Druga połowa 1989 roku minęła Madonnie na planie filmu „Dick Tracy”, zamiast w trasie, jak pierwotnie planowała. Trzeci akt show „Blond Ambition” skupiał się więc na promowaniu najnowszego wówczas dzieła filmowego artystki, co wiązało się z wydaniem płyty „I’m Breathless”, będącej wsparciem promocyjnym filmu. Przeznaczenie aż całego aktu na promocję ostatniego projektu Królowej Popu może zaskakiwać, jednak trzeba zrozumieć, dlaczego Madonna tak bardzo zaangażowała się w tę sprawę.

Pod koniec lat 80. artystka miała bardzo nadszarpniętą reputację w świecie filmu, a wszystko za sprawą źle przyjętych filmów „Niespodzianka z Szanghaju” i „Kim jest ta dziewczyna?”. Do beznadziejnego poziomu scenariusza tego drugiego miał się przyznać zresztą sam scenarzysta, kiedy wykreślono znaczną część planowanych scen. Krytyka zmiażdżyła oba filmy, publiczność ziewała lub reagowała śmiechem zażenowania (choć w rzeczywistości nuciła śpiewane przez Madonnę piosenki – zdecydowanie najlepszą część filmu z 1987). Kiedy więc udało jej się zdobyć rolę Breathless Mahoney, poczuła się odpowiedzialna za ten projekt i marzyła, aby przestało się mówić o niej jako o pozbawionej talentu aktorskiego gwiazdce, niszczącej swoim brakiem warsztatu każdy film, jakiego się podejmie. Tak, Hollywood nie szanuje piosenkarek, które próbują sił w aktorstwie, o czym przekonała się kilka lat przed Madonną również Cher.

Zagranie przebiegłej Breathless było dla Madonny niemałą satysfakcją, gdyż była znacznie bardziej zróżnicowaną postacią niż jej wszystkie dotychczasowe role razem wzięte, ale nie było to też łatwe zadanie. „Dick Tracy” to przykład filmu z „ambitnej części Hollywood” – ekranizacja kultowego komiksu autorstwa Chestera Goulda. Madonnie zaś partnerują tak wielkie osoby jak Warren Beatty, Dustin Hoffman, Al Pacino czy Katy Bates. Do takich nazwisk uchodząca za beznadzieją aktorkę gwiazda pasowała na pierwszy rzut oka jak kwiatek do kożucha.

Nagranie płyty „I’m Breathless” jako części kampanii promocyjnej filmu było pomysłem Madonny. Choć nie jest stricte soundtrackiem, gdyż znaczna większość piosenek została opatrzona dopiskiem „inspired by the film Dick Tracy”, to nie sposób nie zwrócić uwagi na wspaniałą balladę „What Can You Lose”, którą w filmie wykonuje Madonna w duecie z Mandym Patinkinem i której zdaniem wielu szczególnie brakuje w setliście „Blond Ambition Tour”.

Trzeci akt show rozpoczynał się oscarowym numerem Stephena Sondheima – „Sooner Or Later”. Filmowe smyczki i Madonna leżąca na fortepianie w długiej, czarnej sukni, spod której wystaje zielony, prążkowany gorset, w oczywisty sposób nawiązuje do charakteru filmu, odgrywając na scenie postać Breathless – piosenkarki z nocnego klubu.

Suknia zniknie na rzecz gorsetu, kiedy tylko Królowa Popu rozpocznie drugi singiel z „I’m Breathless” – „Hanky Panky”.

Ten utwór miał pewne przewrotne przesłanie. Każdy, kto widział film, wie, że panna Mahoney nie raz dostaje policzek od swojego przełożonego. Choć wygląda na uległą i podporządkowaną, w rzeczywistości tkwi w niej bezwzględna dusza. Madonna w „Hanky Panky” sugeruje więc, że Breathless tak naprawdę lubi dostawać klapsy i w zamierzony sposób kontroluje swój wizerunek i kreuje go tak, aby była odbierana w sposób, którego sama pragnie.

