Wizerunek

W 1994 roku Madonna w oczach wielu odbiorców masowej kultury jawiła się jako przesycona seksem desperatka. Począwszy od wydania singla „Justify My Love”, przez książkę „Sex”, album „Erotica”, film „Sidła miłości”, po trasę „The Girlie Show”, artystka zafundowała sobie lata pełne niezrozumienia swojej twórczości, co poskutkowało drastycznym spadkiem jej popularności.

Zapowiedzią nadchodzących zmian był singiel „I’ll Remember” wydany wiosną 1994 roku jako wsparcie promocyjne filmu „Z honorami”. Dobre przyjęcie utworu zapewne utwierdziło Madonnę w przekonaniu, że jeśli ma odzyskać utraconą publiczność, musi uczynić swój wizerunek łagodniejszym i łatwiejszym do przyjęcia dla przeciętego odbiorcy.

Zanim jednak płyta w ogóle się pojawiła, trzeba było zakopać stare topory wojenne. Wiosną 1994 roku Madonna zdążyła popaść w konflikt z Davidem Lettermanem. Goszcząc w jego programie, trzynastokrotnie użyła słowa „fuck” w wywiadzie na żywo i kilkukrotnie obraziła prowadzącego. Media oczywiście zmasakrowały ją już kolejnego dnia. Aby zrehabilitować swój wizerunek, wykorzystała wrześniową galę MTV VMA, podczas której wręczała nagrodę za teledysk roku. Na scenę wprowadził ją wówczas Letterman, co rehabilitowało ją w oczach widzów.

 „Frontowy” wizerunek obrany przez Madonnę w czasach „Bedtime Stories” był bardziej „pastelowy”. Niektórzy dostrzegają w tym podobieństwo do czasów „True Blue” i być może piosenkarka właśnie takie skojarzenie chciała wytworzyć. O ile jednak na potrzeby alter ego poprzedniej płyty zostały wskrzeszone Dita Parlo i Marlena Dietrich, o tyle postacią, która zainspirowała Madonnę w 1994 roku była Jean Harlow.

Tytuł

W czasie sesji nagraniowej Madonna dostała od Björk tekst piosenki „Let’s Get Unconscious”. Po zmianie części słów i zaaranżowaniu numeru, artystka podjęła decyzję o zmianie tytułu na „Bedtime Story”. Pod wpływem tej decyzji poczuła nawet, że to idealny tytuł dla płyty, ponieważ każda z piosenek może odnosić się do opowiadanych dzieciom przed snem historii. Wkrótce jednak nadeszły obawy. Wahała się, czy nie zostanie źle zrozumiana. W końcu słowo „łóżko” pojawiające się w tym tytule może i miało „grzeczne” konotacje, ale w kontekście Madonny w tamtym czasie kojarzyło się raczej jednoznacznie. Według niepotwierdzonych plotek, rozważano podobno wówczas tytuł „Survival” lub „Secret”. W końcu Madonna miała jednak stwierdzić: „Jebać to, [„Bedtime Stories”] to piękny tytuł”.

Okładka

Z myślą o okładce płyty powstała oszczędna sesja autorstwa Paolo Roversiego, pokazująca w większości zbliżenia twarzy Madonny. Planowano wówczas wykorzystanie czarno-białej fotografii, na której Madonna leży na łóżku, z luźno rzuconą ręką. Piosenkarce jednak nie spodobała się ona, gdyż uznała, że wygląda jak martwa.

Zdjęcie, które pierwotnie miało trafić na okładkę płyty

Do wykonania kolejnej sesji został zatrudniony Patrick Demarchelier, a także stylista fryzur Sam McKnight, makijażysta Francois Nars i kierujący projektem Fabien Baron. Spotkali się oni w hotelu Eden Roc w Miami w dniu 36. urodzin Madonny – 16 sierpnia 1994 roku i wykonali sesję bardzo szybko, ponieważ piosenkarka spieszyła się na swoją imprezę urodzinową.

Okładka „Bedtime Stories” została jako pierwsza w karierze Madonny opublikowana w Internecie, zanim trafiła na płyty. I choć nie był to taki Internet, jaki znamy dziś, zebrała ona wówczas bardzo pozytywne reakcje.

