#BlastFromThePast: Jean-Paul Gaultier

Harper’s Bazaar Polska

czerwiec 2018
Daniel Matejczyk


            Gdy w trakcie paryskiego koncertu Madonny w ramach „Rebel Heart Tour pod sceną pojawił się Jean-Paul Gaultier, straciłem z wrażenia głos. Niemal natychmiast moje oczy, skierowane dotąd wprost na Madonnę, powędrowały w stronę słynnego projektanta. Nie mogłem w to uwierzyć! Przede mną stał enfant terrible francuskiej mody. Madonna, grając na ukulele, śpiewała własną interpretację utworu Édith Piaf, „La Vie en Rose”, a Gaultier witał się z fanami, których mijał w drodze na scenę. Podszedł i do mnie. Uścisnął mi dłoń, uśmiechnąwszy się od ucha do ucha. To było coś wyjątkowego!

            Bardzo długo zabiegałem o rozmowę z francuskim projektantem. Pamiętam, że pierwsze próby podjąłem zaraz po premierze kolekcji haute couture w styczniu 2017 roku. Harmonogram projektanta był tak napięty, że asystentka z przykrością musiała mi odmówić. Takich sytuacji miałem jeszcze kilka, ale to mnie nie zniechęcało. Kiedy na początku lipca tego roku rozpocząłem pracę nad specjalnym cyklem wywiadów dedykowanych Madonnie, pierwszą osobą, z którą się skontaktowałem, był właśnie Jean-Paul Gaultier. Jak na złość trafiłem na jeden z najtrudniejszych okresów w ciągu roku, czyli na wakacje. Sytuację utrudniał również trwający tydzień mody haute couture w Paryżu, w trakcie którego projektanci bardzo rzadko udzielają wywiadów. Za każdym razem, kiedy próbowałem dodzwonić się do menadżera projektanta, w myślach jak mantrę powtarzałem: „Musi się zgodzić”. Nie wyobrażałem sobie tego cyklu bez Gaultiera, którego ikoniczny, stożkowy stanik dla Madonny zrewolucjonizował historię mody. Szczęśliwie moje prośby wkrótce zostały wysłuchane i projektant zgodził się na wywiad. Niestety, w związku z trwającym tygodniem mody nie było mowy o spotkaniu twarzą w twarz. Pozostała jedynie rozmowa telefoniczna. 

            Wciąż przed oczami mam wielkie plakaty na ścianach i ciężkie zasłony, jakby namalowane oparami dymu, które były idealnym tłem ostatniego pokazu projektanta na sezon jesień/zima 2018/2019. Jesienny pokaz był odą do Le Smoking, kobiecego smokingu (stworzonego przez Yves-Saint Laurenta), który stał się motywem przewodnim kolekcji. Po raz pierwszy od dłuższego czasu na wybiegu pojawili się mężczyźni ubrani między innymi w czarne, idealnie dopasowane marynarki smokingowe.

            Wydawać by się mogło, że po pokazie projektant uda się na zasłużone wakacje, ale niestety, nic bardziej mylnego. Jean-Paul przygotowuje się do najnowszego projektu „Fashion Freak Show”, którego premiera zaplanowana jest na drugi października tego roku. „Fashion Freak Show” stał się moją obsesją – mówi Gaultier z ekscytacją w głosie.

            Przygotowując się do rozmowy z projektantem, natrafiłem na archiwalne wypowiedzi, gdzie artysta opisuje swoje dzieciństwo i babcię Marie, którą wspomina z ogromnym szacunkiem. Kim jest Marie i co jej zawdzięcza? Zawdzięczam jej absolutnie wszystko! – podkreśla Jean-Paul Gaultier. – Zawsze we mnie wierzyła, a co najważniejsze, wróżyła mi wielki sukces. Projektant zwrócił uwagę na oryginalny styl babci, która, będąc wdową, każdego dnia zakładała czarne ubrania, a wyjątkiem były kapelusze ozdobione piórkami rajskich ptaków.  – Jej mieszkanie roiło się od skarbów! Pierwszy gorset, jaki kiedykolwiek zobaczyłem, znalazłem w szufladzie babci – przypomina sobie projektant. – Uważała, że kobiety po to piły ocet, aby mieć szczuplejszą talię. Gorset wiązało się wtedy, kiedy kobieta odczuwała silne skurcze żołądka, wywołane octem – przywołuje historię projektant. Obok garderoby jednym z najważniejszych elementów mieszkania był telewizor – zachwyca się. Mogłem oglądać to, na co miałem ochotę, a babcia nie miała z tym najmniejszego problemu. I tak zobaczyłem premierę „Folies Bergère” czy „Falbalas” w reżyserii Jacquesa Beckera, dzięki którym odkryłem swoje powołanie.

