Szalona impreza Madonny
Paper
18 sierpnia 2022
Patrik Sandberg
Zdjęcia: Ricardo Gomes
Tłumaczenie: Krystian
Dance and sing, get up and do your thing… [„Tańcz i śpiewaj, wstań i rób swoje…” – przyp. tłum.] Minęło 40 lat, odkąd Madonna po raz pierwszy zaśpiewała te słowa na swoim debiutanckim singlu „Everybody”. Słowa, które otwierają podwójną kompilację „Finally Enough Love” i „Finally Enough Love: 50 Number Ones”, kulminując, cóż, dokładnie to, co słychać.
Kiedy taneczna wirtuozka Honey Dijon dołączyła do Madonny przy okazji remiksu „I Don’t Search I Find” w 2019 roku, był to 50. utwór Madonny, który trafił na 1. miejsce listy „Billboard dance chart”, co uczyniło Madonnę pierwszą i jedyną w historii artystką, która osiągnęła tyle numerów jeden na tej liście przebojów.
Naturalnie, kompilacja to najmniejszy wysiłek, jakiego Madonna mogła się podjąć. W końcu rozpoczyna się wieloletnia inicjatywa wznowienia jej wszystkich poprzednich albumów w zremasterowanych edycjach, które będą zawierać wcześniej niesłyszane wersje i rarytasy tak mityczne, że ich ujawnienie mogłoby doprowadzić niektóre zakątki fandomu Madonny do histerii.
Ale dla niektórych z młodszego pokolenia odkrywającego Królową Popu teraz (ból przeszywa moją skroń, gdy to piszę) – być może, na przykład, słysząc remiks Sickicka do „Frozen” będący wiralem na TikToku lub śpiewając razem z Saucy Santaną i Madonną gorący numer „MATERIAL GWORRLLLLLLL!” – kompilacja jest doskonałym elementarzem jej absolutnie niezbędnego i nieprzemijająco innowacyjnego dorobku.
Przeplatanie się popowych przebojów Madonny z tymi, które zdobyły szczyty tanecznych list przebojów, jest tak płynne, że wręcz pouczające. Jej sukces jako autorki, producentki, wokalistki i wykonawczyni jest od zawsze związany z porywaniem ludzi do tańca. „Nieświadomie, nie z premedytacją” – mówi Madonna, dzwoniąc z Londynu. „Myślę, że to była po prostu intuicja”.
W czasach, gdy każdy ma natychmiastowy dostęp do każdej subkultury po kliknięciu w ekran, można łatwo zapomnieć, że artyzm Madonny ukształtował się w analogowym kotle nocnego życia Nowego Jorku w latach 80., w kluczowym okresie, gdy ścierały się disco i punk, wyłaniał się freestyle, a dance-pop dopiero zaczynał kształtować swoją własną postmodernistyczną tożsamość – tę, którą Madonna sama miała zapoczątkować.
Wyjście na scenę i przeżywanie muzyki Madonny z tłumem pozostaje od tamtej pory przewodnim impulsem. Na początku sierpnia zorganizowała ona niespodziankę w postaci imprezy disco na wrotkach w Central Parku w DiscOasis Nile’a Rodgersa. Oprócz tego, że było to niezapomniane wydarzenie, można było odnieść wrażenie, że jest to kosmiczne spotkanie legendarnych muzyków (Rodgers, współzałożyciel dyskotekowego Chic i wszechstronny członek różnych Hall of Fame, gdziekolwiek Halls of Fame istnieją, jako jedyny w karierze Madonny był jedynym producentem jej płyty, w tym wypadku „Like a Virgin” z 1984 roku).
„W tamtych czasach mogłeś po prostu pójść do klubu i poprosić DJ-a, żeby zagrał twoją piosenkę, jeśli się spodobała” – mówi Rodgers. „To było jak wizyta w rzymskim Koloseum. Jeśli ludzie tańczyli, to było jak kciuk w górę lub kciuk w dół. Od razu dostawałeś informację zwrotną. Ludzie wchodzili na parkiet, schodzili z niego lub zostawali ”.
