Kiedy Madonna przejęła rolę współproducentki swojej trzeciej płyty i zapowiedziała ją jako całkowicie nowe brzmienie, szefostwo Warnera popadło w konsternację. Istniała bowiem obawa, że sukcesy poprzednich płyt to łut szczęścia połączony z doborem odpowiednich (i uznanych, zwłaszcza w przypadku „Like a Virgin”) producentów. Wiele może wskazywać na to, że wytwórnia nie do końca wierzyła w ten album. Na okres przedświąteczny zaplanowała ona bowiem premierę EP-ki „You Can Dance”. Im bliżej końca roku, tym jaśniejsze stawało się, że obawy były bezpodstawne. Album „True Blue” bił rekordy sprzedaży do tego stopnia, że zamiast odcinać kupony za pomocą tanecznej EP-ki, Madonna zmuszona była przesunąć jej premierę, aby uniknąć spadku popularności albumu. Wytwórnia z kolei – aby nadal podtrzymywać ten ogień – bez większego namysłu sfinansowała wydanie kolejnego singla – „Open Your Heart”.
Tło
W pierwszej połowie lat 80. Gardner Cole, amerykański tekściarz i kompozytor był częstym gościem pewnej restauracji ze zdrową żywnością. Miejsce to nosi nazwę „Follow Your Heart” i do dziś leży przy 21825 Sherman Way w Canoga Park w Kalifornii. Częste wizyty Cole’a nie były bezpodstawne – zakochał on się w pracującej tu kelnerce imieniem Lisa i postanowił napisać piosenkę inspirowaną jej osobą.
Wraz ze swoim zawodowym partnerem Peterem Rafelsonem stworzyli oni rockandrollową piosenkę, której tytuł zaczerpnęli z nazwy knajpy. W roli wykonawców „Follow Your Heart” widzieli oni zespół The Temptations. Taśmą zamierzali też zainteresować Cyndi Lauper, zbierającą materiał na swój drugi album – „True Colors”.
Manager Cole’a, Bennett Freed znał się i współpracował z Freddym DeMannem, ówczesnym managerem Madonny. Kiedy usłyszał ich materiał, postanowił dać go do przesłuchania koledze. DeMann od razu po usłyszeniu wyczuł potencjał na hit dla Madonny, ale aby lepiej zobrazować jej brzmienie, poprosił o nagranie taśmy demo z kobiecym wokalem. Gardner Cole przystąpił więc do nagrania ze swoją ówczesną dziewczyną – Donną De Lory.
Taśma z „Follow Your Heart” trafiła do Madonny wraz z dwoma innymi utworami duetu. Choć nie pasowała stylistycznie do repertuaru Królowej Popu, ta była zachwycona, ale nie tyle piosenką, co wokalem o podobnej barwie do swojego. Kiedy dowiedziała się, kim jest wokalistka śpiewająca na próbnym nagraniu, poprosiła o spotkanie i zatrudniła Donnę w roli chórzystki podczas planowanej wówczas trasy koncertowej.
Nagrania
Madonna w tamtym okresie współpracowała w Patrickiem Leonardem. Rutyna nagrań była prosta – Madonna przyjeżdżała do domu Leonarda codziennie rano, pisała, śpiewała, pomagała w dopracowywaniu brzmienia, a po południu przyjeżdżał po nią Sean Penn, którego dopiero co poślubiła. Mąż był dla niej największą inspiracją, dlatego nie kryła się specjalnie z tym, że większość utworów będzie nasycona miłosną tematyką.
Madonna wzięła gotowy tekst na warsztat. W znacznym stopniu przerobiła słowa, a na etapie prac nad aranżacją, Patrick Leonard pozbawił piosenkę rockandrollowego brzmienia, dodając wyraźną linię basu i sekcję rytmiczną, co nadało utworowi tanecznego charakteru. Zmianie uległ także tytuł – od teraz piosenka figurowała jako „Open Your Heart”. Została także pierwszą, która została nagrana z myślą o płycie. To jednak bardzo martwiło pragnącego uznania w branży Gardnera Cole’a:
Peter i ja zazwyczaj piszemy piosenki bardzo szybko. Zazwyczaj potrzebujemy dnia lub dwóch, ale z jakiegoś powodu ta nie trafiła w nasze gusta jako kandydatka na przebój. Nie zrezygnowaliśmy z niej. Po prostu pracowaliśmy nad nią przez rok. Dzięki Bogu, że tak się stało. […] To była pierwsza piosenka, która została znalazła się na albumie „True Blue”. Jako tekściarz okropnie się denerwowałem, ponieważ często pierwsza piosenka, która zostaje nagrana, na dłuższą metę się nie sprawdza. Ale ta trafiła na płytę, co otworzyło mi wiele drzwi
.