            W czasach, kiedy wykształcenie było bardzo ważne, Gaultier odstąpił od reguły, ponieważ nie ukończył żadnej ze szkół. Nie miał kierunkowego wykształcenia, ale nie stanowiło to dla niego żadnego problemu. Nauczyłem się wszystkiego sam! – mówi z satysfakcją w głosie. – Najpierw czerpałem wiedzę z magazynów mody, a później bezpośrednio od ludzi, z którymi miałem przyjemność pracować – wspomina. Byłem szczęściarzem, bo w dniu osiemnastych urodzin, w 1970 roku, dostałem swoją pierwszą pracę u boku Pierre’a Cardina. To on nauczył mnie, jak być wolnym, za co jestem mu wdzięczny do dziś. Pracowałem później dla Jacques’a Esterela i Jeana Patou, ale finalnie, po kilku latach wróciłem do Pierre’a Cardina, dla którego w 1974 roku kierowałem butikiem na Filipinach. Byłem związany z marką do momentu, w którym stwierdziłem, że chcę projektować pod własnym nazwiskiem…

            Jean-Paul Gaultier swoją pierwszą kolekcję zaprezentował w 1976 roku w paryskim planetarium. Natomiast sukienkę gorsetową zaprojektował w 1982 roku, a stożkowy stanik wiele lat wcześniej, gdy był małym chłopcem. Bardzo chciałem mieć lalkę – stwierdza. Niestety, moi rodzice uważali ten pomysł za niewłaściwy, przecież chłopiec nie może bawić się lalkami. Na szczęście, miałem misia Nana, któremu zrobiłem piersi, a później zaprojektowałem stożkowy stanik. To był pierwszy transgenderowy miś – śmieje się.

            Kiedy Madonna wydała singiel „Holiday” pochodzący z debiutanckiego krążka, projektant od razu zakochał się w piosenkarce. Natychmiast stałem się jej fanem! – wyznaje. – Doskonale pamiętam jej pierwszy występ na MTV Video Music Awards w 1984 roku w nowojorskim Radio City Hall. Śpiewała wtedy swój najnowszy hit „Like a Virgin” na szczycie ogromnego tortu, w białej sukni ślubnej, w kabaretkach i wielkim pasku z napisem „Boy Toy”. Na widowni można było dostrzec tłumy fanek ubranych tak jak ona – zachwyca się. Pierwszy raz Madonna pojawiła się w sukni Gaultiera na gali rozdania nagród American Music Awards rok później, bo w 1985 roku. Kostiumem okazała się czarna, gorsetowa sukienka pochodząca z ostatniej kolekcji projektanta. Kilka tygodni później taką samą sukienkę, tym razem białą, wokalistka założyła na premierę filmu „Rozpaczliwie poszukując Susan”.

            Gaultier Madonnę pierwszy raz spotkał w 1987 roku, kiedy przyleciała do Francji, aby promować swoją premierową światową trasę koncertową „Who’s That Girl”. Poznaliśmy się zaraz po jej koncercie w Paryżu. Byliśmy na tej samej imprezie, w trakcie której zorientowałem się, że siedzi sama – mówi projektant z ekscytacją w głosie. – Bez wahania podszedłem do niej i powiedziałem, jak bardzo ją kocham. Dzień przed koncertem agencja prasowa poinformowała mnie, że Madonna próbowała się ze mną skontaktować. Oczywiście potraktowałem to jako doskonały dowcip, ale po koncercie odebrałem telefon i usłyszałem w słuchawce głos Madonny, która powiedziała: „Cześć Gaultier”. 