Ponieważ „Break My Soul – The Queens Remix” Beyoncé i Madonny oraz utwór „Cuff It” Rodgersa, którego współautorką jest Beyoncé, szturmują słuchawki, głośniki laptopów, grupowe czaty, TikToki i – tak – nawet parkiety w klubach, można śmiało powiedzieć, że Rzymianie podjęli demokratyczną decyzję o pozostaniu na parkiecie na dłużej.
Co to za dziwna magia, która obdarza niektórych artystów nadnaturalnymi instynktami? W jaki sposób można bez wysiłku zachować aktualność? Jak pokonać jedyną próbę, która ma znaczenie, tę ulotną próbę czasu? Madonna i Nile snują rozważania na temat swoich wspólnych i indywidualnych imperiów dźwiękowych oraz tego, jak zbudowali cywilizację popu, której nie byli w stanie zbudować nawet Rzymianie.
Madonna: Mów do mnie. Nile, czy to Ty?
Nile Rodgers: Tak jest.
Madonna: Nie poznaję Cię bez wrotek. Ale poznaję Twój śmiech.
Nile: [śmiech] Pewnie, że tak!
Madonna: Więc co nowego, kocie?
Nile: Jestem w Miami.
Madonna: Musi być tam gorąco jak w dupie!
Nile: No tak, ale czy słyszałaś, że w Londynie jest 39 stopni?
Madonna: Tak, jestem w Londynie!
Nile: O, to sama wiesz.
Madonna: Jestem w Londynie i jestem w georgiańskim domu bez klimatyzacji i tak, jest mi bardzo gorąco. Ale wszędzie jest gorąco. Gorąco było też, jak wyjeżdżałam z Nowego Jorku.
Nile: Mieliśmy szczęście w noc Twojej imprezy. Ta noc to było szaleństwo. Dzień wcześniej był do dupy.
Madonna: Zresztą nie musimy rozmawiać o pogodzie, to takie nudne. Porozmawiajmy o muzyce.
Nile: Wspaniale było Cię zobaczyć, wspaniale było spędzić z Tobą czas. Uwielbiam Twoją rodzinę, to było niesamowite.
Madonna: Dziękuję bardzo. Więc Patrik, czy zamierzasz nas przesłuchać?
Patrik Sandberg: Tak, czekałem na to całe swoje życie.
Madonna: [śmiech] Gdzie teraz jesteś?
Patrik: Jestem w LA, przeprowadziłem się z Nowego Jorku kilka lat temu.
Madonna: Przykro mi z powodu tej straty. [śmiech]
Patrik: Zobaczenie Was razem w disco na wrotkach było dla fanów niesamowicie ekscytujące. Jak często utrzymujecie kontakt i jak to jest, kiedy się spotykacie?
Madonna: Widzimy się towarzysko od czasu do czasu, ale to nie jest tak, że piszę do niego codziennie, czy nawet co miesiąc. Ale mamy swego rodzaju więź, ponieważ tak wiele przeżyliśmy i nasz wspólny czas i nasza praca były tak intensywne, że – i mogę mówić tylko za siebie – był to dla mnie moment przełomowy. Za każdym razem, gdy widzę Nile’a, to tak, jakby żaden czas nie minął. Więc to jest ten rodzaj relacji. Jeśli mogę mówić również za Ciebie, to mam nadzieję, że czujesz to samo.
Nile: To prawda. Mówię to z całą szczerością, ponieważ jeśli kiedykolwiek widziałaś jakiś wywiad, którego udzieliłem, w którym pada Twoje imię, zawsze mówię, że nigdy nie spotkałem nikogo w swoim życiu, kto byłby tak skupiony i dokładny jak Ty. Mówię to od zawsze. To był interesujący okres również dla mnie. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale zrobiliśmy album [„Like a Virgin”], skończyliśmy go, ale Twoja debiutancka płyta wciąż była w centrum uwagi. Ona [Madonna – przyp. tłum.] była niecierpliwa: „No dalej, dalej, wydajmy to” – mówiła. A potem „Borderline” uderzyło jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewaliśmy się tego. Wiem, że byłaś zdecydowanie gotowa na wydanie „Like a Virgin”.
