Pod koniec lat 90. nawet ponad rok po premierze albumu Madonna wciąż wydawała z niego single. I choć może nie były już tak ponadczasowymi hitami jak te wcześniejsze, to jednak ich obecność na stałe potrafiła wryć się w pamięć nie tylko fanów. W głównej mierze to zasługa zapadających w pamięć teledysków, kręconych jak miniaturowe dzieła sztuki. W tendencję tę idealnie wpisuje się „Nothing Really Matters” – ostatni singiel z albumu „Ray of Light”.

Nagrania

Utwór ten ma swoje początki jeszcze podczas sesji nagraniowej z Patrickiem Leonardem, która miała miejsce mniej więcej późną wiosną 1997 roku. To właśnie wtedy miał powstać tekst autorstwa piosenkarki i producenta „Like a Prayer”. Madonna nie była zbyt zadowolona z efektów, sądziła bowiem, że stylistyka sprawdzonego producenta odbija bardziej w kierunku brzmienia Petera Gabriela, którego wolała uniknąć.

Guy Oseary zatelefonował więc do uznanego producenta, którego remiksy wzbogacały single Madonny już na początku lat 90. William Orbit, bo to o nim mowa, chcąc przekonać Madonnę do angażu do pracy nad nowym albumem, wysłał jej 13 roboczych instumentali, wśród których znalazła się bardzo wczesna wersja „Nothing Really Matters”.

Jako pierwszy pracował nad piosenką Marius De Vries. Mając jednak na uwadze psychologiczny aspekt przeciwstawienia sobie dwóch muzycznych osobowości, jaką był on i Orbit (a co za tym idzie – podniesienie poziomu efektów), Madonna postanowiła, że zleci im wspólną produkcję. Współpraca dwóch ego musiała zaowocować drobnymi tarciami na polu zawodowym. De Vries miał jednak pomysł, z którego nie zamierzał rezygnować:

Miałem wizję tego, jak ten utwór powinien wyglądać, ale była nie do przyjęcia dla Willa. Przy wszystkich pozostałych utworach zostawiłem mu pole do popisu, ale przy tym miałem zamiar wyłożyć karty na stół i powiedzieć „Ma być tak i tak”.

Marius De Vries

Orbitowi między innymi nie podobał się trzeszczący, elektroniczny bit na początku:

Will powiedział: „Nie podoba mi się ten hałas. Brzmi jakby zepsuł się DAT” [digital audio tape – taśma cyfrowa – przyp. red.]. A ja na to: „Właśnie o to chodzi!”.

Decydujący głos miała jednak Madonna i to ona zadecydowała, że hałas pozostanie na swoim miejscu.

Zanim jednak piosenka doczekała się wersji znanej z albumu, producenci eksperymentowali z karaibskimi motywami. Efektem tamtego etapu prac była wersja demo, która wyciekła do internetu w 2019 roku i która brzmi bardziej „latynosko”.

Tekst i kompozycja

Efektem prac był utwór dość wolny jak na taneczny kawałek, ale nadal zrytmizowany, utrzymany w stylistyce EDM. W utworze zastosowano jednak element zaskoczenia – całą pierwszą zwrotkę Madonna śpiewa na tle leniwej, elektronicznej muzyki, która zwiastuje raczej balladę. Zmienia się to jednak w okolicach 54 sekundy, kiedy gwałtownie przechodzi ona w taneczne brzmienie z elementami techno i house.