W sprzedaży można znaleźć dwie wersje okładki, które różnią się ustawieniem. Większość amerykańskich wydań ma zdjęcie obrócone „do góry nogami”, co w rzeczywistości jest prawidłowym ustawieniem, ponieważ Demarchelier wykonał fotografię Madonny leżącej trochę bokiem, a trochę na plecach z głową krawędzi łóżka. Znacznie powszechniejsza jest za to wersja okładki, w której zdjęcie obrócono o 180 stopni dla lepszego efektu optycznego.

Okładka „Bedtime Stories” miała ponoć zainspirować Christinę Aguilerę tak bardzo, że zdecydowała się ona wykorzystać podobne zdjęcie na okładce albumu „Back To Basics” z 2006.

Nagrania

Sesje nagraniowe płyty rozpoczęły się w lutym 1994 roku. Początkowo Madonnie towarzyszył Shep Pettibone, jednak po upływie czasu Madonna zdała sobie sprawę, że tworzą wspólnie nową wersję „Erotiki”, a powtarzania się chciała uniknąć za wszelką cenę. Jej celem było nagranie płyty „czarnej”, modnej, z brzmieniem R&B i większą liczbą mocnych, lirycznych ballad o „miękkim” brzmieniu, dlatego zdecydowała się zatrudnić Kennetha Edmondsa, znanego jako Babyface. Pracowali oni w studio The Hit Factory w Nowym Jorku nad trzema utworami, z których „Forbidden Love” i „Take a Bow” znalazły się na płycie.

Jako kolejny do Madonny dołączył Dallas Austin, który zwrócił na siebie jej uwagę wyprodukowaniem albumu „The Pendulum Vibe” Joi. Na płycie znalazły się ostatecznie 4 wyprodukowane z nim utwory: „Secret”, „Survival” , „Don’t Stop” i „Sanctuary”.

Królowa Popu była również pod wielkim wrażeniem płyty „Debut” Björk. Chcąc nadać płycie bardziej „europejskiego” brzmienia, nawiązała wówczas współpracę z członkami zespołu Islandki – Mariusem De Vriesem i Nellee’em Hooperem. Nagrań dokonano w Chappell Studios w Encino w Kalifornii. Hooper odpowiadał za produkcję „Inside of Me” i napisanego wspólnie z de Vriesem „Bedtime Story”, a także wspomógł Dallasa Austina w produkcji „Survival” i Babyface’a w „Forbidden Love”.

Równolegle z Madonną współpracował Dave Hall. Owocem tej współpracy było wyprodukowanie „I’d Rather Be Your Lover”, „Love Tried to Welcome Me”, „Human Nature”, a także napisanie „Inside of Me”.

Partie chórku w piosence „Survival” nagrały Donna de Lory i Niki Haris – koncertowe chórzystki Madonny i prywatnie jej przyjaciółki.

Sample

Elementy muzyczne z twórczości innych artystów licznie zasilały muzykę Madonny, jednak na tej płycie jest ich wyjątkowo dużo. Poniżej zestawienie najbardziej  charakterystycznych z nich:

Sprzedaż

Po komercjalnej porażce „Erotiki” wraz z „Bedtime Stories” udało się odzyskać część słuchaczy. Do dziś szacuje się, że światowa sprzedaż płyty wyniosła około 8 milionów egzemplarzy. W samych Stanach Zjednoczonych album pokrył się trzykrotną platyną za sprzedaż ponad 2 531 000 sztuk. Dwukrotną platyną nagrodzono go w Australii za 140 000 egzemplarzy i w Kanadzie za 200 000. W Wielkiej Brytanii zdobył „tylko” platynę za przekroczenie sprzedaży 300 000 sztuk. Takie samo odznaczenie przyszło mu za sprzedaż w Niemczech (500 000), Brazylii (250 000), Hiszpanii (100 000) i RPA (50 000). Certyfikat podwójnego złota przyniosła sprzedaż 277 400 płyt we Francji. Złotą płytą nagrodzono „Bedtime Stories” z kolei w Argentynie (30 000 egzemplarzy), Austrii, Belgii i Szwajcarii (po 25 000 sztuk).

