„Madonna and the Breakfast Club” to najnowszy film powiązany tematycznie z Madonną. Opowiada o początkach kariery przyszłej Królowej Popu. W ostatnich dniach udało nam się porozmawiać z jego reżyserem – Guyem Guido i dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat procesu powstawania obrazu, a także na temat planów reżysera!

Dziękujemy za możliwość rozmowy, Guy. Doceniamy to zwłaszcza teraz, kiedy masz ręce pełne roboty w związku z premierą i promocją filmu. Wróćmy jednak do jego początków. Jak zaczęła się historia „Madonna and The Breakfast Club”? Kiedy wpadłeś na pomysł, że byłoby świetnie nakręcić film o pierwszych krokach Madonny w świecie muzyki?

Zawsze byłem zafascynowany historiami ikon rozrywki z czasów, zanim stały się sławne. A historia Madonny z zespołem The Breakfast Club nie była zbyt wyeksploatowanym tematem. Był poruszany, ale wiedziałem, że to tylko fragment większej całości, w którą chciałem się zagłębić.

Prawdziwy The Breakfast Club podczas próby. Madonna grająca na perkusji, Angie Smith na basie oraz bracia Gilroy – gitarzyści i wokaliści – Dan (w środku) i Ed (pierwszy z lewej).

„Docu-drama” nie jest zbyt popularnym gatunkiem filmowym, a zwłaszcza Polsce. Dlaczego zdecydowałeś się na taką formę?

Myślę, że ta konkretna historia działa najlepiej w ten sposób, ponieważ były pewne elementy z tamtych czasów, które chciałem, żeby publiczność zobaczyła i usłyszała, a można było to zrobić, tylko decydując się na formę dokumentalną.

Czy masz w planach wykorzystać część fabularną i stworzyć z niej pełnometrażowy film?

Chciałbym zrobić pełnometrażowy film biograficzny nie w dokumentalnej, a narracyjnej formie. O Madonnie albo innej kultowej postaci… ale tylko jeśli ta osoba tworzyłaby to ze mną, więc… zobaczymy!

Jamie Auld w roli Madonny jest fantastyczna! Jak znalazłeś tak podobną aktorkę? Kiedy oglądałem film, praktycznie zapomniałem, że to nie Madonna. Jamie po prostu nią była.

Dziękuję! Odkryłem Jamie, kiedy pracowała w sklepie z pączkami w Nowym Jorku. Jedno spojrzenie i wiedziałem, że to musi być ona. Ta sytuacja była naprawdę magiczna. Wspaniale się z nią pracowało. Studiowała osobę Madonny przez oglądanie jej filmów, wywiadów i teledysków. Wysłaliśmy ją też na lekcje gry na gitarze i perkusji… Nie jest łatwo próbować przedstawić wiarygodnie kogoś tak wielkiego jak Madonna, ale myślę, że ona zrobiła to genialnie.

Jamie Auld i Guy Guido na planie

Niesamowita historia! Wiesz, że Madonna również pracowała w sklepie z pączkami, kiedy przeprowadziła się do Nowego Jorku?

Tak, wiem o tym.

Czy Dan Gilroy spotkał Jamie Auld? Co o niej sądzi?

Dan nigdy nie poznał Jamie osobiście, ale widział jej zdjęcia i także był oszołomiony podobieństwem!

Jak się czułeś, odwiedzając te same miejsca, w których młoda Madonna mieszkała i tworzyła swoje pierwsze piosenki?

To było straszne i wspaniałe jednocześnie… Wyglądało to, jakbyśmy dosłownie cofali się w czasie. Kiedy aktorzy byli na planie w swoich charakteryzacjach i wszystkie kamery ruszyły, to było jak wehikuł czasu! Filmowaliśmy w tej samej synagodze i w prawdziwym Music Buliding [miejsce, gdzie znajdowały się biura „łowców głów”, w tym Camille Barbone – przyp. tłum.] i oczywiście w okolicy Corona i na Manhattanie, gdzie to wszystko naprawdę się działo.