Madonna: Aby wydać nową muzykę! Tak, byłam zirytowana…
Nile: [śmiech]
Madonna: Byłam zirytowana, że inna moja piosenka radziła sobie tak dobrze, że musiałam czekać, by wydać coś, czym byłam bardzo podekscytowana. Nie, żebym nie uwielbiała Reggiego Lucasa, „Borderline” i mojej pierwszej płyty, ale rzecz w tym, że kiedy wydałam swoją pierwszą płytę, to tak naprawdę nie radziła ona sobie zbyt dobrze. Ludzie mnie nie znali, a potem nie byli pewni, kim jestem, więc to jakby przebudziło się właśnie w tym czasie, gdy mieliśmy wydać „Like a Virgin”. Albo, nie „Like a Virgin”. Hmmm, jak nazywała się ta druga płyta? [śmiech] Żartuję.
Nile: [śmiech] Ona się nabija.
Madonna: Byłam podekscytowana wydaniem pracy, którą wykonałam z Nilem. Uważałam, że na płycie jest wiele świetnych piosenek, aż nagle mój pierwszy album zaczął się robić popularny. To znaczy, to było coś dobrego. Coś dobrego, ale też frustrującego.
Nile: To było wspaniałym motorem napędowym, bo pamiętam, że kiedy skończyliśmy album, oboje byliśmy naprawdę bardzo szczęśliwi.
Madonna: Mhm.
Nile: Ale interesujące było to, że Madonna miała kontrakt z wytwórnią, w której ludzie byli jakby trochę niepewni. Nigdy nie zapomnę, kiedy puściliśmy album i Freddy [DeMann, ówczesny menadżer Madonny] powiedział: „Czy to może brzmieć trochę bardziej jak to?”. I włączył jebanego „Thrillera” [śmiech]. A my powiedzieliśmy, że Michael Jackson był gwiazdą przez całe swoje życie i wypracował sobie drogę do „Thrillera”. Więc powiedział: „No cóż, możesz dodać trochę więcej basu?”. I wszystko, co Madonna zrobiła, to po prostu napisała „Bass Up” na taśmie. Nic nie zmienialiśmy. Po prostu napisała to na pudełku.
Madonna: Moim zdaniem „Like a Virgin” ma trochę basu z „Billie Jean”. Brzmi podobnie, nie żebyśmy kiedykolwiek do tego dążyli. Ale wykonywałam „Like a Virgin” na żywo, gdzie przechodziłam z tej piosenki do „Billie Jean” na 16 lub 18 taktów, a potem wracałam do swojej piosenki, co zawsze jest fajne.
Nile: Cóż, to jest po prostu fajny artyzm. Ale myślę, że wtedy nie bardzo rozumieli, co mają, albo byli zestresowani. Kiedy Michael do mnie zadzwonił – nie będą wiedzieć, kim jest Michael – i zapytał mnie, co powinni zrobić, powiedziałem: „Cholera, wypuścić 'Lucky Star’”. To jedna z moich ulubionych piosenek na płycie. Ona już ją zaserwowała, wszystkie sklepy mają już album Madonny, więc dlaczego nie mielibyście wcisnąć jeszcze jednego singla?”. To po prostu miało dla mnie sens. I musieliśmy czekać. Prawdopodobnie spędzilibyśmy więcej czasu na czekaniu, ale to, co zrobiłaś na MTV Awards, było po prostu kompletnie genialne! Myślę, że to zmusiło ich do wydania płyty w tym czasie.