Single

Pierwszym singlem promującym utwór został „Secret”, wydany niespełna miesiąc przed premierą płyty (27 września 1994 roku). Był to pierwszy w karierze Madonny utwór, którego promocję rozpoczęto w Internecie. Madonna nagrała wówczas wiadomość audio do fanów, w tle której można było usłyszeć zapowiedź piosenki:

WITAJCIE, WSZYSCY CYBERMANIACY! WITAJCIE W INTYMNOŚCI NA MIARĘ LAT DZIEWIĘĆDZIESIĄTYCH. SŁYSZYCIE MNIE… MOŻECIE MNIE NAWET ZOBACZYĆ… ALE NIE MOŻECIE MNIE DOTKNĄĆ… POZNAJECIE MÓJ GŁOS? TU MADONNA. CZĘSTO NAŚLADOWANA, ALE NIGDY NIE SKOPIOWANA. A MOŻE, POWINNAM POWIEDZIEĆ, „CZĘSTO IRYTUJĄCA”? JEŚLI MACIE OCHOTĘ, MOŻECIE POBRAĆ NAGRANIE MOJEGO NOWEGO SINGLA „SECRET” Z NOWEGO ALBUMU „BEDTIME STORIES”, KTÓRY UKAŻE SIĘ W PRZYSZŁYM MIESIĄCU. WŁAŚNIE NAKRĘCIŁAM TELEDYSK W NOWYM JORKU I FRAGMENTY WKRÓTCE BĘDĄ MIAŁY PREMIERĘ W SIECI. SPRAWDŹCIE TO WIĘC NIEDŁUGO. W MIĘDZYCZASIE, WYŚLIJCIE MI WIADOMOŚCI I DAJCIE ZNAĆ, CO SĄDZICIE O MOIM NOWYM SINGLU. A PRZY OKAZJI, NIE WIERZCIE KTÓREMUKOLWIEK Z TYCH INTERNETOWYCH OSZUSTÓW PODSZYWAJĄCYCH SIĘ PODE MNIE…. ŻADEN Z NICH NIE JEST PRAWDZIWY. TRZYMAJCIE SIĘ!

29 listopada 1994 roku do rozgłośni radiowych jako drugi singiel promujący „Bedtime Stories” trafił „Take a Bow”. Na oficjalny singiel na półkach sklepowych przyszło jednak fanom poczekać do 6 grudnia.

Trzecim singlem został „Bedtime Story”, wydany w Europie 13 lutego 1995 roku. Amerykański oddział Warner Bros. planował początkowo zrobić to samo, ale poprzedni singiel dopiero co dotarł wówczas na szczyt Billboard Hot 100 i okupował go przez 7 tygodni. Nie chcąc psuć tej dobrej passy, podjęto decyzję, że „Bedtime Story” w Stanach ukaże się dopiero 11 kwietnia.

Choć pierwsze dwa single były dużymi przebojami, trzeci przyjął się właściwie tylko w klubach. Radia zignorowały go zupełnie, grając przeważnie i tak „Take a Bow”. Mimo to zdecydowano się wówczas na wydanie czwartego. Wytwórnia początkowo naciskała, aby na singlu wydać przyjazny dla radia numer „Don’t Stop”, jednak Madonna postawiła sprawę jasno – singlem miał zostać „Human Nature”, rozliczający się z krytyką poprzednich dokonań. Singiel ostatecznie trafił do amerykańskich sklepów 6 czerwca, a w Europie dopiero 20 sierpnia 1995 roku.

Ciekawostką jest, że niektóre stacje radiowe w USA chętnie grały „Survival”, choć piosenka nigdy nie została wydana ani jako singiel komercyjny, ani radiowy.

Niewydane utwory i alternatywne wersje

Jak powszechnie wiadomo, utwory na płycie to tylko to, co artysta chciał, żebyśmy usłyszeli. Jak jednak w przypadku każdego dzieła, proces twórczy obfituje w wiele skrawków i przeróbek. Nie ominęło to i „Bedtime Stories”.

„I’d Rather Be Your Lover” zawiera rapowane partie Me’shell Ndegeocello, jednak wersja ta powstała dosłownie w ostatniej chwili. Planowano bowiem, że na płycie pojawi się wersja, w której rapuje Tupac Shakur, ówczesny partner piosenkarki. Wersja ta miała podobno nosić tytuł „I’d Ratha B Ya Lova”. W międzyczasie uczucie dwójki wypaliło się, a raper popadł w konflikt z prawem, co przełożyło się na decyzję o zmianie jego partii w utworze. Powodem były kwestie wizerunkowe – Madonna stawiała na swoje łagodne oblicze, a umieszczenie na płycie duetu z osobą z wyrokiem nie byłoby najlepszym posunięciem.

