W całej karierze Madonny nie ma drugiego bardziej politycznego utworu. Kiedy ujrzał światło dzienne wraz z płytą, którą promował jako singiel, stał się kością niezgody między artystką a amerykańską publicznością, w efekcie prowadząc do największego kryzysu popularności piosenkarki w Stanach. Niektórzy twierdzą nawet, że Ameryka nigdy nie wybaczyła jej „środkowego palca”, jakim był „American Life. Ten nieco długi tekst będzie też trochę inny od pozostałych wpisów o singlach, ponieważ z powodu upolitycznionego charakteru utworu, aby jak najlepiej go zrozumieć, należy rozpatrywać go na tle ówczesnych wydarzeń politycznych i bez odpowiedniego tła zrozumienie sytuacji może być utrudnione.

Z punktu widzenia Europejczyka, który widzi Stany Zjednoczone z bezpiecznej perspektywy drugiego brzegu Atlantyku, jest to kraj co najmniej osobliwy. Paradoksy rządzące Ameryką dały się Madonnie zauważyć, kiedy na stałe przeprowadziła się do Europy. Bezpośrednie przyczyny owego krytycznego stosunku piosenkarki wobec swojej ojczyzny mają jednak znacznie bardziej złożone początki.


Cień 9/11

Ci z Was, którzy byli świadomi wydarzeń 11 września 2001 roku, z pewnością pamiętają uczucie przerażenia, kiedy cały świat wstrzymał oddech, oglądając transmisje wydarzeń z Nowego Jorku i Waszyngtonu. Madonna była wówczas w trasie. Dwa dni wcześniej dała pierwszy z czterech zaplanowanych koncertów w Los Angeles, kończących „Drowned World Tour”. Tego wieczora również miała wystąpić w Staples Center, jednak po wydarzeniach poranka oczywiste było, że koncert się nie odbędzie. Wiele zespołów przebywających wtedy w trasie zdecydowało się odwołać przyszłe koncerty. Madonna postąpiła jednak inaczej. Zdecydowała się występować, przekładając koncert z 11 na 15 września i przekazując cały dochód z trzech ostatnich koncertów na pomoc rodzinom ofiar.

Rozmawiała z ludźmi o tragedii, jaka się wydarzyła. Postanowiła kontynuować trasę, by nieść ludziom pociechę w tych trudnych czasach

wspomina Jull Weber, tancerz, który występował z Madonną podczas tej trasy.

Patriotycznym gestem ze strony Madonny było ponadto zaprzestanie wykonywania komediowej „The Funny Song (Oh Dear Daddy)”, nie strzelała ona również do samuraja na końcu „Mer Girl”, a w pierwszym akcie show założyła kilt w barwach USA.

Po atakach na WTC Stany Zjednoczone pod dowództwem prezydenta George’a W. Busha rozpoczęły przygotowania do ataku na „oś zła”, w skład której wchodził Irak, rządzony przez Saddama Husajna. Oficjalnym jego powodem była chęć rozprawienia się z Al-Qaedą, która miała pozostawać w ścisłym związku z reżimem Husajna i być przez niego popierana. W dodatku kampania ta miała prowadzić do schwytania Osamy bin Ladena, bezpośrednio odpowiedzialnego za ataki z 11 września. Amerykański rząd oficjalnie motywował inwazję tym, że Irak miał rzekomo produkować broń chemiczną, którą następnie miał przekazywać organizacjom terrorystycznym. A jak wiemy z doświadczenia, Amerykanie mianują siebie „orędownikami pokoju i demokracji”, tak więc na początku XXI wieku zdecydowali się oni rozszerzyć demokrację na Bliskim Wschodzie. W całej motywacji zapomniano jednak o jednej istotnej kwestii – dowodach. Wszelkie próby wytłumaczenia się z konieczności zbrojnej interwencji przez Busha i jego współpracowników, w tym sekretarza obrony narodowej Stanów Zjednoczonych Donalda Rumsfelda, oparte były wyłącznie na przypuszczeniach, pogłoskach, spekulacjach i niepewnych źródłach.

Trauma, jaką przeżyła Ameryka, obawiająca się o swoje bezpieczeństwo, zaowocowała jednak tym, że same domysły i brak nawet jednego mocnego dowodu wystarczyły do rozpoczęcia krwawej wojny, która początkowo cieszyła się aprobatą społeczeństwa.


„Niepatriotyczna” Madonna

Mniej więcej w tym czasie ukazał się singiel „American Life”, zapowiadający dziewiąty album Madonny pod tym samym tytułem. Jego cyfrowa premiera odbyła się 24 marca 2003 roku, zaś fizyczne wydanie trafiło do sklepów w Ameryce 8 kwietnia, a w Europie 14 kwietnia.