Madonna: Tak było. To było dość skandaliczne i prowokujące [oboje się śmieją]. Niecelowo! Niecelowo, oczywiście. Nigdy nie robię rzeczy celowo. No dobra, czasami robię…
Patrik: Co pamiętasz z czasu, który spędziliście, pracując razem nad albumem?
Nile: Przysięgam, że kiedy pracowałem, zawsze chciałem dotrzeć do studia przed artystą. Kiedy pracowaliśmy, pewnego razu dotarłem tam przed Madonną, a potem ona zawsze była tam wcześniej niż ja, gotowa do pracy. Nie mogłem w to uwierzyć i ciągle myślałem… Zapytam Cię o to dzisiaj i mam nadzieję, że powiesz mi prawdę: czy zadzwoniłaś do mojego budynku i dowiedziałaś się, o której wychodzę? Nigdy nie mogłem dotrzeć do jebanego studia przed nią!
Madonna: [śmiech]
Nile: Nie spóźniałem się, ale ona była tak ambitna i oddana procesowi twórczemu, że codziennie docierała tam przede mną i mówiła: „Czas to pieniądz, a pieniądze są moje”.
Madonna: Tak było i nadal to powtarzam. Ale nie docieram już do studia przed producentem. Te dni już się skończyły. [Śmiech]
Patrik: Ale wiem, że zostawałabyś też do późna i nadzorowała wszystkie sesje nagraniowe, elementy, na których inni artyści nie zawsze zostają. Czy to prawda?
Madonna: Tak, to znaczy chciałabym usłyszeć wszystko i chciałabym być przy tym wszystkim. Dlaczego nie?
Nile: Fascynujące jest dla mnie to, że ludzie mogą niekoniecznie myśleć o Madonnie jako o świetnej autorce piosenek czy kompozytorce, a ja mówię, że absolutnie nią jest. Ma naturalne i natychmiastowe wyczucie tego, czym jest wspaniała piosenka. Przychodziła do mnie z każdą piosenką i mówiła mi: „Nile, jeśli nie pokochasz tych piosenek, nie możesz zrobić mojej płyty”. A ja mawiałem: „Mogę zagwarantować, że absolutnie je pokocham do czasu, gdy skończymy płytę”. Ona jest po prostu wspaniałą tekściarką i mówię to jako prezes Songwriters’ Hall of Fame. Obserwowałem, jak pisała. Pytaliśmy ją: „Czy możesz dodać bridge albo środkową ósemkę?”, a ona to robiła i zawsze było to genialne.
Madonna: Tak.
Patrik: To, co zawsze podziwiałem w „Like a Virgin”, to oryginalność. Nie brzmi to jak coś, czego można by się spodziewać po Nile’u w tamtym czasie. Co w nim widziałaś, co sprawiło, że był odpowiedni do tego albumu i czy wyszło tak, jak miałaś nadzieję?
Madonna: Okazało się, że wyszło nawet lepiej, niż miałam nadzieję. Przede wszystkim byłam wielką fanką muzyki Nile’a, zanim zaczęłam z nim pracować, ale to także niesamowity muzyk. I jest siłą. I ja też, więc to był idealny związek. I rzeczywiście spotkaliśmy się pośrodku. Nie odwoływałam się do muzyki innych ludzi, by stworzyć swoją płytę. Ludzie dzwonią do Nile’a, żeby zrobił wersję Chic albo żeby nagrał swoje charakterystyczne gitarowe brzmienie, ale to było naprawdę połączenie dwóch sił, więc brzmi to zarówno jak ja, jak i on.
Nile: Spośród wielu przebojowych płyt, które nagrałem, nie ma w moim świecie albumu, który byłby równie wielki jak „Like a Virgin”. To najlepszy album, nad którym kiedykolwiek pracowałem.
