Od Royal Madonna:

Pierwszy polski wywiad z Madonną przeprowadził w październiku 1994 roku Marek Niedźwiecki. Najpierw jego okrojona wersja pojawiła się na antenie Radiowej Trójki, następnie z kolei jego pełna wersja pojawiła się w drukowanym wydaniu polskiej edycji „Playboya”. Przed Wami transkrypcja tego wywiadu. Aby ubogacić materiał, znajdziecie w nim także nagrany wywiad w wersji radiowej oraz jego zapowiedź. Materiały te dostępne są na naszym kanale w serwisie YouTube.

Oryginalną okładkę udostępnił Phil Lay. Dziękujemy!

Playboy (Edycja Polska)

Wywiad z Madonną

Marek Niedźwiecki

luty 1995

Szczera rozmowa z najinteligentniejszą prowokatorką Amerykańskiej kultury masowej o piosenkach, filmach, mężach, kochankach i… prawdziwym znaczeniu miłości.

Madonna Louise Ciccone, największa obecnie gwiazda amerykańskiego show-biznesu, urodziła się 16 sierpnia 1958 roku w Rochester, Detroit w stanie Michigan (USA). Gdy miała dziewiętnaście lat, opuściła rodzinne strony przerywając studia na University of Michigan. Przyjechała do Nowego Jorku, gdzie uczyłą się tańca, pozowała dla PLAYBOYA i sprzedawała słodycze na Times Square. Dwa lata później wylądowała w Paryżu, w grupie Patricka Hernandeza (Born To Be Alive). Po powrocie do Stanów założyła własny zespół – Emmenon. Zaraz potem nazwa skróciła się do Emmy, po czym… grupa przestała istnieć. Madonna zagrała w soft-porno-thrillerze „A Certain Sacrifice” Stephena Jona Lewickiego. Trzy lata później pojawiła się jej pierwsza płyta – „Madonna” i pierwszy hit – „Holiday”, napisany przez aktualnego narzeczonego, Johna „Jellybeana” Beniteza.

1984 to ważny rok dla Madonny. W „Rozpaczliwie poszukując Susan” zagrała siebie i odniosła sukces. Piosenka z tego filmu „Into The Groove” to pierwszy numer jeden w Wielkiej Brytanii. W tym samym roku płyta „Like a Virgin” z piosenką „Material Girl”, do której video dało nam jej obraz na następną dekadę (Madonna jako Marilyn Monrone z „Diamond Are The Girl’s Best Friends”).

W 1985 roku spotkała aktora Seanna Penna, przyszłego męża. Ruszyła w trasę koncertową „The Virgin Tour”. Znowu sukces. W swe dwudzieste siódme urodziny poślubiła Seanna Penna (tylko na chwilę). Zagrali razem w „Shanghai Suprise” (producentem filmu był George Harrison). Pięknie zaśpiewała „Live To Tell” w obrazie „At Close Range”, w którym jej mąż grał główną rolę. Następna płyta – „Tru Blue” – na brytyjskiej liście zadebiutowała od razu na pierwszym miejscu. Zaraz potem Madonna zagrała w „Kim jest ta dziewczyna”. Film słaby – muzyka przebojowa. Rok 1988 się nie udał: słaba płyta „You Can Dance” z tanecznymi remiksami jej hitów, wyścig do roli Evity Peron przegrany z Meryl Streep, rozwód z Pennem. A to wspaniały rok następny: znakomita płyta „Like a Prayer” – prowokacyjne video (zakazane we Włoszech) – numer jeden po obu stronach Atlantyku, na płycie między innymi duet z Prinsem. Czytelnicy „Rolling Stone” uznali jednak Madonnę za najgorszą piosenkarkę roku, a video „Like A Prayer” – za najgorszy clip. W kwietniu 1990 roku zaczęła w Tokio światową trasę „Blond Ambition” (54 koncerty). Jej stroje zaprojektował Jean Paul Gaultier. W maju pojawił się singiel i video „Vogue”. To był zwiastun „I’m Breathless” i filmu „Dick Tracy”

Może trudno w to uwierzyć, ale specjalnie dla niej nowe piosenki do filmu napisał Stephen Sondheim. Tym razem czytelnicy „Rolling Stone” przyznali jej tytuł najlepiej ubranej piosenkarki roku, a clip do „Vogue’a” za najlepszy w 1990 roku. Zaraz potem zabrała się do pisania „Sex Book”, zrealizowała paradokumentalny film o sobie „W łóżku z Madonną” i nagrała płytę „Erotica”. Tego było za wiele. Brudna Madonna. Kreowała wizerunek „niedobrej dziewczyny”, trochę wulgarnej, która niczego się nie obawia. „Erotica” nie była spodziewanym sukcesem, choć piosenka „Rain” zdobyła właściwie wszystko. Potem trzeba było odrabiać stracone pozycje. Zaczęła pracę nad „Bedtime Stories”…

