego żyć. Nie wiem, czym będę się zajmować, ale na pewno znajdę coś dla siebie. Nie ma mowy o emeryturze. Tyle w temacie.

A na koniec… co lubi Madonna:


Ulubiony dźwięk: Głos mojej córki , gdy budzi się w dobrym humorze i mówi mi „Cześć, mamusiu!”

Słabość: Buty.

Ulubiona powieść: „Kapitan Corelli” Louise’a De Bernieresa. Niezwykle romantyczna.

Ulubiony kosmetyk:  Korektor – mam trądzik.

Ulubiony ciuch: Płócienne biodrówki, które uszyła dla mnie Stella McCartney.

Ulubiony drink: Lemon drop, czyli wódka z sokiem cytrynowym w szklance obtoczonej w cukrze.

Ulubiona potrawa: Kawior!