Wiosenne przebudzenie Madonny

Harper’s Bazaar

luty 2017
Tłumaczenie: Sebastian Wichrowski i Krystian


Specjalnie z okazji 150. urodzin magazynu „Harper’s Bazaar”, Roxane Gay przeprowadziła wywiad z Madonną. Całość uświetniają zdjęcia duetu fotografów – Luigi & Iango. Królowa Popu, ucharakteryzowana nieco na przedwojenną femme fatale, opowiada o planach na nowy film, życiu, miłości i sztuce.

Madonna nie ma nerwów do kiepskiego wina. Dowiaduję się tego, siedząc w dobrze wyposażonym salonie jej nowojorskiego domu, podczas gdy w tle rozlegają się miękkie dźwięki Niny Simone. Muszę Wam to powiedzieć – dom Madonny pachnie niesamowicie – coś pysznego, przypuszczalnie pieczony kurczak, piecze się w kuchni położonej w innej części domu, a tutaj w powietrzu unosi się delikatny zapach, prawdopodobnie woń jaśminu. Podczas czekania na Madonnę, jej codzienna asystentka, jej rzeczniczka prasowa i ja rozmawiamy, siedząc na wspaniałej kanapie w kremowym kolorze, ustawionej na największym dywanie, jaki kiedykolwiek widziałam, rozłożonym na dziewiczo czarnych, drewnianych deskach podłogi. Na ścianie za mną wisi czarno-biała fotografia skąpo ubranej kobiety, siedzącej na krawędzi zmierzwionego łóżka, która trzyma w ustach lufę pistoletu. To naturalnie fotografia Helmuta Newtona – “Dziewczyna z bronią”.

Madonna lekko się spóźnia, ale to nieistotne, ponieważ jest Madonną. Serio, czym jest czas w takiej sytuacji? Kiedy się pojawia, zaczyna przepraszać za spóźnienie i od razu przechodzimy do sedna sprawy. Jest w trakcie planowania charytatywnego eventu w Art Basel na plaży Miami i jak to perfekcjonistka chciała skosztować win, które będą tam serwowane. Klęka na podłodze i rozważa różne opcje win czerwonych, białych i różowych, lub „letniej wody”, jak to ona nazywa. „Roxane” – mówi Madonna – „You don’t have to wear that dress tonight…” [„Nie musisz zakładać dziś tej sukienki” – Madonna cytuje fragment tekstu utworu „Roxanne” z repertuaru The Police (przyp. red.)], a to wszystko, podczas gdy ja wydycham powietrze. Tak, to znany mi obszar. Moje imię jest częścią jednej czy dwóch dobrze znanych piosenek. Uśmiecham się i mówię: „Nie, nie muszę”. W pewnej chwili pyta mnie o opinię na temat szczególnie kłopotliwego wina, podaje mi swój kieliszek i zarzeka się, że nie cierpi na nic zaraźliwego. Zaufałam jej i wzięłam łyk. Mówiąc szczerze, wino było paskudne – smakowało jak ocet, a rocznik na butelce powiadał, że to 2016, więc nie było to jeszcze wino. To była zaledwie jego namiastka.

Madonna jest znakomita w robieniu wielu rzeczy naraz. Potrafi utrzymać kontakt ze mną, będąc jednocześnie skoncentrowaną na wyborze win, odrzucając ostatecznie te trefne. „Zabierz stąd te przeciętniaki” – mówi do Dustina, wysokiego, młodego mężczyzny, który podawał przez cały czas trunki i przeprosił teraz za ich przeciętność, choć nie było w tym żadnych uchybień z jego strony. „Prędzej zbankrutuję, niż wypiję kiepskie wino” – oznajmiła, a ja byłam w tym całkowicie z nią zgodna. Niczego nie pragnęłam bardziej przez resztę wieczoru, niż zaoferować Madonnie swoje opinie na ich temat. Dustin niezwłocznie przyniósł nam dobre, podane w kryształowej karafce. Skosztowałam i to było naprawdę pyszne.