Madonna: To także prowokacja związana z tytułem. Wtedy właśnie zajęłam swoje miejsce na pokładzie ironii, bo od tego momentu to ja zawsze próbowałam tłumaczyć ludziom, o czym jest ta piosenka. Wiesz, co mam na myśli? Czy to było „Material Girl”, czy „Like a Virgin”, czy cokolwiek innego, nie możesz brać wszystkiego, co mówię, dosłownie. Wszystko, co mówię, jest powiedziane z ironią lub z przymrużeniem oka, albo ma wiele znaczeń, a my żyjemy w bardzo dosłownym świecie. Zwłaszcza teraz. Zamieszanie i tajemnica, mrugnięcie okiem i uśmiech były bardzo ważnymi elementami, nie tylko w muzyce i na płycie, ale w kategoriach określenia mnie i tego, co reprezentuję jako artystka.
Patrik: Byliście pionierami popu. Nic takiego wcześniej nie istniało, o czym należy pamiętać. Interesujące jest to, że przy okazji „Finally Enough Love” można zauważyć, jak bardzo przeniosło się to na taneczne listy przebojów i rzeczywiste parkiety, a Ty zawsze byłaś nie tylko obecna w tym świecie, ale i odnosiłaś w nim największe sukcesy. Czy to zawsze była część planu?
Madonna: Myślę, że to była po prostu intuicja. Nieświadomie, nie z premedytacją.
Nile: Pracowałem z setkami artystów i z Madonną nie było niczego, o co mógłbym ją poprosić, a czego nie byłaby skłonna spróbować. W tamtych czasach nie mieliśmy autotune’a i tego typu gówna. Zawsze była pracoholikiem, tak jak ja. Chciałem, żeby była świetna, i ona też chciała być świetna, więc to było bardzo podobne. „Zróbmy to, nie zastanawiajmy się nad tym. Wykonaj to najlepiej, jak potrafisz, i baw się z tym dobrze”.
Madonna: Występ jest częścią całości. Wiele razy, kiedy tworzę muzykę w studiu, zawsze myślę o tym, jak ją wykonam. Wiesz, co mam na myśli? Jak to będzie wyglądać na scenie? Jak będę się do tego ruszać? Jak zbliżę się do publiczności? Myślę, że to jest coś, o czym wielu artystów teraz nie myśli. Jedynym sposobem, w jaki mogliśmy zbliżać się z ludźmi w tamtych czasach, ponieważ nie byliśmy w stanie niczego streamować, było występowanie.
Nile: Jesteśmy artystami, którzy wywodzą się z tego prawdziwego, namacalnego świata. To było jak wizyta w rzymskim Koloseum. Jeśli ludzie tańczyli, to było jak kciuk w górę lub kciuk w dół. Od razu dostawałeś informację zwrotną. Ludzie wchodzili na parkiet, schodzili z niego lub zostawali na nim. I od razu wszystko wiedziałeś. Jeśli nie możesz zadowolić ludzi od razu…
Madonna: …to nie miało prawa się wydarzyć.
Nile: Racja.
Madonna: Również, kiedy pracuję teraz z ludźmi w studiu i grają dla mnie muzykę, zawsze mówię: „Jak zamierzasz to zagrać na żywo?”. To zawsze moje pierwsze pytanie.
Patrik: Czy to pochodzi z Twojego instynktownego pragnienia, by słuchać muzyki z wieloma innymi ludźmi, w materialnej przestrzeni?
Madonna: Myślę, że wynika to z tego, że przede wszystkim jestem tancerką i trenowałam taniec, dorastałam w teatrze, fizycznie łącząc się z publicznością poprzez swoje ciało i muzykę. Kiedy zaczęłam tworzyć muzykę, stało się to bardzo ważnym elementem. Jak wygląda oświetlenie? Jakie są kostiumy? Jak będę się poruszać? Czy mogę śpiewać i poruszać się w tym samym czasie? Gdzie mogę wziąć oddech? To wszystko jest bardzo ważne.
Patrik: I to się nie zmieniło, ale muzyka taneczna zmieniła się bardzo. Co dla Ciebie najbardziej zmieniło się w doświadczeniu pisania i produkowania muzyki tanecznej od początku aż do teraz?
