W całym panteonie polskich dziennikarzy muzycznych Marek Niedźwiecki to niekwestionowany numer jeden. To chyba pierwsza osoba, która przychodzi większości na myśl, kiedy rzucimy hasło „Radiowa Trójka”, nawet jeśli na próżno szukać go na liście pracowników stacji po uzależnionych od polityki trzęsieniach ziemi. Jeśli Madonna jest jak matka dla współczesnych gwiazd popu, to Niedźwiecki jest ojcem polskiego dziennikarstwa muzycznego.

Wydawać by się mogło, że kiedy w jednym pokoju spotkają się dwie takie osobistości, wymiana zdań będzie zażarta. Zwłaszcza że Niedźwiecki był do piosenkarki nastawiony sceptycznie. Doświadczenie okazało się jednak zgoła odmienne. Ale po kolei…

Jesienią 1994 roku machina promocyjna kolejnego albumu Madonny rozkręciła się na dobre. „Bedtime Stories” promował hitowy „Secret”, wkrótce miał się ukazać obsypany nagrodami singiel „Take a Bow”. Piosenkarka w październiku ruszyła w świat, by promować płytę gościnnymi występami w telewizji i serią wywiadów. Wśród umówionych szczęśliwców, którym dane było porozmawiać z artystką, znalazł się dziennikarz Trójki.

Autograf Madonny dla Marka Niedźwieckiego

Spotkanie odbyło się w paryskim hotelu Ritz, zlokalizowanym przy 15 Place Vendôme. Tym samym, z którego Księżna Diana uda się niecałe trzy lata później w swoją ostatnią podróż… Był 10 października 1994 roku.

Wywiad pierwotnie wraz z Markiem Niedźwieckim miała przeprowadzić licząca raczej na plotkarsko-sensacyjny materiał Alicja Resich-Modlińska, ale zrezygnowała, kiedy Madonna jasno zaznaczyła, że chce rozmawiać wyłącznie o muzyce, a nie o życiu prywatnym. Na wywiad udał się więc tylko dziennikarz Trójki „uzbrojony” w dyktafon. Nie był on fanem Madonny. Nie miał dobrego zdania o artystce, która szturmem wdarła się na pierwsze strony, nie kryjąc swojego seksapilu i nie unikając dwuznaczności. Właściwie to nawet nie miał ochoty lecieć do Francji. Jak wspomina na swojej stronie internetowej – namówił go na to Jan Chojnacki, ówczesny szef polskiego oddziału Warner Bros Music.

Sam wywiad transmitowany był w niedzielę, 16 października 1994 roku punktualnie o 11:05 na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Nagrania z transmisji możecie posłuchać na naszym kanale na YouTube, pod poniższym linkiem. Musieliśmy go jednak „ogołocić” o utwory, którymi „poprzetykana” była rozmowa z artystką, aby nie naruszać praw autorskich i nie prowokować ewentualnego usunięcia z serwisu. Zapewne zwrócicie jednak uwagę, że Trójka wyemitowała wówczasLet Down Your Guard” – bonusowy utwór, który ukazał się wyłącznie na singlu „Secret”.

Zdecydowanie najbardziej uroczą kwestią są końcowe słowa, podczas których dziennikarz uczy Madonnę kilku słów po polsku i które później zmontowano w liczne zapowiedzi transmisji wywiadu.

To, czego nie wyemitowało radio, ukazało się wkrótce na łamach polskiego „Playboya”, dokładnie w wydaniu z lutego 1995. Na okładce znalazł się również kolaż niezbyt aktualnych już wówczas zdjęć piosenkarki. Między innymi stamtąd dowiedzieliśmy się, że Madonna dała Niedźwieckiemu autograf. Pochwalił się on nim także m.in. na łamach swojej książki. Jego zdjęcie możecie znaleźć powyżej, poniżej zaś słynna okładka polskiego pisma.

To czego jednak nawet gazeta nie wydrukowała, przedostało się do mediów później. Uwagę na to zwrócił mi kolega Łukasz, po publikacji tekstu o polskich motywach w karierze Madonny.

Najciekawszy wywiad, jaki przeprowadziłem, to rozmowa z Madonną, w Paryżu. Od tej pory zostałem jej wielkim fanem. Na pamiątkę podarowałem jej wódkę Chopin, podwójnie po polsku.

powiedział Niedźwiecki podczas spotkania z fanami w Bydgoszczy w 2012 roku

Co ciekawe, butelka wódki przydała się jeszcze tego samego dnia, kiedy Madonna spotykała się z innymi dziennikarzami. Jak wspomina dawny gospodarz Listy przebojów Programu Trzeciego:

Po kilku miesiącach dowiedziałem się, że Julie Brown z BBC wykorzystała tę butelkę jako mikrofon, gdy podczas wywiadu z Madonną udawała, że śpiewa Like a Virgin

Pomijając wódkę, naszą uwagę powinno zwrócić, że po wywiadzie Niedźwiecki zmienił swoje podejście do Madonny i do dziś wspomina ten wywiad jako rozmowę szczególną.