Nasz wysłannik, Marek Niedźwiecki, pojechał do Paryża, aby tam szczerze porozmawiać z Madonną. N początku się wahał: „Kiedy dowiedziałem się, że jest szansa na wywiad, nie od razu byłem pewien czy chcę to przeżyć. Nigdy wcześniej nie należała do moich faworytek. Owszem, Uwielbiałem „Vogue”, chyba głównie za wspaniały clip, bardzo mi się podobało „Like a Prayer (to chyba jedna z najlepszych piosenek Madonny), ale żeby zaraz się w niej kochać?

Mieliśmy lecieć w silnej ekipie z Alicją Resich-Modlińską. Alicji chodziło głównie o ploteczki, ale zaraz potem okazało się, że Madonna chce rozmawiać tylko o muzyce. Alicja zrezygnowała, a ja chętnie się zgodziłem, bo poza ogromnym wyróżnieniem, była to okazja by poznać ją osobiście i przekonać się jaka jest naprawdę.”

Madonna przyleciała do Paryża nie tylko ze względu na zakrojoną z rozmachem promocję swej najnowszej płyty „Bedtime Stories”. Musiała tu być, gdyż jej przyjaciel, ekscentryczny projektant mody Jean Paul Gaultier organizował właśnie pokaz swej nowej kolekcji, którą ona koniecznie chciała zobaczyć. Tego wieczoru, gdy Madonna wyznaczyła spotkanie Markowi Niedźwieckiemu (w słynnym hotelu „Ritz”), nieopodal w Casino de Paris swój jedyny koncert dawała Basia. Marek wiedział jednak, że Madonnie nie można odmówić. Tak opisuje przebieg tego spotkania:

„Gdy wszedłem do stylowego apartamentu, najpierw zobaczyłem piękną kanapę (wiedziałem, że zaraz usiądzie na niej Madonna) oraz stolik przed kanapą, a przed nim krzesła. Madonna wydała mi się wyższa niż na video clipach. Wyglądała… bardzo dobrze. Miała na sobie kostium, ciemną spódnicę i „górę” ze sztucznego futra-panterki. Delikatny makijaż, blond włosy w delikatnym nieładzie. Nie miała kolczyka w nosie. Byłą uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona. Gdy pocałowałem ją w rękę, była lekko zaskoczona: powiedziała, że w ostatnich dniach jestem drugim mężczyzną, który to robi.

Patrzyła na mnie z sympatią i zainteresowaniem, ale z tego spojrzenia wyczytałem od razu, że nie jestem w jej typie. W testach na inteligencję normalny człowiek ma 120 IQ, Madonna – ponad 160. Jest naprawdę kimś wyjątkowym. Czułem to podczas tej rozmowy.”

PLAYBOY: Twoja nowa płyta „Bedtime Stories” jest wspaniała. Jak wyglądała praca nad nią?

MADONNA: Chciałam, żeby to byłą płyta rhythm-and-bluesowa. To właściwie powrót do korzeni, bo mój pierwszy album był właściwie taki, jeśli idzie o muzykę. A teksty? Myślę, że mogę je określić jako romantyczne, refleksyjne. Są rezultatem stanu mojego ducha w ostatnich latach. Płyta jest bardziej akustyczna, używałem więcej gitar, w trzech utworach pojawia się orkiestra smyczkowa. Mój głos jest na pierwszym planie. To bardzo ważne, żeby słyszeć, o czym wokalista śpiewa. Nie lubię domyślać ię treści piosenek. Ten album jest cieplejszy, łagodniejszy. Gdy nagrywałam „Eroticę”, pisałam akurat książkę „Sex”. Płyta i książka miały na siebie wpływ, zawierały moje erotyczne fantazje. Teraz interesuje mnie ta druga, romantyczna strona miłości. Miłość jest i erotyczna, i romantyczna zarazem.

PLAYBOY: Jak to się stało, że Björk i Nellee Hooper napisali piosenkę tytułową albumu?