„Secret” w znanej nam formie to zasługa przeróbek Austina i Hoopera, jednak zanim uzyskał swoje charakterystyczne, lekko akustyczne brzmienie, funkcjonował pod tytułem „Something’s Coming Over Me” i został nagrany podczas sesji z Shepem Pettibonem. Demo brzmi bardziej surowo, nie ma w nim gitary, zamiast tego jest sporo basów i bębnów, a w środku pojawia się mostek, podczas którego muzyka cichnie, a Madonna szepcze „I see your love coming down…”, po czym wraca muzyka. Shep Pettibone początkowo nie figurował jako współautor piosenki. Zmieniło się to dopiero, kiedy upomniał się o swoje i dziś jest on już wymieniany wśród współautorów.

„Inside of Me” znamy w „pościelowym” klimacie, jako balladę, w której Madonna tęskni za kimś, kto bezpowrotnie odszedł. Choć najprostsze odczytanie to utracona miłość, wiele osób uważa, że tekst to odniesienie do zmarłej matki artystki. Wersja demo, której „ojcem” jest również Pettibone, nosiła tytuł „I Will Always Have You” i zamiast delikatnego brzmienia, jest raczej porównywana z energicznymi balladami, takimi jak „Crazy For You” czy „You’ll See”. W tej wersji piosenka ma mieć zupełnie inną melodię. Sporo tekstu również w toku prac miało ulec zmianie – zamiast tęsknoty za utraconym, Madonna zdaje się godzić z takim stanem rzeczy i prosić adresata, aby również o niej pamiętał. Co ciekawe, podobno w tej wersji praktycznie nie padają słowa „Inside of Me”, które ostatecznie zostały tytułem utworu na płycie.

Podczas tej sesji nagraniowej powstał również mało znany utwór „Freedom”, który ostatecznie został wydany w 1997 roku na charytatywnej składance The Rainforest Foundation „Carnival!”. Producentem utworu jest Dallas Austin. Piosenkę Madonny umieszczono na płycie pod numerem 10.

W składzie płyty pominięto również „Let Down Your Guard”, jednak zdecydowano się na jej wydanie na europejskiej edycji singla „Secret”. Informacja znajdująca się przy tym utworze głosi, że jest to Rough Mix Edit, zatem można się domyślać, że w archiwach Madonny istnieje zupełnie inna wersja.

Każdy fan Madonny zna „Your Honesty”. Piosenka ta pojawiła się na minialbumie „Remixed & Revised” z 2003 roku, ponadto fragment znalazł się w dokumencie „I’m Going To Tell You a Secret”. Na swoje wydanie czekała aż 9 lat, bowiem powstała już w 1994 roku podczas sesji z Dallasem Austinem, ale została pominięta, kiedy kompletowano listę utworów albumu „Bedtime Stories”.

W 1997 roku ukazał się solowy album wokalisty Take That Garego Barlowa pod tytułem „Open Road”. Numerem otwierającym krążek została piosenka „Love Won’t Wait” a zapis w książeczce jasno informował, że autorami utworu są Madonna Ciccone i Shep Pettibone. Nagrali go wspólnie 3 lata wcześniej z myślą o „Bedtime Stories” jednak nie wykorzystali i zdecydowali się oddać go Barlowowi. Około 2000 roku w Internecie znalazła się wersja Madonny.

Shep Pettibone stworzył z Madonną jeszcze trzy inne utwory, jednak do dziś pozostają one owiane tajemnicą. To „Goodtime”, „Tongue Tied” i „Bring It”. Ich istnienie potwierdza zapis w bazie Warner/Chappell Music, jednak do dnia dzisiejszego nie wiadomo o ich nic, poza fragmentem domniemanych słów ostatniego z wymienionych utworów: „I know your love is bad for me, but I won’t give up until you bring it to me.”

Teledyski

Secret

Klip do „Secret” miał swoją premierę 4 października 1994 roku na antenie MTV.

Kręcono go w dniach 9-11 września 1994 roku w Nowym Jorku, w obrębie Harlemu. Ujęcia idącej ulicą Madonny kręcono na Lenox Avenue, a sceny w klubie nagrano w pobliskim barze Lenox Lounge. Na zdjęciach, które możecie zobaczyć poniżej, przedstawione jest zestawienie ujęć z teledysku z prawdziwymi miejscami, które się w nim znalazły. Fotografie opublikowane zostały na MadonnaTribe, a wykonał je w 1998 roku DJ Cookie. Możemy na nich zobaczyć lokale znane z klipu, zanim jeszcze zdążyły bardzo się zmienić.