Tekst i kompozycja
Ostateczna wersja słów piosenki, po poprawkach naniesionych przez Madonnę, określana jest jako sugestywna i insynuacyjna, o erotycznym zabarwieniu. Osoba, która wypowiada dane słowa, obserwuje swój obiekt pożądania. Z jednej strony pragnie, by ukochany „otworzył serce”, co w domyśle oznacza po prostu zakochanie, z drugiej jednak, jak zauważa „Billboard”:
Madonna marzy o mężczyźnie, który otworzy jej zamek swoim kluczem. I tak, to znaczy dokładnie to, o czym myślicie.
Jest to typowy dla Madonny sugestywny sposób operowania słowem, które w podstawowej warstwie ma niewinne znaczenie, ale przy odrobinie wysiłku interpretacyjnego może być odbierane zupełnie inaczej i właśnie wtedy czytelny staje się ów podtekst seksualny.
W warstwie brzmieniowej jest to utwór taneczny, silnie rytmiczny, w którym dominantą jest charakterystyczny syntezatorowy bit, brzmiący jak dzwonienie dzwoneczków. Co ciekawe, Madonna podczas pracy nad „True Blue” zauważyła zmiany w swoim wokalu. Częste koncerty i ćwiczenia głosowe sprawiły, że zniknęła „myszka Minnie na helu”, a zamiast tego Madonna zaczęła śpiewać donośniejszym, mocniejszym wokalem obdarzonym charakterystyczną chrypką. Po raz pierwszy swojej nowej skali użyła właśnie tutaj. Wiele osób porównuje zarówno kompozycję jak i wokal do wczesnych osiągnięć Belindy Carlisle, choć jest to bardziej znak tamtych czasów niż umyślna inspiracja wykonawczynią „Heaven Is A Place On Earth”.
Singiel
Pod koniec 1986 roku album „True Blue” nadal sprzedawał się wyśmienicie, więc wytwórnia nie zamierzała zwalniać. Decyzja o wydaniu czwartego singla w takich okolicznościach była oczywista i podjęto ją jeszcze przed wydaniem płyty, choć na horyzoncie widniały już kolejne projekty Madonny m.in. premiera komedii „Slammer” (później zmieniono tytuł na „Who’s That Girl?”).
W Europie singiel pojawił się 19 listopada 1986 roku. Fani w Stanach i Kanadzie musieli poczekać niecały miesiąc dłużej, bowiem na ich rynku ukazał się dopiero 12 grudnia. Poszczególne wersje różnią się od siebie jedynie kwestią ustawienia napisów, jednak na każdej z nich jest to samo zdjęcie Madonny w ciemnowłosej peruce, zrobione przez Jean-Baptiste Mondino na planie teledysku.
Sytuacja nie jest też skomplikowana w kwestii zawartości płyt. Na wszystkich rynkach dodatkowym utworem został „White Heat”, za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, gdzie na stronie B płyt wtłoczono… „Lucky Star”. Oto skład poszczególnych wydań:
Singiel 7” (US, Kanada, Australia, Niemcy, Japonia i inne) / 3” CD Singiel (Japonia; część boxu z singlami)
1. Open Your Heart
2. White Heat
Maxi-Singiel 12”/ CD Singiel (Niemcy) / kaseta
Strona 1:
1. Open Your Heart [Extended Version]
Strona 2:
1. Open Your Heart [Dub]
2. White Heat
Singiel 7” (UK)
Strona 1:
1. Open Your Heart [7” Remix]
Strona 2:
1. Lucky Star [Edit]
Maxi-Singiel 12” (UK) / Picture Disc 12”
Strona 1:
1. Open Your Heart [Extended Version]
Strona 2:
1. Open Your Heart [Dub]
2. Lucky Star [Full Length Version]
Miejsca na listach przebojów
„Open Your Heart” na Starym Lądzie był umiarkowanym hitem, jak na ówczesne możliwości Madonny. Jako jedyny z „True Blue” nie zdobył 1. miejsca na liście Eurochart Hot 100, ale zajął i tak wysoką 4. lokatę.