MADONNA: Kiedy spotkałam Nellee Hoopera, powiedziałam, że bardzo mi się podoba płyta Björk, którą właśnie produkował. Odpowiedział, że Björk jest moją wielką fanką – że powinnyśmy się razem spotkać i napisać coś wspólnie. Wspaniale, bardzo bym chciała… Niestety, nigdy się nie spotkałyśmy. Gdy ja w Nowym Jorku pracowałam nad płytą, ona koncertowała w Europie. Rozmawiałyśmy przez telefon. A piosenka powstałą w Londynie. To się stało bardzo szybko, ona napisała słowa, on muzykę – wszystko jednego popołudnia. Przysłali mi taśmę. Bardzo podobały mi się słowa, do muzyki miałam zastrzeżenia, ale pomyślałam, że skończymy tę piosenkę, gdy Nellee wróci do Nowego Jorku. I tak się stało, tę robotę zostawiliśmy na koniec, a gdy piosenka byłą już skończona, pomyślałam, że to dobry tytuł dla całej płyty. Dla mnie każda piosenka z tej płyty brzmi, jak historia do poduszki, jak bajka, wszystkie są kołysankami.

PLAYBOY: Pracowałaś z tyloma wspaniałymi muzykami. Byli wśród nich Stephen Bray, Patrick Leonard, Shep Pettibone, Prince, teraz Babyface, Dave Hall i Nellee. Kto był najlepszy?

MADONNA: Tego nie powiem. Każdy był inny. Mogę powiedzieć, że najłatwiej i najszybciej pisałam piosenki z Babyfacem. Moim zdaniem jest idealnym twórcą piosenek. Wystarczyły nam dwie godziny. Było szybko, magicznie i czarownie.

PLAYBOY: Pracujesz z najlepszymi…

MADONNA: To oczywiste; wolałbyś grać w tenisa z mistrzem, czy średniakiem?

PLAYBOY: Czy tworząc muzykę myślisz o tym, jak będzie się sprzedawała?

MADONNA: Piszę o tym, co mam w sercu i nie staram się być modna, chcę z siebie wydobyć całą poezję. Jeśli ją mam…

PLAYBOY: Czy kiedy płyta się ukazuje, śledzisz jej pozycje na listach bestsellerów?

MADONNA: To jest zadanie mojego menedżera, on mi o wszystkim donosi. Wolę nie poświęcać temu zbyt wiele uwagi.

PLAYBOY:  W twoich nowych piosenkach jest smutek i samotność. Dlaczego?

MADONNA: Nie we wszystkich, ale w kilku tak. To także część mnie. Napisałam wreszcie o wielu sprawach, o których już dawno chciałam zaśpiewać. Teraz byłam na to gotowa.

PLAYBOY: Czy adresujesz piosenki do konkretnych osób? Napisałaś piękny utwór dedykowany pamięci twojej matki – „Inside of Me”.

MADONNA: Tak, bardzo często adresatem piosenki jest konkretna osoba. Moja matka umarła, gdy miałam siedem lat. Mówiłam o tych uczuciach już wiele razy. Chyba teraz właśnie chciałam napisać taką piosenkę. Postać matki jest bardzo ważna dla dziecka. Kiedy jej zabraknie, mogą się stać dwie rzeczy: albo uciekasz w siebie i stajesz się introwertykiem, albo starasz się przetrwać. Mówisz sobie: muszę dać sobie radę, będę dla siebie matką, zajmę się sobą. To ci daje siłę, co nie znaczy, że zawsze było mi z tym dobrze. Większość dzieci ma w sobie naturalną siłę – ja też ją miałam. Wymyśliłam sobie wiele „matek” po drodze, najpierw były to nauczycielki, potem inni ludzie, ale zawsze był ktoś taki… Dziecko ma ogromną wyobraźnię i bardzo chce mieć kogoś, kto się nim opiekuje. To sprawiło, że jestem teraz taka silna. A przecież nie łatwo być mną… [Śmieje się]

PLAYBOY: Czym jest dla ciebie bycie osobą publiczną?

MADONNA: To jest szalone życie… Oczywiście koniec z prywatnością. Tracisz przywilej obserwowania innych ludzi, bo wszyscy obserwują ciebie…

PLAYBOY: Jak sobie z tym radzisz?