Efekt końcowy to dzieło reżyserki Melody McDaniel, a wizerunek Madonny wyszedł spod ręki Brigitte Echols. Wspomniała ona biografce Madonny Lucy O’Brien, że kiedy kompletowała ubiór dla piosenkarki, udała się do taniego centrum handlowego Crenshaw Swap Meet, gdzie zamówiła złoty naszyjnik z imieniem MADONNA, za który zapłaciła 180 dolarów:

(…) BYŁ W PUDEŁKU TYPOWYM DLA TANIEJ BIŻUTERII. KIEDY MADONNA JE ZOBACZYŁA, OCZY JEJ SIĘ ZAŚWIECIŁY. UNOSZĄC WIECZKO, WYGLĄDAŁA JAK DZIECKO, KTÓRE WŁAŚNIE DOSTAŁO NAJLEPSZY W ŻYCIU PREZENT. „JEST ŚLICZNY. CZY MOGŁABYM ODROBINĘ WIĘKSZY?”. TO BYŁO MIŁE UCZUCIE ZNALEŹĆ JEJ COŚ, CZEGO JESZCZE NIE MIAŁA.

Poza naszyjnikiem za 180 dolarów, Echols zleciła uszycie spódnicy za 80 dolarów i topu za 50. Pozostałe stroje stylistka wygrzebała w wypożyczalniach kostiumów, ponieważ retro szyk miał nawiązywać stylistyką do przełomu lat 50. i 60. XX wieku. Z kolei płaszcz, który Madonna ma na sobie w klipie, był własnością asystentki reżyserki imieniem Fatima. Kiedy piosenkarka go zobaczyła, od razu zapytała, czy może go pożyczyć do ujęć.

Początek zdjęć nie był jednak łatwy. Reżyserka oczekiwała od Madonny bycia surową i z „poczuciem niewykończenia” rodem z wizerunków prostytutek z filmu „Przeklęty Brooklyn”. Onieśmieliła ją jednak gigantyczna świta towarzysząca artystce, a także fakt, że w czasie ujęć próbnych reprezentowały zupełnie odmienny styl pracy – Madonna preferowała raczej poddanie się wizji reżysera, podczas gdy McDaniel stawiała na improwizację, a ta tylko irytowała Madonnę i nie pozwalała jej się poczuć naturalnie.

Owocem tego nieporozumienia było zmarnowanie czasu. Na kilku zdjęciach z planu można zauważyć, że Madonna ma zupełnie inny wygląd niż ukazany w klipie.  Jak wspomina Lucy O’Brien reżyserka:

KIEDY WYSZŁA Z PRZYCZEPY, WYGLĄDAŁA CZARUJĄCO I ŁAGODNIE, EKIPA NIE ZOSTAWIŁA NA NIEJ CIENIA SUROWOŚCI. WSZYSTKO PIĘKNIE, ŁADNIE I BEZPIECZNIE. NIE DO KOŃCA JASNO WYRAZIŁAM TO, CZEGO OCZEKUJĘ. ZROBILIŚMY JEDNO UJĘCIE. PAMIĘTAM, ŻE WZIĘŁAM MADONNĘ NA STRONĘ I ZACZĘŁAM JEJ TŁUMACZYĆ. BYŁA MOCNO ZIRYTOWANA. „DLACZEGO MI, KURWA, NIC NIE POWIEDZIAŁAŚ?!” – RZUCIŁA. „TYLE ZMARNOWANEGO CZASU!”. WRÓCILI DO PRZYCZEPY, A GOŚCIE Z EKIPY ZACZĘLI PRZEWRACAĆ OCZAMI. TO BYŁO BARDZO BOLESNE. CZUŁAM SIĘ UPOKORZONA, ALE TO BYŁA MOJA WINA. POWINNAM SIĘ BYŁA ODEZWAĆ. (…) ZROZUMIAŁAM, ŻE JEST GOTOWA NA WSZYSTKO I ŻE POWINNAM BYŁA NACISKAĆ, MÓWIĆ WPROST. WIDZIAŁAM JAK BYWA SUROWA W STOSUNKU DO INNYCH LUDZI, ALE NIE MIAŁO TO NIC WSPÓLNEGO Z PODŁOŚCIĄ. DLA NIEJ NIE BYŁO MIEJSCA NA MARNOWANIE CZASU. OTWORZYŁA MI OCZY.