„Hanky Panky” – koncert w Rzymie

Utwór ten Madonna wykonywała wraz z chórzystkami, stojąc przy mikrofonach na statywach, z zasłoniętą kurtyną za ich plecami. W tym czasie ze sceny znikały kościelne filary, a pojawiała się sceneria rodem z kabaretu.

Nie na wszystkich koncertach udało się jednak używać kurtyny. Zrezygnowano z niej podczas kilku koncertów w Japonii (m.in. podczas filmowanego koncertu w Jokohamie), a także na dwóch z trzech koncertów na stadionie Wembley w Londynie. Użyto jej tylko podczas pierwszego koncertu, jednak wiatr szarpał kurtyną, widocznie przesuwając ją podczas „Hanky Panky”, co możecie zauważyć na poniższym zdjęciu zrobionym przez fana.

Strój, który miała na sobie Madonna w tym akcie (projektu Gaultiera), nawiązuje do charakterystycznych gorsetów burleskowych tancerek. Idealnie wpisuje się to w charakter filmu. Co ciekawe, w tym samym stroju sfotografowała się Madonna w sesji, którą później wykorzystano w booklecie składanki „The Immaculate Collection”.

A jeśli już o strojach mowa – pora na obalenie kolejnego mitu, co zresztą zostało już powiedziane wcześniej. Niech jednak wybrzmi dokładnie.

Każdy zna kultowe rysunki przedstawiające Madonnę w scenach z „Blond Ambition Tour”. Ich autorem jest… Thierry Perez, a nie Jean Paul Gaultier, choć z takim uproszczeniem można się spotkać. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że sam pomysł kostiumów należał do francuskiego projektanta, który wykonał ponoć ponad 1500 rysunków poglądowych i „technicznych” projektów uwzględniających wymiary, cięcia i szwy. Francuski kreator mody zlecił jednak wykonanie artystycznych wizerunków swojemu ówczesnemu współpracownikowi, którym był Perez. Te artystyczne wizerunki w kolorze miały posłużyć do dokładniejszego zobrazowania wizji Madonnie, kiedy zostały jej przedstawione do ostatecznej akceptacji i wyboru.

Choć całkowite prawa do nich posiada dom mody Jean Paul Gaultier, to ręka Pereza stworzyła wizerunki, które do dziś pokazywane są na rozmaitych wystawach wraz z autentycznymi strojami, które uchodzą za krawiecki majstersztyk. Jak się okazuje – Madonna nie tylko tworzy sztukę, ale także się w nią ubiera!

Wraz z wyciekiem niewykorzystanych projektów pojawiły się również alternatywne wersje wieczorowej sukni, którą Madonna nosi w „Sooner or Later”. Jedna z nich różni się sposobem rozcięć w biuście, na drugiej, bardzo zbliżonej do ostatecznej wersji, przez rozcięcia widoczny jest jednak inny gorset.

Z kostiumami wiąże się pewna ciekawostka. Kiedy Jean Paul Gaultier stworzył pierwsze stroje sceniczne, miał wymiary Madonny z początku prób do trasy. Królowa Popu poddała się jednak bardzo intensywnemu treningowi, podczas którego 5 godzin dziennie spędzała na ćwiczeniach fizycznych, do tego doszła dokładnie zbilansowana dieta, wskutek czego poziom tłuszczu w jej organizmie spadł znacznie poniżej zdrowego poziomu. Tuż przed rozpoczęciem trasy okazało się, że zamówione kostiumy są zbyt luźne i zlecono Gaultierowi poprawki. Madonna nie miała jednak czasu udać się do Paryża na ponowne pobieranie miar. Projektantowi podano więc telefonicznie wymiary piosenkarki, na podstawie których miał dokonać przeróbek. Ostatecznie jednak obeszło się bez wielkich problemów.

Zielony strój z trzeciego aktu w 2012 roku sprzedano na aukcji za 32 tysiące funtów (ponad 160 000 zł!). Czarny, używany w ostatnim akcie za 16 tysięcy funtów (ponad 81 000 zł).