Ta sama scena widziana z dwóch stron

Czy miałeś możliwość posłuchać jakichś nieznanych nagrań Madonny?

Tak, bracia Gilroy byli wobec mnie bardzo łaskawi i słuchałem tego wszystkiego… Istnieje tak wiele taśm, a nie mogliśmy przecież umieścić wszystkiego w filmie. Ale jak widziałeś i tak znalazło się tam sporo oryginalnych nagrań z tego okresu.

Rzeczywiście, w kilku momentach wspaniale było usłyszeć znajomy głos, śpiewający nieznane piosenki. A jak się czułeś słuchając czegoś tak wyjątkowego jak Madonna, zanim stała się sławna?

Najbardziej fascynujące były dla mnie nagrania prywatnych rozmów między nią a Danem, które porozmieszczałem w całym filmie.

Jamie i Guy podczas próbnych ujęć do występu z piosenką „Cold Wind” – jedną z kilku nieznanych, pochodzących z wczesnego okresu twórczości Madonny. W filmie słyszymy ich kilka.

Czy wiele było scen, które zdecydowałeś się wyciąć?

Właściwie użyliśmy prawie każdej sceny, którą sfilmowaliśmy. Niektóre z nich zostały co prawda skrócone w procesie montażu, ale nic nie wycięliśmy. Jeśli sfilmowałem coś, to z ważnego powodu, więc chciałem, żeby znalazło się to w filmie. Mamy jednak sporo zabawnych scen z pomyłkami i błędami.

Jak się czułeś, oglądając skończony film? Jak ojciec dumny ze swojego dziecka? 

Wiem, że film nie jest idealny, ale jestem z niego bardzo dumny. Cała obsada i ekipa naprawdę dołożyły wszelkich starań, żeby tak było. Wspaniale było z nimi pracować i naprawdę staliśmy się rodziną, więc w pewnym sensie jestem dumnym ojcem swojego zespołu. Zwłaszcza Jamie i Calvin [Knie, odtwórca roli Dana Gilroya – przyp. tłum.], którzy grali główne role, włożyli w to całe serce i duszę!

Calvin Knie i Jamie Auld na dachu opuszczonej synagogi w Corona – w miejscu, gdzie odbywały się próby The Breakfast Club i gdzie niemal identyczne zdjęcie zrobili sobie Madonna i Dan Gilroy

Czy są jakieś plany dystrybucji filmu w Europie?

Tak. Mamy dystrybutorów we Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i w ogóle na całym świecie. W sierpniu planowane jest duże wydanie kinowe w Brazylii.

Czy wiesz coś na temat Polski?

Niestety na ten moment nie mam żadnych wieści.

Jeszcze jedno pytanie. Co myślisz o Madonnie z tamtych czasów i Madonnie dzisiaj? To ta sama czy całkiem inna osoba?

Myślę, że na przestrzeni lat wszyscy się zmieniamy i dojrzewamy na wiele różnych sposobów, więc zdecydowanie nie jest tą samą osobą, którą była wtedy, prawie czterdzieści lat temu. Myślę jednak, że istnieją pewne cechy charakteru, które zostają niezależnie od tego, kim jesteśmy albo ile mamy lat. Na przykład jej etyka pracy i energia. Dzisiaj nadal możemy to w niej dostrzec – tę jej skrupulatność, jeśli chodzi o twórczość. Sposób, w jaki planuje swoje występy i ćwiczy na potrzeby swoich tras, to trochę jak wojsko. Myślę, że taka już zawsze będzie i nie sądzę, żeby to się miało zmienić.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

KRYSTIAN

Guy grający na tej samej perkusji, na której niegdyś grała Madonna. Jest ona nadal własnością Eda Gilroya.

All photos taken from @Madonna and the Breakfast Club Facebook fanpage.