W państwach, takich jak Belgia, Holandia i Włochy udało mu się zając 6. miejsce. W pozostałych krajach, takich jak Austria (18. miejsce), Niemcy (17. miejsce), Francja (24. miejsce) i Szwajcaria (11. miejsce), nie było już tak dobrze. Najlepszy wynik w Europie „Open Your Heart” zaliczył w Irlandii, gdzie dotarł najwyżej do 2. miejsca listy przebojów. W pozostałych krajach singiel ledwie łapał się do pierwszej czterdziestki.
W Wielkiej Brytanii sytuacja była nieco lepsza. Singiel już 1 grudnia 1986 roku – 3 tygodnie po wydaniu – otrzymał od BPI (British Phonography Industry) certyfikat srebra za nakład przekraczający 200 tys. sztuk. MTV UK twierdzi także, że do tego wyniku powinno się dodać kolejne 195 tys. sprzedanych do 2010 roku. Łącznie na listach przebojów w Wielkiej Brytanii utwór gościł przez 9 tygodni. Zadebiutował na 8. pozycji, by w notowaniu z 13 grudnia 1986 roku zająć najwyższe 4. miejsce.
Znacznie lepiej singiel poradził sobie w Stanach. Na liście Billboard Hot 100 piosenka zadebiutowała 6 grudnia 1986 roku, wchodząc na 51. miejsce. Jej pozycja powoli rosła, by 7 lutego 1987 roku znaleźć się na szczycie zestawienia, zostając tym samym piątym numerem jeden Madonny na liście Hot 100. Tydzień później wyczyn ten singiel powtórzył również w notowaniu Dance Club Songs. Jako szósty utwór Madonny „Open You Heart” notowany był na liście Adult Contemporary. Najwyższym jego osiągnięciem było tam miejsce 12.
Na kanadyjską listę przebojów singiel wszedł 13 grudnia 1986 roku, zajmując wówczas 83. miejsce. Szczytem możliwości okazało się dla niego miejsce 8., które zajął w notowaniu z 21 lutego 1987 roku. W Australii z kolei piosenka zakończyła historię dziewięciu kolejnych singli w pierwszej dziesiątce, ponieważ zajęła najwyżej miejsce 16.
A jak sytuacja wyglądała wówczas w Polsce? Na Liście Przebojów Programu Trzeciego „Open Your Heart” zadebiutował z opóźnieniem względem reszty świata, bowiem dopiero 14 marca 1987 roku, zajmując wówczas miejsce 39. W notowaniu spędził łącznie 11 tygodni, przy czym 11 kwietnia zajął najwyższe, 9. miejsce.
Teledysk
Decyzja o wydaniu „Open Your Heart” na singlu zapadła jeszcze przed wydaniem płyty. Z tego powodu prace na planie klipu ruszyły w czerwcu 1986 roku. Mimo chęci Madonny, aby za kamerą stanął jej ówczesny mąż, aktor Sean Penn, reżyserii podjął się ostatecznie Jean-Baptiste Mondino. Premiera teledysku nastąpiła w listopadzie 1986 roku na antenie MTV.
Założeniem klipu było eksplorowanie tematu seksualności i ekspresji ciała. Madonna miała być sugestywna i odważna. Sugestią reżysera było więc, aby akcję klipu osadzić w realiach peep-show. Jednocześnie jednak miała być ona nieco zachowawcza, niepowodująca nadmiernego zgorszenia. Odcięciem się od wyuzdania klubów peep-show była wprowadzona do akcji figura nastoletniego chłopca, który znajduje się przed wejściem do „przybytku”, gdzie postać Madonny pracuje, i który zasłania oczy, onieśmielony widokiem roznegliżowanych tancerek na plakatach. Był to typowy motyw niewinności, a nawet dziecięcej naiwności.
Artystka i Mondino długo dyskutowali na temat wizerunku, jaki artystka miała przedstawić w klipie. Niegdyś nieco pulchna, odsłaniająca swój nieidealny brzuch i pokazująca pępek Madonna odeszła w niepamięć, kiedy artystka zaczęła prowadzić zdrowy tryb życia, ćwiczyć na siłowni i biegać, a także zdrowo się odżywiać. Chciała więc pokazać światu swoje wyrzeźbione ciało, a jako że nie bardzo miała możliwość zrobić to w poprzednich klipach z płyty, bo nie pozwalała na to ani poważna atmosfera „Papa Don’t Preach”, ani słodko-dziewczęcy retro film w stylu lat 60. z klipu „True Blue”, nie mówiąc o lirycznym i surowym „Live To Tell”, postanowiła zrobić to na łamach teledysku „Open Your Heart”.