W dniach poprzedzających naszą rozmowę zastanawiałam się nad pytaniem, którego jeszcze Madonnie nie zadano. Jest ikoną popkultury od ponad 30 lat i było tak wiele rzeczy, których byłam ciekawa. Mam na myśli, że wychowałam się na jej muzyce. Jako dziewczyna z dobrego, katolickiego domu, miałam obsesję na punkcie „Like a Prayer” i tak jak ona mieszałam religię z erotyką. Słuchałam „The Immaculate Collection” bez przerwy i pożądałam jej książki „Sex”, która ukazała się, gdy ukończyłam 18 lat. Byłam zaintrygowana jej życiem osobistym. Podziwiałam jej wytrzymałość i ewolucję artystyczną. Ale nie chciałam zadawać głupich pytań. Nie chciałam się wtrącać, chociaż moja praca polega oczywiście na wtrącaniu się.

„Nie wierzę w to, że istnieje pewna granica wieku, po przekroczeniu której nie można mówić tego, co się czuje, i być tym, kim chcesz być”.

W ciągu godziny rozmawiałyśmy o wielu świetnych rzeczach, ale wywiad zaczęłyśmy od rozmowy na temat jej nadchodzącego filmu „Loved”, będącego adaptacją powieści „The Impossible Lives of Greta Wells” Andrew Seana Greer’a. Na jej stoliku leżało kilka segregatorów z materiałami zgromadzonymi na potrzeby filmu: potencjalne scenerie, kostiumy i tak dalej.

Madonna jest dokładna. Jest ona współautorem scenariusza i będzie reżyserką filmu. Głównym bohaterem powieści jest kobieta, która przenosi się w czasie i negocjuje między trzema różnymi scenariuszami życia, jakie mogłaby przeżyć. Fabuła koncentruje się także na relacjach Grety ze swoim bratem bliźniakiem, gejem Felixem. „To dotyka naprawdę wielu ważnych tematów, którymi byłam zawsze zaintrygowana lub zawsze ich broniłam: walka o prawa kobiet, prawa gejów, prawa człowieka, walka o słabszego” – mówi Madonna. „Zawsze czułam się gnębiona. Znam wiele osób, które powiedzą: „Och, to niedorzeczne, żebyś Ty to mówiła. Odnosisz sukcesy, jesteś, białą, zamożną gwiazdą pop”, ale byłam obrzucana gównem przez całą swoją karierę tylko dlatego, że jestem kobietą i nie chcę żyć konwencjonalnie. Założyłam bardzo nietypową rodzinę. Mam kochanków, którzy są młodsi ode mnie o trzy dekady. To sprawia, że ludzie czują się zawstydzeni. Czuję, że każdy mój czyn sprawia, że ludzie czują się bardzo zawstydzeni. Dlaczego ta książka do mnie przemawia? Dlaczego chcę napisać na jej podstawie scenariusz? Ponieważ dotyka mnie na tak wielu płaszczyznach i dotyczy tak wielu ważnych dla mnie tematów. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, to bardzo dobry moment do opowiedzenia historii.

RG: Jako artystka – czy to w filmach czy w muzyce – myślisz, że Twoja praca jest upolityczniona?

M: Całkowicie.

RG: Dlaczego?

M: Ponieważ ja jestem upolityczniona. Wierzę w wolność słowa, nie wierzę w cenzurę. Wierzę w sprawiedliwe prawa dla wszystkich ludzi. Wierzę w to, że kobiety powinny decydować o swojej seksualności i ekspresji seksualnej. Nie wierzę w to, że istnieje pewna granica wieku, po przekroczeniu której nie można mówić tego, co się czuje, i być tym, kim chce się być. Jedyne co musisz zrobić, to spojrzeć na przebieg mojej kariery: począwszy od mojej książki „Sex”, skończywszy na piosenkach które napisałam, całowanie czarnoskórego świętego w teledysku do „Like a Prayer”, motywy, które odkrywałam na albumie „Erotica”. Z wiekiem staję się coraz lepsza w pisaniu piosenek i wyrażaniu siebie, spójrz na czasy „American Life”, zaczynam mówić o politykach i rządzie oraz o tym, jak bardzo politycy w naszym kraju są pojebani, o iluzji sławy i Hollywood i pięknych ludziach.