Szczegółowy opis okoliczności przeprowadzania wywiadu z Madonną, pełen anegdot i obrazowych opisów przywołał Niedźwiecki w 2020 roku w swojej książce „Dyrdymarki”. W ramach jej promocji rozdział ten opublikowano na łamach Onet Kultury i jest dostępny do dziś.

Co ciekawe, studio Trójki było niegdyś otwarte dla ludzi i brali w nich udział także fani Madonny. Jedną z takich wizyt w studiu wspomniał mi ostatnio Grzegorz, mój znajomy:

Z Madonną miało to tylko tyle wspólnego, że w dniu spotkania w studiu na pierwszym miejscu notowania była po raz piąty albo szósty z piosenką „You’ll See”. To był 9 lutego 1996. Wtedy można było bez problemu uczestniczyć jako gość w audycji. Trzeba było tylko wcześniej zgłosić, że się przyjedzie. Na miejscu wyrabiali przepustkę i czekało się na wejście do studia. Można było zobaczyć, jak to wszystko wygląda od kuchni i powiedzieć coś, na przykład pozdrowić kogoś. Siedzieliśmy przy stole naprzeciwko. Marek Niedźwiecki był bardzo miły i opowiadał o wszystkim, o tym, co do czego służy. Generalnie czekaliśmy na czerwoną lampkę, aż się zaświeci, i kazał nam coś powiedzieć. Pozdrawialiśmy naszych znajomych tuż przed Madonną.

Marek Niedźwiecki jest także autorem słów, które pojawiają się na okładce polskiego wydania biografii „Królowa muzyki pop” autorstwa Daryl Eslea i Eddi’ego Fiegela:

Gdyby nagrała tylko „Like a Prayer”, „Vogue”, „Frozen” i „Time Stood Still”, to i tak miałaby już stałe miejsce w historii muzyki rozrywkowej.

Osobiście uważam, że to jedno z najlepszych podsumowań artystycznych poczynań kobiety, która swoją twórczością fascynuje mnie od lat. A cenniejsze jest tym bardziej, że zostało wypowiedziane przez kogoś, kto jest dla polskiego dziennikarstwa muzycznego tym, kim Madonna dla współczesnej muzyki pop.


Korzystając z okazji, pozwólcie, że powiem kilka słów o opublikowanych przez nas na nowo nagraniach z zapowiedziami i wywiadem.

Kilka lat temu wiele osób pytało o ten materiał. Niestety nie miałem go w swoich zbiorach głównie z racji swojego wieku (kiedy miała miejsce jego emisja, byłem małym dzieckiem). Od czego ma się jednak starszych znajomych. Pocztą pantoflową zacząłem szukać nagrania.

Ponieważ dysponuję sprzętem, który pozwala na zgranie kasety do pliku cyfrowego, postarałem się o swoją własną kopię. Z pomocą przyszedł Sławek Sobiechowski, któremu dziękuję i bez którego nie byłoby dziś możliwe odsłuchanie nagrania, którego znaczna część fanów Madonny (głównie tych młodszych) nie miała okazji usłyszeć. Wiem też, że na nagranie wiele lat czekali także fani Marka Niedźwieckiego.

Plik cyfrowy plikiem cyfrowym, jednak nagranie było wyraźnie nadgryzione zębem czasu. W dodatku pochodzi z czasów, kiedy jakość transmisji radiowej nie była tak wspaniała, jak mamy ją dziś. Wtedy z pomocą przyszedł Adrian lub – jak kto woli – Powi. Dzięki jego umiejętnościom i studyjnym możliwościom udało nam się nieco poprawić jakość nagrania. Choć nie jest ona idealna, mam nadzieję, że każdy rozumie, że nagranie w chwili konwersji miało już 24 lata. Serdecznie dziękuję również Powiemu za pomoc w przywracaniu cienia dawnej świetności nagraniom!

Na końcu chciałbym podziękować również osobom, które przyczyniły się do powstania tego tekstu i były mobilizacją do działania, kiedy w mojej głowie zrodził się plan, żeby „przywrócić światu” zaginiony wywiad Marka Niedźwieckiego z Madonną.

Dziękuję zatem Sebastianowi Wichrowskiemu za grafikę do wywiadu,  Łukaszowi za znalezienie wspomnień o wódce, Grzegorzowi Kosteleckiemu za podzielenie się wspomnieniami, Michałowi Wysockiemu za skan zdjęcia autografu i Damianowi, który zapoczątkował „popyt” na ten wywiad.

Krystian