Ostatecznie widzimy więc Madonnę ubraną w szpilki, kabaretki i gorset. Wbrew obiegowej opinii, kreacji tej nie zaprojektował Jean-Paul Gaultier, a Marlene Steward, ówczesna „nadworna” projektantka gwiazdy. Tu jednak trzeba sprostować jedną rzecz. Na przygotowanej przez nią wizualizacji projekt został błędnie opisany jako pochodzący z „Who’s That Girl Tour”. Czarna peruka pozwala nam jednak na stuprocentową pewność, że gorset pochodzi z teledysku, zwłaszcza że w zbiorach projektantki znajduje się inny projekt wyglądający bardziej na ten, który przygotowano z myślą o trasie. Możecie go zobaczyć w dziale poświęconym „Who’s That Girl Tour”. O błędzie może też świadczyć fakt, że słowa „Tour 1987” zapisano innym kolorem niż imię Madonny, co może oznaczać, że projektantka dopisała je później, myląc dwa podobne projekty.
Po swoim „udziale” w klipie, czarny gorset ze złotymi elementami trafił do muzeum bielizny Frederick’s Of Hollywood. Nie pobył tam jednak długo. 30 kwietnia 1992 roku, kiedy w Los Angeles trwały trzydniowe zamieszki, został stamtąd skradziony. Udało się go odnaleźć i przekazać z powrotem do muzeum 1 grudnia tamtego roku, co ogłosił sam ówczesny burmistrz Los Angeles, Tom Bradley.
Kilka lat temu w Polsce można było zobaczyć jego replikę. Udostępniła ją warszawska Galeria Mokotów, prezentująca wystawę „Simply Madonna”. Strój ten nie pochodził jednak z teledysku, a podobno była to kopia przygotowana z myślą o trasie „Who’s That Girl”
Na temat fryzury Madonny i wspomnianych wcześniej czarnych włosów została stoczona debata, choć ciemny kolor był sugestią reżysera. Tak wspomina tę sytuację Jean-Baptiste Mondino na łamach „Rolling Stone’a”:
(…) był to pierwszy teledysk, który kręciłem z Madonną i powiedziałem jej: „Wiesz, może byłoby fajnie, gdybyś założyła czarną perukę” – była wtedy (…) bardzo rozpoznawalna jako blondynka z krótkimi włosami. Więc kilka dni przed nagraniami mieliśmy spotkanie z fryzjerami i makijażystami, którzy pracowali nad jej wizerunkiem, przygotowywali jej strój, perukę i inne rzeczy. Wszedłem, a oni zachwycali się: „O mój Boże, ona jest taka piękna” i tak dalej. Potem odwróciła się, spojrzała na mnie z peruką na głowie i powiedziała: „OK, Mondino – powiedz mi, co Ty o tym myślisz”. (…) Więc patrzę na nią i mówię: „No cóż, wyglądasz świetnie, ale szczerze mówiąc, wolę Cię w blondzie”. (…) Wiedziała bardziej niż ktokolwiek inny, że w blondzie jej lepiej. I myślę, że tego dnia, możliwe, że właśnie w tej chwili, zyskałem jej zaufanie.
W ten oto sposób czarnowłosa peruka uchowała się jedynie w pierwszej scenie, po której piosenkarka zdejmuje ją na oczach widzów, odchylając głowę do tyłu, tworząc tym samym oczywiste skojarzenie z okładką „True Blue”. Ujęcie to również skomentował Mondino na łamach magazynu „Rolling Stone”.
To ona tworzy obraz, rozumiecie? Ona daje Ci materiał. Musisz być gotowy, żeby go uchwycić.
Mimo ikoniczności teledysku, z perspektywy czasu widać w nim też pośpiech wykonania i swego rodzaju „taniość” i naiwność, do której przyznaje się po latach nawet reżyser. Wspomniał on wówczas, że znaleziono odpowiednie miejsce, gdzie zbudowano jedynie atrapę klubu peep-show – front i małą budkę z szybą, w której usadzono starszego mężczyznę w roli biletera. Resztę ujęć nakręcono w studio.