Od strony lirycznej piosenka jest swoistym wyznaniem „mea culpa” Madonny, w którym rozlicza się z przeszłością i przyznaje, że wcześniej jej życie nie było najlepsze. Wyraźnie odkreśla grubą linią przeszłość, podczas której egoistycznie żyła sama dla siebie, i wyznaje, że narodziny córki były w jej życiu zwrotem, który sprawił, że teraz to dziecko jest najważniejsze:

Kiedy byłam bardzo młoda
Tak naprawdę nic się dla mnie nie liczyło
Poza uszczęśliwieniem samej siebie
Moje potrzeby były na pierwszym miejscu

Teraz, gdy wydoroślałam
Wszystko się zmieniło
Nigdy już taka nie będę
Dzięki Tobie

Co ciekawe, również i w tym wypadku zdarzyły się Madonnie i Patrickowi Leonardowi oskarżenia o plagiat. Pozew do sądu wniosła niejaka Elizabeth Coffey, autorka piosenki „Forever After” Petera Twomeya. Twierdziła ona, że została skopiowana ekspresja wokalna, zarys tonu i sposób, w jaki Twomey śpiewa słowa „does it really matter”. Oczywiście strona Madonny na czele z Warner Bros. wskazywała na kuriozalność sytuacji: po pierwsze wskazywany element jest zbyt mały, by mówić o celowym kopiowaniu, a po drugie żadne kopiowanie nie miało miejsca.

Trwający cztery lata spór zakończono odrzuceniem pozwu w 2005, a sąd wyjaśnił w orzeczeniu, że podane przez powódkę rzekome skopiowane cechy są zbyt małe i nieistotne na tyle, żeby można było w ogóle rozpatrywać „Nothing Really Matters” jako plagiat.

Singiel

Wieloformatowy singiel został wydany w Europie 2 marca 1999 roku, w Stanach 13 kwietnia, zaś w Japonii 21 kwietnia. Okładkowe zdjęcie uwiecznił w obiektywie Luis Sanchis podczas sesji w nowojorskim hotelu Hilton, którą wykorzystano w styczniowym wydaniu magazynu „Arena”.

Na singlu CD znalazł się w większości przypadków taki skład:

  1. Nothing Really Matters [Album Version]
  2. Nothing Really Matters [Club 69 Radio Mix]
  3. Nothing Really Matters [Club 69 Vocal Club Mix]
  4. Nothing Really Matters [Kruder & Dorfmeister Mix]

W zależności, czy było to wydanie 2, 3 czy 4-ścieżkowe, skład mógł się różnić, jednak zasadniczo dwa pierwsze utwory znajdowały się na każdym wydaniu.

Druga wersja czterościeżkowego singla, która ukazała się w Europie, posiada niewielkie różnice na okładce, m.in. pomarańczowy pasek i zawiera wyłącznie 4 remiksy:

  1. Nothing Really Matters [Club 69 Future Mix]
  2. Nothing Really Matters [Club 69 Phunk Mix]
  3. Nothing Really Matters [Vikram Remix]
  4. Nothing Really Matters [Club 69 Mix Show Mix]

Na rynek w USA trafił również wypasiony ośmiościeżkowy Maxi-Singiel, który z takim składem może wręcz uchodzić za EP-kę:

  1. Nothing Really Matters [Album Version]
  2. Nothing Really Matters [Club 69 Vocal Club Mix]
  3. Nothing Really Matters [Club 69 Future Mix]
  4. Nothing Really Matters [Club 69 Phunk Mix]
  5. Nothing Really Matters [Club 69 Speed Mix]
  6. Nothing Really Matters [Kruder & Dorfmeister Mix]
  7. Nothing Really Matters [Vikram Remix]
  8. Nothing Really Matters [Club 69 Future Dub]
  9. Nothing Really Matters [Club 69 Radio Mix]

Singiel wydano regularnie również na winylu 12”, a w USA także na promocyjnym 7”. Oprócz tego w Wielkiej Brytanii i Stanach pojawiły się dwa wydawnictwa kasetowe – brytyjskie, oprócz albumówki, zawierało wersję „Club 69 Radio Mix”, a amerykańskie – „To Have And Not To Hold”. Różniły się także sposobem ułożenia okładki.