Madonna: Myślę, że to, co się najbardziej zmieniło, to po prostu piosenki. Piosenki się zmieniły. Koncepcja pisania piosenek. Ja mam podejście w stylu „dajcie mi piosenkę”. Potrzebuję początku, środka i końca. Wiesz, o co mi chodzi? Ludzie dezorientują mnie swoją muzyką. A także jest po prostu zbyt wielu artystów w piosenkach. Czuję się chaotycznie, kiedy ich słucham.
Patrik: To może być przesadna jakość.
Madonna: Tak.
Nile: To także dlatego, że masz teraz taką możliwość. Nie wiem, czy mówiłem to już komuś wcześniej, ale to, co było dla mnie wspaniałe, obserwując Madonnę, obserwując jej karierę, to fakt, że ona jest niesamowitym opowiadaczem historii. Kurwa, wierzysz jej. Pamiętam „Papa Don’t Preach”, mówiła: „Zatrzymam swoje dziecko”. Jest prawdziwą mistrzynią przekazu.
Madonna: Przesłania, tak.
Nile: Może być komiczne, może być mądre, ale ona naprawdę wymaga twojej uwagi. Wiedziałem to po prostu ze wspólnego spędzania czasu, czekając na wydanie płyty. Chodziliśmy do klubów, a ona wchodziła do pokoju i – puf! – zabierała tlen z pomieszczenia. To było niesamowite.
Madonna: Ale ja również, jeśli myślisz o wszystkich piosenkach, czy to „Like a Virgin”, czy „Material Girl”, czy „Express Yourself”, czy „Papa Don’t Preach”, byłam bardzo zaangażowana we wzmacnianie pozycji kobiet i to była bardzo duża część tego sposobu opowiadania historii. Mam wrażenie, że podczas gdy kobiety tworzyły wspaniałe taneczne płyty, w tamtych czasach – mimo że piosenki i melodie są naprawdę mocne, a wokalistki naprawdę dobre – nie były one naprawdę zaangażowane w sprawienie, że kobiety pomyślą: „Wow, nie muszę żyć w męskim świecie, żyjąc pod męskim spojrzeniem przez resztę swojego życia. Mogę spojrzeć na życie w inny sposób i nie osiadać na laurach. Mogę mieć swój własny głos i własną wizję”. Więc to był ważny element.
Nile: I to widać.
Patrik: Zawsze też przesuwaliście brzmienie do przodu. Twoja muzyka nigdy nie spoczęła na laurach. Nigdy nie poświęcaliście się tak rygorystycznie jednej marce ani nie baliście się podejmować ryzyka. Co napędza tę eksplorację i progres? Czy jest to znudzenie?
Madonna: Nie nazwałabym tego nudą, nazwałabym to ciekawością – chęcią prowokowania ludzi i budzenia ich. Nienawidzę się powtarzać. Miałam szczęście pracować z tyloma fantastycznymi producentami na swojej drodze. Wiem, że rozmawiamy o Nile’u, ale trzeba też przyznać, że Nile ma specyficzne brzmienie i popchnął mnie na jeden poziom, a potem weszłam na inne poziomy z Williamem Orbitem, Mirwaisem czy Stuartem Pricem. Nie mogę przypisać sobie wszystkich zasług. Tak wiele z tego ma związek z nimi. Wybrałam i szukałam ludzi, którzy pomogliby mi osiągnąć cel, jakim jest wzniesienie się na kolejny poziom, dlatego moje alter ego nazywa się Veronica Electronica.
Patrik: Znam ją… Ale w tym całym pchaniu się do przodu, czy kiedykolwiek wrócilibyście do siebie i zrobili coś jeszcze we dwoje? Może wspólna trasa… występ… kolejna płyta…?
Oboje: To byłaby świetna zabawa.
Madonna: Najpierw powiem, że bardzo chciałabym znów pracować z Nilem. Nie wiem jednak. Nie mam pojęcia, czy na parkingu będzie miejsce dla Twojego Rolls Royce’a.