Miejsce, w którym ustawiono plenerowy plan z frontem klubu, jest dość niepozornym punktem na mapie dzielnicy mieszkaniowej Echo Park w Los Angeles. Dokładna lokalizacja znajduje się nieopodal parku Vista Hermosa, na rogu ulic West Court Street i North Toulca Street. Po odnalezieniu tego miejsca na Steet View możemy mieć jednak niewielki problem z jego poznaniem. Zdjęcia wykonane w marcu i listopadzie 2020 roku ukazują w tym miejscu bowiem plac budowy. Całkiem prawdopodobne, że w momencie publikacji tego tekstu w miejscu tym znajduje się już jakiś budynek. Dopiero kiedy zobaczy się archiwalne zdjęcia ze Street View, można dopatrzyć się podobieństwa do miejsca widocznego w klipie. Widać także tabliczki informujące o wystawieniu działki na sprzedaż. Najwyraźniej więc nowy właściciel zdecydował w tym miejscu o budowie. Mimo to i tak zaskakuje, że taka działka w atrakcyjnej okolicy uchowała się niezabudowana przez tyle lat.
Ulica, którą Madonna i Felix biegną w kierunku zachodzącego słońca to z kolei znajdująca się obok North Toulca Street. Na archiwalnych zdjęciach z planu widać okolicznych mieszkańców obserwujących kręcenie ujęć na podjazdach domów i poboczu drogi.
Front owej atrapy ozdobiony został obrazami „Andromeda” i „Piękna Rafaela” Tamary Łempickiej, polskiej malarki. Madonna weszła w posiadanie tych obrazów zaledwie rok przed nakręceniem teledysku. Więcej o związkach malarstwa Łempickiej z Madonną przeczytacie TUTAJ.
Inspiracją do nakręcenia teledysku były – jak to często bywa w wideografii Madonny – klasyczne filmy. Inspiracji postaci granej przez Madonnę należy upatrywać w kreacji Loli Loli z filmu „Błękitny anioł”, która w 1930 roku przyniosła międzynarodowy sukces początkującej Marlenie Dietrich. Scena z czarną peruką jest to z kolei oczywiste nawiązanie do postaci granej przez Lizę Minelli w filmie „Kabaret” – Sally Bowles. Maura Johnston z magazynu „Rolling Stone” doszukała się także wpływów twórczości włoskiego reżysera Federico Felliniego i amerykańskiego choreografa teatru muzycznego Boba Fosse’a.
W teledysku widzimy Madonnę tańczącą z krzesłem pośrodku przeznaczonej do tego przestrzeni. Dookoła koncentrycznie rozmieszczone są okienka, za którymi siedzą mężczyźni oraz jedna lesbijka. Na pierwszy rzut oka i w dosłownej warstwie teledysk odwołuje się do voyeuryzmu, znanego też pod nazwą „oglądactwo”, czyli zachowania seksualnego polegającego na oglądaniu innych osób w sytuacjach seksualnych. Ponadto Madonna odwoływała się tu do postaci tzw. „pin up girls”. Określenia tego, wraz ze slangowym, amerykańskim „cheescake” używano do określenia rozpowszechnianych w kulturze masowej wizerunków skąpo odzianych kobiet. Zdjęcia te, prezentujące kobiece wdzięki męskich obiektów fantazji, były przeznaczone do przypięcia np. wewnątrz męskiej szafki w zakładzie pracy – po angielsku „pin up”, stąd określenie modelek. Często były to rysunki powstałe na bazie fotografii (jak ten poniżej, pochodzący z lat 50. XX wieku).
Seksualizacja teledysku stała się źródłem obiekcji Warner Bros., które nie do końca było pewne, czy chce, by Madonna przedstawiała się w ten sposób. Ta jednak zdołała przekonać wytwórnię na spotkaniu z jej szefostwem, że pomysł ma szansę się udać. Nie wiadomo, jak wyglądało owo spotkanie, ani jakich argumentów użyła artystka. Wiadomo natomiast, że nic, co ona robi, nie jest pozbawione głębszego znaczenia, które – choć niewidoczne na pierwszy rzut oka – staje się czytelne wtedy, gdy dokładnie obejrzy się obraz od początku do końca i gdy widz zada sobie odrobinę wysiłku interpretacyjnego.