Miejsca na listach przebojów

„Nothing Really Matters” – piąty i ostatni singiel z „Ray of Light” – nie powtórzył sukcesu poprzedników. Zapewne zastanowiło Was, co poszło nie tak, skoro wydano tak wiele wersji singla i nakręcono teledysk. Odpowiedź jest dość prosta. Warner dosłownie w ostatniej chwili zaniechał jego promocji, zaprzepaszczając szansę na kolejny hit. Dlaczego? Zbliżała się premiera soundtracku z „Austin Powers: Szpieg, który nie umiera nigdy”, do którego Madonna nagrała „Beautiful Stranger”. Chcąc wypromować tamtą piosenkę, w brzmieniu bardziej komercyjną, lekką i przyjazną radiu, przerwano akcję promocyjną piątego singla z „Ray of Light” i porzucono plany wydania kolejnego, którym miał być „Skin”.

Akcja ta przełożyła się na wyniki „Nothing Really Matters” na listach: na Hot 100 listy „Billboardu” utwór ledwie się wdrapał, osiągając 93. miejsce. Na Billboard US Mainstream Top 40 zajął najwyżej 25. miejsce. W większości krajów europejskich utwór nie załapał się nawet do pierwszej dwudziestki, a we Francji, Szwecji i Belgii nie było go nawet w pierwszej czterdziestce.

Nieco lepiej utwór wypadł na liście UK Singles Chart, gdzie zanotował 7. lokatę, a 16. na European Hot 100 Singles. Niespodziewanie za to stał się hitem w Hiszpanii, gdzie na liście PROMUSICAE osiągnął szczyt. Nie inaczej było na klubowej liście „Billboardu”, której królową jest do dziś Madonna.

Teledysk

Obraz miał swoją premierę na antenie MTV 13 lutego 1999 roku. Za jego reżyserię odpowiadał Johan Renck, którego Madonna poznała dzięki reżyserowi teledysku „Ray of Light”, Jonasowi Åkerlundowi.

Do nakręcenia klipu wynajęte zostało studio Silvercup w nowojorskim Long Island City, w zachodniej części Queens, gdzie 9 stycznia 1999 roku rozpoczęto zdjęcia.

Studio, w którym nagrano teledysk

Madonna sama ułożyła swoją choreografię, bo jak stwierdziła:

Nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, jak mam się ruszać. Jestem swoją najlepszą choreografką.

W teledysku Madonna przedstawiła światu po raz pierwszy siebie w roli japońskiej gejszy. Wykreowała ten wizerunek na bazie fascynacji powieścią „Wyznania gejszy” Arthura Goldena z 1997 roku (sfilmowanej w 2005). Do jego stworzenia zostały użyte kimona, które zaprojektował Jean-Paul Gaultier – jedno czarne, drugie krwistoczerwone.

Obranie takiego tematu miało ukryte znaczenie, co wyjaśniła wkrótce później sama piosenkarka:

Cała ta idea z gejszą jest metaforą bycia sławną, ponieważ z jednej strony jest się na uprzywilejowanej pozycji, ale z drugiej strony jest się więźniem.

We wszystkich teledyskach z „Ray of Light” doszukiwano się metaforycznych znaczeń, ale najczęściej powtarzającym się wspólnym mianownikiem dla wszystkich jest motyw żywiołów, które miały również znaleźć się w klipie „Nothing Really Matters”. I tak liczne motywy drewna przewijające się w filmie mają symbolizować żywioł ziemi, czerwone kimono Madonny kojarzyć ma się z ogniem, odniesienia do powietrza to podobno unoszące się nad ziemią postacie, a odniesienia do żywiołu wody dopatrywano się w cieczy wypełniającej częściowo foliowy worek, który piosenkarka trzyma w rękach, niczym małe dziecko. Zapewne taki symbol pojawił się nie przez przypadek. Madonna nie raz podkreślała ozdrowieńczy wpływ córki na swoje życie, tak jak woda może uzdrawiać ciało, a piosenka jest przecież wyraźnie inspirowana pojawieniem się Loli na świecie. Jest to tym ważniejsze, że również jej pełne imię – Lourdes – odnosi się do sanktuarium maryjnego we Francji, z którego pochodzić ma woda o właściwościach uzdrawiających, którą matka Madonny zamawiała za swojego krótkiego, ale przepełnionego modlitwą i kontemplacją życia.