Jeszcze wcześniej utwór zadebiutował jednak w radiu. Do telewizji z kolei trafił także kontrowersyjny teledysk, kręcony w dniach 6-7 lutego 2003 w Los Angeles Center Studios. Za jego reżyserię odpowiadał Jonas Åkerlund, z którym Królowa Popu pracowała wcześniej nad klipami „Ray of Light” i „Music”. Ponoć artystka i reżyser wpadli na pomysł antywojennego minifilmu jeszcze w listopadzie 2002 roku, na fali planowanego ataku na Irak. Przed premierą teledysku można było obejrzeć migawki m.in. w emitowanym na VH1 programie „Backstage at the Grammys”.

W wideo widzimy Madonnę i jej „gang wojowniczek”, ubranych w wojskowe stroje, szykujących się do ataku na odbywający się równolegle pokaz mody. Nietypowa jest jednak jego forma – choć publiczność klaszcze i śmieje się niczym podczas dobrej zabawy na prawdziwym tego typu evencie, po wybiegu spacerują żołnierze w mundurach, kobiety w skąpych strojach moro i maskach gazowych na twarzach, a nawet okaleczone dzieci i inwalidzi wojenni z pourywanymi kończynami. Na koniec Madonna, jadąca Mini Cooperem uzbrojonym w armatkę wodną, rzuca w publikę granatem, który podnosi sobowtór prezydenta Busha i używa jako zapalniczki.

Przesłanie filmu jest przerażające i intencją Madonny było uderzenie w amerykański styl życia. Oto wygodna i skoncentrowana na sobie Ameryka żyje swoim własnym „amerykańskim snem”, nie mając pojęcia, czym w rzeczywistości jest wojna i jakie zagrożenie niesie. Film jednak okazał się zbyt mocny. Zanim miał swoją premierę, wycięto najbardziej rażące sceny (m.in. z udziałem „prezydenta Busha”). Nawet mimo zedytowania go, MTV odmówiło emisji. Zadebiutował więc 31 marca 2003 na antenie stacji VIVA.


Madonna-cenzorka

Kilka godzin po premierze wytwórnia Warner Bros. wydała oświadczenie, w którym próbowała wybielić sprawę. Stwierdziła bowiem, że… Madonna nie wiedziała, co kręci. Tłumaczenie to było dość pokrętne, ponieważ o wojnie mówiło się przynajmniej od dobrego roku, zanim zdecydowano się nagrać teledysk. Zdecydowano wówczas o wstrzymaniu wideo.

Dzień po premierze – 1 kwietnia 2003 roku – Madonna wydała prywatne oświadczenie, z którego jasno wynikało, że teledysk nie wróci na antenę:

Postanowiłam nie upubliczniać mojego nowego wideo. Film ten powstał przed rozpoczęciem wojny i uważam, że nie nadaje się do rozpowszechniania w tym czasie. Ze względu na napiętą sytuację na świecie oraz z powodu troski i szacunku do naszych sił zbrojnych, które popieram i za które się modlę, nie chcę ryzykować, że kogoś obrażę lub że ktoś błędnie zinterpretuje to wideo.

W ten sposób Madonna ocenzurowała samą siebie, próbując zdusić pożar w zalążku, mimo że wcześniej wideo zapowiadano jako „najbardziej szokującą antywojenną wypowiedź w historii show-biznesu”. Wówczas piosenkarka mówiła:

To antywojenny manifest, ale nie do końca przeciwko tej wojnie [w Iraku – przyp. red.]. Każdego dnia na świecie toczy się co najmniej trzydzieści wojen i jestem przeciwko nim wszystkim.

Wycofaniem klipu Madonna zapewne chciała uniknąć społecznego ostracyzmu. Świadoma utraty wpływów bizneswoman wygrała wówczas w jej umyśle z artystką, która jeszcze kilka lat wcześniej krzyczała głośno „Express yourself”. Mimo to w kolejnych wywiadach szła w zaparte:

Ameryka jest teraz bardzo niestabilna i wiele osób jest zdezorientowanych. Nie zamierzam być teraz celem tych, którzy chcieliby mnie zlinczować.

– powiedziała Mattowi Lauerowi w wywiadzie dla NBC, dodając, że chodzi tu zarówno o cudze uczucia, jak i własne bezpieczeństwo. A kiedy prowadzący zapytał, dlaczego przejmuje się tym osoba, która mierzyła się już z religią, odpowiedziała:

Bo koniec końców nie chcę prowokować dla samego prowokowania.

W 2004 roku, udzielając wywiadu dla ABC, dodała Cynthii McFadden’s:

Ludzie zbytnio dali się ponieść. (…) Byli gotowi do linczu i to było niefajne. A ja mam dzieci, które muszę chronić. Uważam, że to nie był odpowiedni moment.