Kolejny utwór w trzecim akcie – „Now I’m Following You” – był w rzeczywistości tanecznym numerem Madonny i tancerza Salima ‘Slama’ Gauwloosa, ucharakteryzowanego na postać filmowego detektywa, którego w filmie grał ówczesny partner Madonny, hollywoodzki playboy Warren Beatty. Piosenka ta faktycznie służyła zapoznaniu z postacią Dicka Tracy’ego tej części widowni, która nie miała styczności z komiksem. Madonna zresztą nie ukrywała, że numer nie jest przez nią śpiewany, gdyż z uśmiechem na twarzy wręczała zespołowi płytę z logo filmu i prośbą o jej odtworzenie, aby mogła zatańczyć. W zależności od kraju, w którym odbywał się koncert, Madonna starała się wypowiedzieć ową prośbę w miejscowym języku.

Moment „rozmowy” z „Dickiem” był zawsze zabawnym fragmentem. W Toronto Madonna skomentowała zajście z policją, pytając ironicznie publiczność:

Co takiego musi zrobić dziewczyna, żeby ją aresztowano?

Nagrania z tego koncertu możecie posłuchać poniżej (po „Hanky Panky”).

Podczas wielu koncertów rozmawiająca z „Dickiem” Madonna ironicznie odnosiła się również do złośliwych uwag na temat własnego braku talentu:

Nie umiesz śpiewać [Dick]? Nie martw się. Wielu ludzi nie umie śpiewać, a nagrywają płyty.

Na kilku koncertach dodawała nawet:

To tak jak ja, a zobacz jak daleko zaszłam!

„Dick – that’s an interesting name” to dwuznaczna kwestia, która obrosła legendą. Nieznającym angielskiego śpieszymy z wyjaśnieniem, dlaczego to imię było dla Madonny tak „interesujące”. Słowo „dick” oprócz tego, że jest anglojęzycznym imieniem (a ściślej zdrobnieniem imienia „Richard”), pełni również funkcję żargonowego określenia, będącego odpowiednikiem polskiego słowa „kutas”, lub jeśli poszukać w naszym języku analogicznych, niepozbawionych dwuznaczności określeń związanych z imieniem, byłby to Wacek. ?

Machina promocyjna filmu ruszyła stosunkowo wcześnie. Kiedy trasa rozpoczęła się w kwietniu, piosenki z „I’m Breathless” były prezentowane prapremierowo. Płyta miała swoją premierę 22 maja, a „Dick Tracy” wszedł na ekrany kin dopiero 14 czerwca, kiedy kończyła się amerykańska część trasy. Tu należy się pewne sprostowanie – Lucy O’Brien w biografii „Grzeszna Madonna” pisze bowiem, że premiera filmu odbyła się, kiedy Madonna koncertowała w Europie, podczas gdy w rzeczywistości miała ona miejsce pomiędzy drugim i trzecim (zarazem ostatnim) koncertem w Nowym Jorku (Uniondale). Europejska część trasy rozpoczęła się dopiero 30 czerwca w Göteborgu.

Z pewnością możecie zadać pytanie – czemu tak duży fragment koncertu piosenkarka poświęciła  promocji filmu? Odpowiedź jest zaskakująca – ponieważ udało jej się uszczknąć część sumy, którą wytwórnia Disneya (a dokładnie podległa jej Touchstone Pictures) przeznaczyła na promocję filmu „Dick Tracy”. Napędzając promocję filmu najgorętszą wówczas gwiazdą muzyki, wytwórnia zagwarantowała sobie kasowy sukces. Mimo wydania 45 000 000 dolarów na produkcję, zysk zwrócił się kilkukrotnie – wytwórnia zarobiła na filmie dokładnie 162 738 726 $! Można więc śmiało powiedzieć, że również Madonna miała w tym swój udział.

Kiedy Madonna i Slam znikali za wielkimi schodami, po scenie biegała pozostała część zespołu tanecznego w strojach filmowego detektywa – cytrynowym płaszczu z kapeluszem. Uciekali oni ze sceny wraz z pierwszymi taktami „Material Girl”… lecz o tym już w kolejnej części.

W ostatniej części: mały wykład o syrenach, o zmianach w setliście, obrazach polskiej malarki, gościach na scenie, a także kolejnych filmowych inspiracjach. To i wiele innych rzeczy przeczytacie już jutro w ostatniej części „Dekonstrukcji Blond Ambition”.