Take a Bow

Za reżyserię klipu odpowiadał Michael Haussman, zaś rolę matadora otrzymał Emilio Muñoz, który „fachem” tym, poza aktorstwem, trudni się również w rzeczywistości. Teledysk kręcono w dniach 2-8 listopada 1994 roku w andaluzyjskim miasteczku Ronda. Większość zdjęć nakręcono w posiadłościach La Casa del Rey Moro (wnętrza) i Palacio del Marqués de Salvatierra.

Na powyższych zdjęciach z planu można zauważyć, że Madonnie często towarzyszył papieros. Podobno paliła ona wówczas bardzo dużo zamiast jedzenia – zależało jej bowiem, aby utrzymać bardzo szczupłą sylwetkę. Z tego powodu podczas pobytu na planie prawie zrezygnowała ona z posiłków.

Sceny corridy miały również zostać nakręcone na arenie w Rondzie, jednak Antonio Ordóñez – przewodniczący Kawalerii Rondy – nie wydał na to zgody. Powodem miał być fakt, że patronką kawalerzystów jest Matka Boska Różańcowa, co nie współgrało z postacią Madonny. W rzeczywistości Ordóñez miał zaproponować, że za dodatkowe 17 milionów peset (w przybliżeniu tok. 440 000 złotych) pozbędzie się urażonych uczuć religijnych, jednak ekipa piosenkarki nie zdecydowała się na propozycję i zdjęcia przeniesiono na arenę w odległej o 70 km Antequerze.

Zdjęcia do teledysku kręcono z wykorzystaniem 60 klatek na sekundę. Sceny z bykami były filmowane równocześnie z pięciu kamer. Cały zarejestrowany wówczas materiał miał blisko 10 godzin i znajdował się na 18 000 metrach taśmy, co daje ponad 180 kilometrów! (w przybliżeniu to długość równa odległości Warszawa – Toruń w prostej linii).  Z całości Robert Duffy zmontował… cztero i pół minutowy film, co wspominał jako niemałe wyzwanie.

Teledysk zadebiutował na antenie MTV 30 listopada 1994 roku. Ogromne zaangażowanie i kręcenie z rozmachem się opłaciły. Ukoronowaniem ikonicznego obrazu została otrzymana podczas dorocznej gali MTV Video Music Awards w 1995 nagroda w kategorii Best Female Video.

Bedtime Story

Mark Romanek wyreżyserował dla Madonny teledysk „Rain”. Choć pierwotnie został wybrany również do nakręcenia „Bad Girl”, współpraca ta nie doszła do skutku. Kiedy pierwszy raz usłyszał „Bedtime Story”, błagał Madonnę, by pozwoliła mu wyreżyserować teledysk. A było to w czasach, kiedy nie było nawet wiadomo, czy piosenka zostanie singlem. Jego marzenie ostatecznie spełniło się 5 grudnia 1994 roku, w Universal Studios w Kalifornii , kiedy stanął za kamerą na planie teledysku.

Mark Romanek i Madonna na planie klipu

Na potrzeby teledysku wytwórnia przeznaczyła budżet w wysokości 5 milionów dolarów, co czyni go jednym z najdroższych w historii. Jeśli uwzględnimy inflację, obecnie suma ta wyniesie ponad 8 milionów.

Pracę rozpoczęto od wykonania przez Granta Shaffera rysunkowego scenopisu. Po akceptacji przez agencję Propaganda Films, rysunki trafiły na plan, gdzie wisiały na wielkiej tablicy, aby uzmysłowić ekipie zamierzony efekt.

Praca na planie nie należała jednak do łatwych. Na potrzeby jednego z ujęć piosenkarka siedziała zanurzona w wodzie z niebieskim barwnikiem, który miał jej nadać wrażenie głębi. Niestety, po nagraniu sceny okazało się, że blada skóra Madonny nabrała błękitnego koloru. Niedługo później filmowanie zostało przerwane na kilka godzin z powodu… trzęsienia ziemi. Kolejność kręcenia scen trzeba było również zmienić, kiedy okazało się, że wykonany na potrzeby klipu szkielet jest za mały i trzeba zbudować większy. Ze względów technicznych anulowano plan nakręcenia ujęcia, na którym Madonna miała otwierać swoją klatkę piersiową. Co ciekawe, scenę otwierającą (Madonna na stole operacyjnym) nakręcono na planie jako ostatnią, szóstego dnia kręcenia ujęć.