MADONNA: Nie traktuję tego zbyt poważnie, podchodzę normalnie, z poczuciem humoru. Byłam niedawno w kinie ze znajomym. Miałam oczywiście ciemne okulary. Trzy dziewczyny siedzące w rzędzie przed nami ciągle oglądały się ukradkiem. W pewnym momencie jedna nie wytrzymała, odwróciła się i powiedziała: „Wiesz, jesteś bardzo podobna do Madonny”. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Wszyscy mi to mówią”. Nie jest łatwo być osobą publiczną w tych czasach. Wszystko, co mówisz, jest cytowane, wszystko, czego nie mówisz – fabrykowane. Ciągle ci coś przypisują, głównie to, czego nigdy nie powiedziałeś. Gdy ludzie się z tobą spotykają, mają o tobie wyrobione zdanie – kompletnie cię nie znając. A ty musisz wiedzieć, co jest najważniejsze. Ni mogę spędzić reszty życia na dementowaniu plotek na mój temat. Najważniejsze jest to, abym mogła się wypowiadać artystycznie. Wspaniałe, że to, co robię, dociera do takiej ogromnej liczby ludzi, straszne – że mój obraz kreują nie zawsze obiektywne media. Nie mogę powiedzieć, że mam żal, że jest mi źle. Mojego życia nie zamieniłabym za żadne inne, ale nie jest łatwe i trzeba mieć grubą skórę, możesz mi wierzyć. Niczego nie żałuję, nawet tego, że napisałam „Sex”, choć media mnie za to ukarały. Chcieli mnie zniszczyć, bo byłam „taka”, a to tylko jedna strona mojego ja. Teraz pokazuję inną siebie. Nie udało im się zniszczyć mnie, bo jak widzisz siedzimy tu i rozmawiamy… Wracam i walczę moją muzyką. Gdybym byłą mężczyzną, byłoby zupełnie inaczej. „This Is A Man’s World”! Wiele rzeczy nigdy by się nei wydarzyło. Nikt się nie interesuje, z kim sypia Prince, wszyscy zaglądają do mojego łóżka. Samotny mężczyzna to coś normalnego – samotna kobieta to wyzwanie, a skandal, jeśli to jestem ja!

PLAYBOY: Czy masz wielu przyjaciół?

MADONNA: „Wielu” to znaczy ilu?

PLAYBOY: Powiedzmy dwóch albo trzech…

MADONNA: Tak, mam dwóch, albo trzech.

PLAYBOY: Jak można zostać twoim przyjacielem?

MADONNA: Po pierwsze, muszę mu zaufać, wiedzieć, że zależy mu na mnie, a nie na tym, co mnie otacza. Nie mam wielu przyjaciół, bo nie łatwo ich zdobyć. Przyjaźń ni rodzi się nagle, wymaga czasu, doświadczeń, wspólnych przeżyć, jest jak budowanie domu… A kiedy już go zbudujesz, trwa.

PLAYBOY: Jaka jest prawdziwa Madonna?

MADONNA: Chyba nie taka, jaką chcą mnie widzieć inni. To zabawne dowiedzieć się, że na uniwersytecie zbierają się naukowcy, którzy dyskutują o tym, co Madonna chciała powiedzieć kręcąc taki czy inny videoclip. Z drugiej strony cieszy mnie to, bo najlepsza sztuka to sztuka prowokacyjna.

PLAYBOY: Która płyta jest najważniejsza w twojej karierze?

MADONNA: Ta najnowsza. I tak jest zawsze – inaczej to co robię nie miałoby sensu.

PLAYBOY: Czy to prawda, że chciałabyś spotkać papieża Jana Pawła II?

MADONNA: Nigdy o tym nie wspomniałam, ale to moje marzenie.

PLAYBOY: Czy wiesz, że one jest Polakiem?

MADONNA: Oczywiście, wiem o tym.

PLAYBOY: Czy masz jeszcze jakieś skojarzenia z Polską?

MADONNA: [Chwila zastanowienia] Kiedy uczyłam się tańczyć w szkole w Nowym Jorku, miałam koleżankę, która jest Polką; chodziłam do niej do domu, bo bardzo smakowało mi polskie jedzenie. To pierwsze, co mi przychodzi na myśl… Znam obraz Polski z filmów i telewizji, ale niewiele o niej wiem… Słyszałam, że… jak się nazywa to duże miasto w Polsce?

PLAYBOY: Warszawa.

MADONNA: Warszawa. Słyszałam, że Warszawa jest piękna. To nieprawdopodobne, jak wiele historii działo się w jednym miejscu. Jak się żyje w tak historycznym mieście?

PLAYBOY: Wspaniale. Musisz nas odwiedzić.

MADONNA: Chciałbyś mieszkać gdzie indziej, gdybyś miał taką możliwość?