Widać bowiem, że to Madonna po raz kolejny eksponuje w teledysku swoją własną, kobiecą siłę. Patrzy bezpośrednio w obiektyw kamery, niby uwodzicielsko tańcząc w kadrze o dość wąskim obrazie, ale jednocześnie sprawiając wrażenie, że to ona kontroluje sytuację. Ponadto, tak jak między Madonną i (tele)widzem znajduje się ekran, tak Madonnę i oglądających ją w klubie ludzi dzieli szyba. Widać ją, jednak nie można ani odwzajemnić jej spojrzenia (a więc ponownie to ona jest na wygranej pozycji), ani jej dotknąć. Choć w teledysku widzimy żywych ludzi w boksach, z perspektywy Madonny po drugiej stronie szyby znajdują się nie prawdziwe osoby, a sztuczne, nieruchome (a więc pozbawione życia) figury (w rzeczywistości to męskie postaci z malowideł Łempickiej). Z jednej strony może i jest obiektem seksualnym, ale z drugiej robi to tylko na swoich zasadach. Dzięki umieszczeniu nieruchomych postaci z punktu widzenia Madonny możemy założyć, że traktuje ich ona z wielkim dystansem i nie jest jej intencją „podobanie się” im.
Teledysk można zatem interpretować jako sprzeciw wobec nadmiernej seksualizacji kobiet w przestrzeni publicznej – Madonna z jednej strony jest tak postrzegana, ale z drugiej pragnie, by widziano w niej człowieka. Paradoksalnie – tę ludzką stronę jej natury widzi czekający na nią przy wejściu chłopiec, z którym ucieka (w tej roli trzynastoletni wówczas Felix Howard, dziecięcy aktor). Jak zauważa socjo-krytyczka Mary Harron w swojej książce „McRock: Pop as Commodity”, podstawowym przesłaniem teledysku jest to, że choć Madonna sprzedaje seksualność, jest wolna. Zauważa ona również, że wspólna ucieczka z chłopcem pozwala Madonnie uniknąć podtekstów seksualnych, które byłyby silniejsze, gdyby uciekała z dorosłym mężczyzną.
Znaczące jest również to, że artystka ma na sobie w tej scenie nadający jej androgynicznego stylu garnitur i kapelusz. Wyraźnie więc zaznacza, że nie jest wówczas postrzegana jak istota seksualna, ale nastolatek widzi w niej przyjaciółkę, kogoś bliskiego – po prostu istotę ludzką bez seksualnego „zaplecza”.
W jednej z ostatnich scen biegnie za nimi staruszek sprzedający bilety. Madonna odwołuje się do swojego włoskiego dziedzictwa, umieszczając napisy z jego słowami w języku włoskim, oznaczające dosłownie: „Wracaj, wracaj, Madonna, wciąż Cię potrzebujemy”. Umieszczenie słów na napisach odwołuje się do tradycji niemego kina i – jak się okazuje – nie było przypadkowe w tej scenie. Ucieczka bohaterów w stronę zachodzącego słońca inspirowana jest bowiem filmem „The Kid” z Charliem Chaplinem i Jackiem Cooganem.
A na koniec informacji o teledysku swego rodzaju ciekawostka. Madonna tańczy w klipie na charakterystycznym krześle z giętym oparciem. Pojawiło się ono tutaj po raz pierwszy, jednak później wróciło m.in. podczas tras „Blond Ambition”, „Girlie Show” czy „Confessions”. Model ten będący charakterysycznym elementem tzw. „wiedeńskiego wystroju wnętrz” został zaprojektowany i był sprzedawany przez Gebrüder Thonet Vienna w pierwszej połowie XX wieku. Jego reinterpretację do swojego katalogu na początku lat 60. wprowadziła Ikea, a mebel ten był pierwszym projektem, jakiego szwedzki gigant meblowy zlecił wykonanie… w Polsce. Jeśli krzesła Thoneta to dla kogoś zbytni luksus, wersję lowcostową można zakupić w Ikei, gdzie funkcjonuje pod nazwą ÖGLA.
Wykonania na żywo
Who’s That Girl Tour
„Open Your Heart” został numerem otwierającym koncerty podczas pierwszej w pełni światowej trasy koncertowej Madonny. Aranżacja była w znacznym stopniu oparta na wydłużonej, singlowej wersji.
Wraz z pierwszymi jej dźwiękami na scenie pojawiał się szesnastoletni Chris Finch, odgrywający rolę chłopca z teledysku. Wbiega on na środek sceny, szukając kogoś, a wtedy na szczycie schodów pojawia się cień podświetlonej „zza pleców” Madonny. Chwilę później zasłaniają ją obrazy Tamary Łempickiej – znana z klipu „Andromeda” i „Muzykantka”. Tancerze na scenie prezentują się w formie „zapowiedzi” koncertu – jeden w stroju widocznym później w gangsterskiej części show, drugi ucharakteryzowany na hiszpańskiego matadora, który powróci w ostatniej części koncertu.