RG: To już prawie dwa tygodnie od czasu wyborów. Jak czułaś się, budząc się z myślą, że Donald Trump został prezydentem? Byłaś zaskoczona?

M: W noc wyborów siedziałam przy stole z moją agentką, która jest również jedną z moich najlepszych przyjaciółek, i naprawdę się modliłyśmy! Modliłyśmy się. Siedziała przy swoim komputerze. Przyjaźni się z kimś, kto pracuje przy kampanii Hillary Clinton, dostawała szczegółowe sprawozdania i w pewnym momencie powiedziała do mnie „To nie wygląda dobrze”. To było jak oglądanie horroru. Potem czytała Koran, a ja Zohar. Robiłyśmy wszystko: zapalałyśmy świeczki, medytowałyśmy, modliłyśmy się, ofiarowałyśmy nasze życia Bogu na zawsze, byleby tylko Trump nie wygrał wyborów. Poszłam spać i od tamtej nocy, każdego ranka wstaję i czuję się rozbita, jak wtedy, gdy ktoś złamał ci serce. Budzisz się i przez sekundę jesteś tylko ty, mówisz: „Och, osoba, którą kochałam bardziej niż wszystko inne, złamała mi serce, jestem zdruzgotana i załamana, i nie mam nic. Jestem zgubiona”. Tak właśnie czuję się każdego ranka. Wstaję i mówię „Chwila. Donald Trump jest prezydentem. To nie jest zły sen. To zdarzyło się naprawdę”. To jak porzucenie przez kochanka, jak utknięcie w koszmarze.

RG: Co teraz zrobimy?

M: Czuję, że w pewnym stopniu zrobię to, co już robiłam. Muszę głośniej wyrażać swoją opinię i stać się odrobinę mniej tajemnicza. Naprawdę zdumiewające jest to, jak każdy cicho siedzi w mojej branży. Nikt w środowisku rozrywkowym, poza garstką osób, nie wypowie się na temat tego, co się dzieje. Nikt nie zajmie politycznego stanowiska albo nie wyrazi swojej opinii.

RG: Dlaczego myślisz, że tak jest?

M: Chcą być neutralni, aby utrzymać swoją popularność. Jeśli masz własną opinię, a ludzie się z nią nie zgadzają, pewnie nie dostaniesz pracy. Znajdziesz się na czarnej liście. Możesz mieć mniej followersów na Instagramie. Istnieje wiele rzeczy, które szkodzą twojej karierze. Wszyscy naprawdę się boją. A dlatego, że nie wpływa to na ich codzienne życie, nikt nic z tym nie robi.

RG: Co jest dla Ciebie motywacją po osiągnięciu tak wielu rzeczy?

M: Sztuka trzyma mnie przy życiu. Oczywiście, że byłam załamana i zrozpaczona przez całe swoje życie, odkąd umarła moja matka. Miałam tyle wyzwań przez całą swoją karierę, niezależnie od tego, za jak bardzo pełną sukcesów osobę ludzie mnie postrzegają. Jedynym sposobem, w jaki przetrwałam zdradę ukochanych, członków rodziny i społeczeństwa, była możliwość tworzenia jako artysta.

RG: Co poza sztuką jest Twoją siłą napędową?

M: Czekanie, aż zainspiruję ludzi. Czekanie, aż dotrę do ludzkich serc, by spojrzeli na życie z innej perspektywy. Bycie częścią ewolucji, ponieważ dla mnie jesteś albo częścią stworzenia, albo częścią zniszczenia. To niewytłumaczalne, to jak oddychanie i nie mogę wyobrazić sobie, że tego nie robię. To jeden z argumentów jakie wysunęłam przeciwko mojemu ex-mężowi, który zwykł do mnie mawiać: „Ale dlaczego robisz to ponownie? Dlaczego nagrywasz piosenki? Dlaczego wyruszasz w trasę koncertową? Dlaczego kręcisz film?”. A ja na to: „Dlaczego mam się tłumaczyć?”. Myślę, że to bardzo seksistowskie pytać o takie rzeczy.