W dodatkowych ujęciach wystąpiła szwedzka grupa tancerzy o japońskich korzeniach Suen Btoh Company, odgrywająca sceny tańca butō. Sceny te wyreżyserował ich choreograf Stakka Bo, który w wielu źródłach figuruje jako główny reżyser teledysku „Nothing Really Matters”. Poniżej możecie obejrzeć kilka zdjęć z planu:

Tę część teledysku nakręcono nocą w budynku nieczynnego od lat 70. reaktora R1 w Królewskim Instytucie Technologicznym w Sztokholmie. Tak miejsce to wygląda dzisiaj:

Kiedy teledysk zadebiutował na antenie MTV, doczekał się zarówno pozytywnej reakcji publiczności, jak i pochlebnych recenzji krytyków, którzy chwalili jego futurystyczny wydźwięk, wspaniałe efekty specjalne, choreografię i wizerunek postmodernistycznej gejszy.

Koniec końców Madonna, Johan Renck, Bjorn Benckert i Tor-Bjorn Olsson otrzymali wspólną nominację do nagrody MTV VMA za efekty specjalne. Nagrodę zdobył jednak teledysk „Special” zespołu Garbage. Co ciekawe – to jak na razie ostatni raz, kiedy artystka była nominowana w tej kategorii.

Wykonania na żywo

Grammy Awards 1999

Madonna zaśpiewała „Nothing Really Matters” na żywo zaledwie jeden raz, ale za to podczas nie byle wydarzenia – otworzyła nim ceremonię 41. Gali Nagród Grammy, czyli najważniejszych muzycznych nagród na świecie.

Piosenkarka wcieliła się na scenie w swoją postać z teledysku. Towarzyszyły jej wieloletnie chórzystki – Donna De Lory i Niki Haris, a scenę zaaranżowano na futurystyczny ogród w japońskim stylu, z drewnianym mostkiem, na którym stała artystka, śpiewając utwór.

Możemy się domyślać, że Madonna planowała wykonanie zarówno podczas koncertów w 1999 roku, które nie doszły do skutku, jak również podczas „Drowned World Tour”, jednak ostatecznie piosenka nie doczekała się wykonania nigdy więcej. Być może Królową Popu zraził niezbyt udany pod względem wokalnym występ na gali Grammy, choć dziś można tylko gdybać.

Według pogłosek na wczesnym etapie prac nad „Sticky & Sweet Tour” Madonna rozważała nakręcenie przerywnika wideo do tej piosenki, jednak później porzuciła ten pomysł. Tej plotki nie da się jednak ani potwierdzić, ani obalić, ponieważ opublikowana wówczas przez niektóre serwisy setlista, pochodząca rzekomo z okresu prób, znacznie różni się od tego, co piosenkarka zaprezentowała podczas koncertów.

Po czym poznać wspaniałego artystę? Po tym, że potrafi zainspirować go cały świat – obrazy, artystyczne fotografie, filmy, przeczytane książki, ale także otaczający mikrokosmos – przyroda i jego własny życiorys. Oprócz Kate Bush, Madonna jest chyba najlepszym tego przykładem, a jako jeden z argumentów może służyć „Nothing Really Matters” – punkt w jej karierze, w którym narodziny córki znajdują odzwierciedlenie w tekście, a przyroda i kultowa powieść w formie i treści teledysku. To kolejne z jej osiągnięć, którego wspominanie pogrąża w tęsknocie za tamtymi czasami jej kariery, ale także napawa dumą, że nasza największa idolka stworzyła takie dzieło.

Krystian
Źródło zdjęć wydawnictw: MadonnaDiscography.pl