Obraz jest inspirowany licznymi dziełami surrealistycznego i symbolistycznego malarstwa. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w poświęconym singlowi wpisie.

Zanim 18 marca 1995 roku teledysk trafił do telewizji, wyświetlany był w kilku kinach Odeon Cineplex: w Broadway Cinemas w Santa Monica, w Chelsea Theater na Manhattanie i w Biograph Threater w Chicago. Seans teledysku odbywał się tam przez tydzień, od 10 marca 1995 roku. Ponadto Muzeum Ruchomego Obrazu w Nowym Jorku wcieliło teledysk w poczet stałych eksponatów.

Human Nature

Madonna nakręciła ten teledysk w zaledwie dwa dni – 6 i 7 maja 1995 roku w Raleigh Studios w Kalifornii. Choć plan głosił, że klip wyreżyseruje Alek Keshishian, ostatecznie odpowiadał za niego Jean Baptiste Mondino. Za inspirację posłużyły erotyczne, sadomasochistyczne komiksy soft porno z lat 50. autorstwa Erica Stantona.

Teledysk ten to pierwszy raz, gdy z Madonną współpracował Jamie King – obecnie wieloletni choreograf i reżyser jej późniejszych koncertów. Ponadto w jednej ze scen piosenkarce towarzyszy jej piesek rasy chihuahua imieniem Chiquita.

Obraz towarzyszący piosence był – tak jak jej tekst – odpowiedzią na krytykę, która spadła na Madonnę w czasach albumu „Erotica”. Madonna wcieliła się tu w rolę dominy, jednak jest to bardziej karykatura niż potraktowanie tematu sadomasochizmu na serio. Mimo to pojawia się tam odwołanie do nagłówków porównujących piosenkarkę do szatana – podczas tańca między łańcuchami ujęcie z góry przedstawi artystkę na tle pentagramu.

Bedtime Stories Tour

Każdy wie, że „Bedtime Stories”, to jedyny album Madonny, który nie doczekał się bezpośredniej promocji w postaci trasy koncertowej. Mało osób wie natomiast, że „The Bedtime Stories Tour” była planowana, a nawet więcej – prace nad nią były już bardzo zaawansowane.

Wiadomo, że odbyły się już pierwsze próby. Trupa taneczna była już wybrana – mieli to być ci sami tancerze, których widzieliśmy w teledysku „Human Nature”. Według wspomnienia jednego z nich, to właśnie ta piosenka miała otwierać koncert, a scenografia miała przypominać znaną z teledysku. Motywem przewodnim koncertu miała być zaś „pokuta” za książkę „Sex” i album „Erotica”.

Planowany termin startu trasy to lato 1995 roku, co zostało potwierdzone m.in. rezerwacją stadionu Wembley w Londynie na dwa koncerty.

Powodem odwołania trasy, zanim oficjalnie została ogłoszona, było otrzymanie przez Madonnę głównej roli w „Evicie”. Ponieważ wkrótce miały się rozpocząć nagrania ścieżki dźwiękowej, artystka nie chciała nadmiernie eksploatować głosu.

Tak przynajmniej głosiła oficjalna wieść. Nieoficjalnie mówi się, że Madonna po prostu nie chciała wówczas jechać w trasę. Kiedy w 1997 roku rozwiązała współpracę z wieloletnim managerem Freddy’em DeMannem, jako powód wspominała, że była zmęczona jego naciskami, by co kilka lat jechać w trasę.


„Bedtime Stories” to album dziwny. Z jednej strony pomógł słuchaczom wrócić wiarę w Madonnę, a ją samą utorował w kierunku elektronicznego brzmienia, które zaowocowało kilka lat później „arcydziełem lat 90.” – płytą „Ray of Light”. Choć wylansowane zostały dwa duże hity, choć towarzyszyły mu ikoniczne teledyski, pozostał on jednak mniej znany niż inne albumy w dorobku Królowej Popu i nawet wielu fanów uważa go za nudny i niezbyt warty uwagi. Warto jednak zwrócić uwagę, że za pastelowymi barwami skrywa się spora doza gniewu i poczucia bycia niezrozumianą.

Najlepszym jego podsumowaniem są słowa samej Madonny:

STWORZENIE TEGO ALBUMU BYŁO PRAWDZIWYM SPRAWDZIANEM MOJEGO ZDROWIA PSYCHICZNEGO I STABILNOŚCI.