PLAYBOY: Nie.

MADONNA: To dobrze – to znaczy, że mieszkasz w odpowiednim kraju.

PLAYBOY: Podoba Ci się Paryż?

MADONNA: O tak, to cudowne miejsce, architektura jest wspaniała, pomniki, zabytki, opera, kościoły, muzea, ulice, ludzie, atmosfera… Wszystko to uwielbiam!

PLAYBOY: Masz okazję się w tym zanurzyć?

MADONNA: Tak, to nie łatwe, musze się ukrywać, wymykać tylnym wyjściem, zakładać ciemne okulary, maskować się jak szpieg, ale… udaje mi się.

PLAYBOY: Kto jest Twoim ulubionym projektantem mody?

MADONNA: We Francji – Gaultier.

PLAYBOY: Dużo pieniędzy wydajesz na ubrania?

MADONNA:  Nie, szczerze mówiąc dostaję stroje od projektantów… i wcale mi to nie przeszkadza [Śmieje się], ale przecież je noszę, ludzie to widzą.

PLAYBOY: Co będzie modne w 1995 roku?

MADONNA: Nie wiem, czy uda mi się to przewidzieć… Przypuszczam, że sztuczne futra, mnóstwo „lamparcich” skór, Myślę, że mamy już za sobą anty-modę. Kobiety będą miały dobry makijaż, będą chciały wyglądać bosko, kobieco, elegancko. Ja się z tego cieszę. Nie bardzo podobał mi się „artystyczny nieład”.

PLAYBOY: Czy miałaś propozycję wspólnych występów od Franka Sinatry?

MADONNA: Tak, ale wiedziałam, że taką samą propozycję złożył ponad dwudziestu innym artystom. Nie byłam tym zachwycona. Wolałabym pracować z Tonnym Bennettem., jazzowym wokalistą Little Jimmy Scottem..

PLAYBOY: Znasz k.d. Lang?

MADONNA: Tak…

PLAYBOY: Chciałbyś z nią nagrać duet?

MADONNA: Nie…

PLAYBOY: Co się dzieje z twoją karierą filmową?

MADONNA: Jestem skoncentrowana na muzyce, ale mam kilka projektów w zanadrzu. Scenariusze się przygotowują, będę nad tym pracowała. Moją przyjaciółką została Arleen Brickman, była księgowa mafii w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, która potem była informatorką FBI. Miała niesamowite życie. Każdego dnia opowiada mi historie, które chciałabym pokazać w filmie. Jest dla mnie źródłem inspiracji.

PLAYBOY: Czy wierzysz w małżeństwo?

MADONNA: Myślę o tym…

PLAYBOY: Jesteś z kimś teraz?

MADONNA: Tak.

PLAYBOY: Kto to?

MADONNA: Nikt znany, tak jest lepiej, łatwiej…

PLAYBOY: Więc nie jest to Sylvester Stallone?

MADONNA: On jest tylko moim sąsiadem.

PLAYBOY: Co cię fascynuje w seksie?

MADONNA: Seks jest sam w sobie fascynujący. To część naszego życia, bardzo ważna część. Seks to temat tabu, a rzeczy zakazane zawsze są fascynujące.

PLAYBOY: Czy masz czas na słuchanie muzyki innych wykonawców?

MADONNA: Tak, oczywiście! Uwielbiam wszystkie płyty produkowane przez Nellee Hoopera: Massive Attack, Soul II Soul, Björk. Bardzo podoba mi się głos Tanity Tikaram, uwielbiam Betty Boo – większość moich faworytów to wykonawcy brytyjscy.

PLAYBOY: Twoje najnowsze „dziecko” to wytwórnia płytowa Maverick. Jak sobie radzi?

MADONNA: Świetnie! Płyta grupy Candlebox sprzedała się w liczbie ponad dwóch milionów egzemplarzy, to wspaniałe. Właśnie kupiliśmy grupę Death Tones, chcemy wydać płytę zespołu Bad Brains – Ocello. Chcę wydać także płytę Betty Boo, bo ona nie ma dotąd kontraktu…

PLAYBOY: Czy jesteś szczęśliwa?

MADONNA: Tak.

PLAYBOY: Co w sobie lubisz, a czego nie znosisz?

MADONNA: Lubię, że mam poczucie humoru, ale nie znoszę mojej niecierpliwości.

PLAYBOY: O czym marzysz?

MADONNA: Chcę mieć dziecko. Moje ciało daje mi znać, że to pora. Już teraz się na to cieszę.