Nile: [śmiech]
Madonna: Pamiętam, pytałam Cię tamtej nocy na disco na wrotkach, czy to był Rolls Royce czy Bentley?
Nile: Cóż, rzecz w tym, że wyglądał jak coś w tym stylu…
Madonna: Co to było?
Nile: To był Chrysler.
Madonna: Nie pierdol…
Nile: Był!
Madonna: Nie był. Pamiętam bardzo wyraźnie, że mieszkałam na Broome Street i rzuciłam Ci klucze, a z przodu zobaczyłam ten wypasiony samochód. I pomyślałam: „Wow! Będę miała taki sam. Czy to jest to, co dostajesz, gdy sprzedajesz dużo płyt?”. Czy nie próbowałam kiedyś prowadzić tego samochodu?
Nile: Próbowałaś, absolutnie. Przez pewien czas byłem fanatykiem samochodów. To zabawne, bo właśnie sprzedałem wszystkie swoje samochody.
Madonna: Naprawdę?
Nile: Tak, teraz naprawdę nie jeżdżę, bo to czas, który mógłbym poświęcić na pracę. Więc mam kierowcę, który mnie wozi. Ale chcę też powiedzieć, że pracując z Tobą, niesamowicie było widzieć Twoją ambicję, Twój profesjonalizm. Bardzo bym chciał znowu pracować razem. Myślę, że świetnie byśmy się bawili. Oboje mieliśmy niesamowite kariery. Nadal uwielbiamy komunikować się za pomocą świetnych piosenek i to się nigdy nie zmieniło. Uwielbiam mieć popowy hit. Kocham to!
Madonna: Jednak popowy przebój z pewną zmianą. Z nowym brzmieniem.
Nile: To zawsze musi być mądre. Musi coś powiedzieć. Zawsze jest tam jakieś mrugnięcie. Opowiadałem Patrikowi o napisaniu swojej pierwszej piosenki, „Everybody Dance”. To już 50 lat temu.
Madonna: I ta piosenka wciąż się trzyma, jest taka wspaniała. Klasyczna, ponadczasowa, dobra muzyka.
Zdjęcia: Ricardo Gomes
Stylizacja: Eyob Yohannes (dla The Only Agency)
Włosy (Madonna): Andy LeCompte (dla The Wall Group)
Makijaż: Wendi Miyake (przy użyciu Pat McGrath Labs)
Wideo: Courtney Harvier
Scenografia: Eric Vidmar
Lokalizacja: Sugar Hill Supper Club (Brooklyn, Nowy Jork)
Udział wzięli:
Fashion
Memphy (New York Models)
Pauli Cakes
Ren G and Chicken (Club Eat)
Miss Madeline
The Dragon Sisters
The Dupont Twins
Omari Amour
Lellanie Whittington
Sorrelle
Tara Raani
Jack Powers
Lovisa Lager
Josue Hart
Merlot
Fish Fiorucci
Christian Smith
Akeem
Bachir
Rockwell (IMG)
Karim (IMG)
Jayden Jackson (IMG)
Hudson Primo (IMG)
Andrew Darnell (IMG)
Asystent fotografa: Zach Helper
Digital tech: Jonathan Pivovar
Asystenci stylistyki: Lee Christmas, Kristi Kruser i Tori Leung
Przeróbki kostiumów: Shirlee Idzakovich
Asystent fryzjera (Madonna): Daniel Garofali (dla Andy Lecompte Salon)
Włosy (modelki): Glenn Ellis (dla Andy Lecompte Salon) i Corvette Hunt
Asystenci makijażu: Ricardo Delgado i Grant Karpin
Dział artystyczny: Tom Karole i David Wright
Producent twórczy: William Foster
Koordynator produkcji: Chelsea Wooten
Asystenci produkcji: Erinn Abrams, Will Gavalindo, Elise Sullivan i Marcelle Gentile
DJ: Jesse Marco
Przetłumaczono z www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)