W końcu parawan się podnosi, a oczom publiczności ukazuje się Madonna, tańcząca z użyciem znanego z teledysku krzesła, ubrana niemal identycznie jak w klipie (choć szpilki zastąpiono wygodniejszym do tańca obuwiem na płaskim obcasie).
Pod koniec piosenki, podczas słów „One is such a lonely number” na scenie ponownie pojawia się Finch, by pozostać na niej przez resztę utworu, tańcząc z artystką. Choć może dziwić zmiana w kwestii „obsady”, Madonna pierwotnie chciała, by podczas koncertów towarzyszył jej Felix Howard. Ten jednak z uwagi na bardzo młody wiek – 13 lat – nie uzyskał wymaganej zgody formalnej na pracę dla nieletnich i wyjazd w trasę, co z kolei udało się szesnastoletniemu Finchowi, który był do niego fizycznie podobny i niewysoki, co nie zdradzało jego wieku.
Wszystkim zapewne znane są nagrania z Tokio oraz Turynu, ale istnieje jeszcze jedno, które pochodzi z Miami i którego używano do celów promocyjnych np. w wiadomościach telewizyjnych. Jest ono o tyle ciekawe, że ukazuje nam w kilku miejscach to, czego widzowie nie byli w stanie zobaczyć, ponieważ widok zasłaniały parawany.
Blond Ambition Tour
Kolejna trasa koncertowa Madonny nie mogła się odbyć bez „Open Your Heart” – wówczas nadal dobrze znanego hitu artystki. Madonna każdego wieczora wykonywała utwór jako drugi w repertuarze.
Po raz kolejny w choreografii wykorzystano znane z teledysku krzesło, które podczas koncertów na otwartej przestrzeni przy złej pogodzie owijano taśmą, aby zapewnić Madonnie większą przyczepność.
Artystce na scenie towarzyszył wówczas jeden tancerz – Oliver Crumes. Występ osadzony w akcie inspirowanym filmem „Metropolis” należy odczytywać jako przedłużenie akcji widzianej w „Express Yourself” – zgodnie z mottem utworu, nie może być porozumienia między rękami i rozumem (symbole klasy robotniczej i umysłowej), jeśli nie ma serca. Madonna prosi więc, aby towarzyszący jej tancerz „otworzył serce”, czyli zakochał się w niej.
Drowned World Tour
„Open Your Heart” podczas trasy z 2001 roku nie pojawia się jako faktyczny utwór, ale fragment zaczerpniętej z niego linii melodycznej posłużył za łącznik w inspirowanym kulturą japońską akcie, gdy Madonna w roli gejszy siada na scenie po „Frozen”, przyglądając się postaci czarnego samuraja wyginającego się w tańcu. Po tym krótkim fragmencie następowało wykonanie „Nobody’s Perfect”.
Choć całość singla z „True Blue” nie zagościła w repertuarze, w Internecie można natrafić na plotkę, że Madonna ćwiczyła utwór w myślą o wykonaniu go w japońskim akcie, ale zrezygnowała z tego planu. Niewykluczone więc, że miało to miejsce jeszcze podczas prób w 1999 roku, gdy piosenkarka odbywała je z myślą o planowanej „Ray of Light Tour”, która ostatecznie zmieniła się w „Drowned World Tour” dwa lata później. Wówczas do repertuaru doszły jednak utwory z kolejnej płyty, niewykluczone więc, że to właśnie dlatego zrezygnowała ona z większości starych utworów, do maksimum zwiększając promocję nowego materiału.
Sticky & Sweet Tour
Kolejne trasy również nie były łaskawe dla „Open Your Heart”. W 2008 roku Madonna zaledwie dwa razy wykonała utwór w ostatnim akcie a cappella na prośbę fanów. Pierwszy raz miało to miejsce 4 października na koncercie w East Rutherford otwierającym amerykańską część trasy, drugi raz podczas pierwszego wieczora w Las Vegas, 4 listopada. Piosenkarka wykonywała wówczas pierwszą zwrotkę i refren, ale najwyraźniej nie czuła się w niej pewnie – w Las Vegas zapomniała słów, a drugiego wieczora w Bostonie (15 października) w ogóle odmówiła jej wykonania, zamiast tego dając fanom „Express Yourself” w wersji a cappella.