RG: Tak. Ponieważ nikt o to nie pyta facetów.

M: Czy ktoś pyta Stevena Spielberga, dlaczego wciąż reżyseruje filmy? Czyż nie osiągnął on wystarczającego sukcesu? Czy nie zarobił wystarczająco dużo pieniędzy? Czy nie wyrobił sobie nazwiska? Czy ktoś przyszedł do Pabla Picassa i powiedział „Dobra, masz 80 lat. Czy nie namalowałeś wystarczająco dużo obrazów?”? Nie! Jestem zmęczona odpowiadaniem na takie pytania. Nie rozumiem tego. Przestanę tworzyć, kiedy nie będę chciała już tego robić. Kiedy wyczerpią mi się pomysły. Kiedy mnie zabijesz. Co Ty na to?

RG: Wciąż czujesz ten sam pęd, kiedy osiągniesz już jakiś nowy etap? A może staje się to już czymś zwyczajnym?

M: Nie. Kiedy tworzyłam „secretprojectrevolution” [krótkometrażowy film z 2013, który wyreżyserowała Madonna z fotografem – Stevenem Kleinem, podejmujący temat wolności artystycznej (przyp. red.)], czułam się bardzo podekscytowana, ponieważ była to bardzo upolityczniona wypowiedź. Ilekroć daję koncerty, czuję się artystycznie zainspirowana i podekscytowana, ponieważ mogę zrobić i powiedzieć wiele rzeczy, których nie mogę zrobić przy nagrywaniu piosenki. Często jest to jedyny sposób, aby ludzie posłuchali mojej muzyki, ponieważ nie jest ona grana w Top 40, jeśli jesteś w wieku powyżej 35 lat. Coraz bardziej podoba mi się pomysł stania przy mikrofonie i gadania. Lubię gadać. Lubię pogrywać z widownią. Dlatego zaczęłam to robić podczas „Tears Of a Clown” [najnowsze show Madonny łączące w sobie muzykę i stand-up (przyp. red.)]. Mam obsesję na punkcie klaunów i tego, co przedstawiają, tego, że klauni mają za zadanie cię rozśmieszyć, ale nieuchronnie coś skrywają. Tak właśnie postrzegam swoje życie. Powtarzam Amy Schumer i Dave’owi Chappelle’owi i Chrisowi Rockowi, że będę tworzyć stand-up, a oni powinni lepiej uważać. Nadchodzę!

RG: Co teraz czytasz?

M: Obecnie czytam kilka książek. Nie jest to dobre. Dobrze jest trzymać się jednej książki i dotrwać do końca, ale ja mam podejście kobieciarza w stosunku do książek. Czytam „Gołębiarki” Alice Hoffman, a przed tym czytałam „Światło, którego nie widać” Anthony’ego Doerra. Czytam także „Pożegnanie z Afryką” Isaka Dinesena, mimo że nie jest to nowa książka.

RG: Redaktor „Harpers Bazaar” powiedział mi, że czytasz fragmenty „Pięknych i przeklętych” w filmie, który nakręciliście dla magazynu. Zastanawiałam się, czemu wybrałaś tę książkę?

M: Wielbię Francisa Scotta Fitzgeralda i kocham sposób, w jaki pisze. Kiedy kręciliśmy ten film, czułam, że jest to w pewien sposób połączone z jego opowiadaniami i dekadencją, ale także z brakiem ekspresji lub niezdolnością kobiet do wyrażania siebie. Były piękne i przeklęte.

RG: Mam jeszcze ostatnie pytanie: Co lubisz najbardziej w sztuce, którą tworzysz?

M: Myślę, że to zależy od tego, co robię. Lubię przekraczać granice, być nowatorska. Ale nie lubię robić tego tylko przez wzgląd na to, co robię. Nie lubię być prowokująca tylko ze względu na to, żeby być prowokująca. Lubię prowokować. Chciałabym, aby ludzie zaczęli myśleć. Lubię dotykać ludzkich serc. A jeśli mogę zrobić wszystkie te trzy rzeczy za jednym zamachem, to czuję się, jakbym naprawdę coś osiągnęła.