            Punktem zwrotnym w karierze projektanta było zaprojektowanie kostiumów scenicznych do światowej trasy koncertowej Madonny, „Blond Ambition” w 1990 roku, po którym do historii przeszedł satynowy gorset w odcieniach pudrowego różu. Kiedy zaproponowała mi współpracę, wiedziała dokładnie, czego ode mnie oczekuje – wyznaje projektant. Trzy dekady później, kiedy przyglądam się strojom z trasy, odnoszę wrażenie, że to właśnie Madonna spopularyzowała tak bardzo powszechny teraz trend, underwear as outerwear (bielizna jako odzież wierzchnia – przyp. aut.). Gdy wspólnie pracowali nad kreacjami scenicznymi, zarówno artystka, jak i projektant nie wiedzieli, że tworzą jedne z najważniejszych kostiumów w historii. Nigdy nie zrobiłem czegoś, myśląc o tym w kategoriach sprzedażowych i historycznych – mówi Gaultier z lekką irytacją w głosie. Robiłem to, co uważałem za stosowne, zwracając uwagę na czas i miejsce, a przede wszystkim na osobę, z którą współpracowałem. Jean-Paul pracował z Madonną jeszcze przy okazji dwóch tras koncertowych, „Confessions Tour” i „MDNA Tour”, gdzie projektant zreinterpretował ikoniczny gorset, tworząc jego skórzaną, trójwymiarową wersję. Praca nad kostiumami wymaga ogromnego skupienia, a przede wszystkim dokładnej analizy. Gdy projektuję, muszę pamiętać o potrzebach artysty, ale pamiętam również o DNA mojej marki – tłumaczy. – Wspólnie omawiamy pomysły, które przychodzą nam do głowy, zestawiamy to wszystko z piosenkami i towarzyszącym im scenografiami. Po takich konsultacjach mogę zabrać się do pracy.

            Gdy na początku roku ogłoszono, że tematem przewodnim tegorocznej MET Gali będzie związek religii i mody (ang. „Heavenly Bodies: Fashion and the Catholic Imagination”przyp. aut.), wielu uznało, że to temat idealny dla Madonny, która od początku swojej kariery umiejętnie łączy seks, religię oraz modę. Na temat jej kostiumu media spekulowały od dłuższego czasu, zastanawiając się, co może zaprezentować artystka, która pokazała już prawie wszystko. Zastanawiano się także, kto będzie odpowiedzialny za stworzenie sukienki. O wystawie wiedziałem znacznie wcześniej, ponieważ kilka z moich projektów zostało wybranych – przyznaje mój rozmówca. – Propozycja współpracy z Madonną pojawiła się nieco później, bo w chwili, kiedy zgodziła się na występ w trakcie gali – przypomina Gaultier. W pierwszy poniedziałek maja Madonna pojawiła się na czerwonym dywanie ubrana w czarną, gorsetową suknię projektu Jean-Paula Gaultiera, z transparentnym krzyżem na piersiach, wysadzaną kamieniami, koroną na głowie oraz bukietem czarnych róż. Madonna uważała, że powinna założyć czarną sukienkę – wyjaśnia Jean-Paul. Zainspirowaliśmy się moją ostatnią kolekcją, dedykowaną Fridzie Kahlo, a także teledyskiem „Frozen” z 1998, do którego stworzyłem sukienkę.

            Jean-Paul Gaultier i Madonna poznali się ponad trzydzieści lat temu. On szokował niecodziennymi projektami i niestandardowymi modelami, jak i modelkami na wybiegach, a ona epatowała seksualnością i pewnością siebie. Wspólnie stworzyli niezapomniane kostiumy, które na stałe zapisały się w historii mody. Lansowali trendy, będące w latach 80. i 90. uznane za kontrowersyjne. Dzisiaj wiele gwiazd inspiruje się pomysłem spopularyzowanym dzięki Madonnie i Gaultierowi, traktujących bieliznę jako element codziennej garderoby. Trzy dekady później projektant i jego muza wciąż tworzą zgrany duet przyjaciół, których każda kolejna współpraca elektryzuje media i świat mody na całym świecie. Gdy zadaję pytanie dotyczące Madonny o to, kim jest dla niego artystka, Gaultier odpowiada, że jest wspaniałą przyjaciółką, wyjątkową artystką, a przede wszystkim cudowną matką dla swoich dzieci.