O mało jednak i piosenka nie znalazła się w regularnej setliście. W nagraniu z prób, które miało miejsce pod koniec maja 2008 roku można usłyszeć akustyczną wersję piosenki, którą ostatecznie zastąpiono prawdopodobnie „You Must Love Me”.
W 2009 roku w setliście szykowały się zmiany. „Hung Up” w ostatnim akcie zastąpiono za to „Frozen”, a w hit z 1998 roku wpleciono elementy „Open Your Heart”.
Super Bowl & The MDNA Tour
Renesans piosenki nadszedł w 2012 roku. Najpierw podczas Super Bowl można było usłyszeć krótki fragment w duecie z Cee Lo Greenem i orkiestrą marszową. Później, podczas kolejnej światowej trasy koncertowej artystki, piosenka była wykonywana w drugim akcie widowiska, w nieco akustycznej aranżacji, z towarzyszeniem Kalakan Trio – baskijskiego tercetu, który towarzyszył Madonnie podczas koncertów. Hit Madonny połączono wówczas z ich piosenką w języku baskijskim – „Saggara Jo”.
Moment ten wielu fanów z Polski zapamięta dzięki fanowskiemu flashmobowi. Zgromadzeni na Stadionie Narodowym w Warszawie fani wyciągnęli wówczas białe serca z napisem „LUV”, odwołujące się do pierwszej wizyty piosenkarki w naszym kraju, gdy zobaczyła morze białych serc w związku z obchodzonymi dzień później urodzinami.
Wielu fanów ze świata miało wówczas okazję również pośpiewać z Madonną – artystka chętnie wyciągała mikrofon w stronę publiczności, zdarzało się także, że na scenie w roli tancerza dołączał do niej jej syn Rocco.
Grammy 2014
Ceremonia wręczenia nagród Grammy w 2014 roku przejdzie do historii za sprawą wzruszającego wykonania „Same Love” Macklemore, Ryana Lewisa i Mary Lambert, podczas którego Queen Latifah udzieliła ślubu parom różnych ras, wyznań i orientacji, a zaraz po ogłoszeniu par małżeństwami, na scenę weszła Madonna, by zaśpiewać emocjonalny fragment „Open Your Heart” połączony z „Same Love”.
Rebel Heart Tour
W stałym programie trasy piosenka nie zagościła. Zamiast tego Madonna wykonała ją a cappella jeden raz, z pomocą publiczności, 14 grudnia 2015 roku w Manchesterze, w hiszpańskim akcie.
The 4th Annual Saint Tropez Gala
27 lipca 2017 roku Madonna dała miniaturowy występ (jedyny tamtego roku) w Saint Tropez, podczas 4. gali charytatywnej fundacji Leonardo DiCaprio, która zajmuje się kwestiami związanymi z ochroną przyrody.
Piosenka została zaprezentowana jako czwarta tamtego wieczora, a podczas jej wykonywania Madonna weszła w publiczność. Na ekranie głównym można było zobaczyć ujęcia przedstawiające taniec plemion afrykańskich, zaś sama aranżacja zawierała brzmienie instrumentów przywodzących na myśl Afrykę. Niestety, występ nie był nagrywany i istnieje do dziś jedynie w formie zebranych nagrań, przez co zawiera spore braki. Oznacza to, że prawdopodobnie utraciliśmy na zawsze przygotowaną specjalnie na tę okazję wersję „Open Your Heart”.
„Open Your Heart” to hit, który wymyka się łatwym definicjom. Jak na ówczesne możliwości Madonny nie odniósł może oszałamiającego sukcesu, ale do ogólnej świadomości ludzi zdecydowanie się przedarł. Nie było to trudne. Po pierwsze to idealna muzyczna klisza połowy lat 80, po drugie lirycznie to Madonna w czystej postaci – zadziorna, dwuznaczna, eksplorująca własną seksualność i kobiecość. To, co z „Open Your Heart” uczyniło jednak coś więcej, niż kolejny singiel w dorobku Madonny, to wyróżniający go teledysk, miły dla oka nie tylko dlatego, że okraszony jest elementami malarstwa Tamary Łempickiej, ale przede wszystkim dlatego, że stanowi idealne przeniesienie słów, melodii i charakteru piosenki na ekran. Tak, to jeden z lepszych dowodów na to, że sztukę teledysku Madonna opanowała do absolutnej perfekcji.