Biografka Madonny – Lucy O’Brien – przytacza atmosferę tamtych dni:

Sytuacja była dramatyczna. Kraje takie jak Francja, Rosja i Chiny sprzeciwiały się wojnie, a Ameryka i Wielka Brytania znalazły się w izolacji. W Stanach Zjednoczonych zapanowała paranoiczna atmosfera przypominająca epokę maccartyzmu, tyle że tym razem „czerwonymi czającymi się pod łóżkiem” byli muzułmańscy terroryści i osoby niewykazujące się należytym patriotyzmem. Napięta atmosfera skłaniała aktorów i muzyków do popierania wojny lub zachowania milczenia.

O’Brien wspomina dalej o zespole Dixie Chicks, który stał się ofiarą kampanii nienawiści po tym, jak wokalistka Natalie Maines otwarcie potępiła politykę George’a Busha. Zespół obrzucano wówczas inwektywami pokroju „aniołków Saddama” i „Dixie Bitches”, zakazano grania w radiu ich piosenek (zawieszono nawet dwóch DJ-ów, którzy ów zakaz złamali), a podczas ulicznych pikiet niszczono ich płyty. W obronie Dixie Chicks stanęli co prawda Bruce Springsteen i Madonna, ale ruch Królowej Popu pozostał trudny do rozszyfrowania. Niby nie popierała wojny i wszyscy to wiedzieli, ale głośno o tym nie mówiła. Zniesieniem emisji teledysku straciła w oczach przeciwników wojny, natomiast od drugiej strony oberwało jej się za zbyt małe popieranie Busha. Madonna, próbując zachować pozory neutralności, znalazła się pod ostrzałem obu frontów. Nie dziwi zatem fakt, że zarówno płyta, jak i pierwszy singiel otrzymały recenzje nie lepsze niż przeciętne i zostały uznane za „niepolityczne”.


Odzew krytyki kontra rzeczywistość

Magazyn „Slant” zarzucał Madonnie dwulicowość i hipokryzję, mówiąc, że coś jest nie tak, jeśli przeciwko komercjalizmowi opowiada się jedna z najbogatszych gwiazd, która swoją pozycję zbudowała właśnie na nim. Wrażenie, że artystka opowiada się jednocześnie za i przeciwko życiu, które sama prowadzi, miało zresztą wiele osób. „Entertainment Weekly” uznał, że Madonna w średnim wieku nie ma światopoglądu wykraczającego poza kwestię sesji pilates, a „Billboard” i „Blender” stwierdziły zgodnie, że w piosence nie ma nic gorszego niż rapowana sekcja. Ten ostatni magazyn poszedł jednak o krok dalej – umieścił utwór na 9. miejscu listy 50 najgorszych piosenek w historii.

Kiedy w 2004 roku stało się jasne, że iracka broń masowego rażenia jest fikcją, do grona przeciwników polityki Busha dołączyli m.in. Elton John, Jon Bon Jovi, Ozzy Osbourne i Pink. Wówczas coraz głośniej zaczęło się mówić o prawdziwym powodzie konfliktu zbrojnego, jakim była ropa naftowa. Obecnie panuje przekonanie, że wojna ta była złamaniem artykułu 42. Karty Narodów Zjednoczonych, który stwierdza nielegalność militarnego naruszenia granic suwerennego państwa bez osobnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa.

Co ciekawe, nie tylko Stany Zjednoczone znalazły się wówczas pod ostrzałem, ale również państwa, które poparły działania prezydenta USA – Wielka Brytania i licząca na korzyści płynące z amerykańskich interesów Polska.


Tekst i kompozycja

W warstwie lirycznej singiel jest odzwierciedleniem ówczesnego stanu umysłu piosenkarki. Zapoczątkowały go nie tylko wydarzenia polityczne, ale i długie rozmowy na temat egzystencjalizmu, jakie prowadzili w studio Madonna i Mirwais. To swoiste narzekanie na nowoczesny styl życia, jego pęd i konsumpcjonizm. Madonna zadaje w refrenie pytana, jakie każdego dnia zadają sobie miliony osób:

Do I have to change my name?
Will it get me far?
Should I lose some weight?
Am I gonna be a star?

Czy powinnam zmienić imię?
Czy wtedy zajdę daleko?
Czy powinnam zrzucić wagę?
Czy będę gwiazdą?

Część ta ma odnosić się do kultu celebrytów, jaki zaczął się wówczas przetaczać przez Amerykę. Madonna zdawała się krytykować pożądanie sławy, kiedy jednocześnie nie miało się niczego do zaoferowania publiczności. Ukręcając łeb krytyce, która zarzucała jej wówczas hipokryzję, powiedziała:

Mam za sobą dwadzieścia lat sławy i czuję, że mam prawo do opinii na temat tego, czym ona jest, a czym nie jest. Wszyscy mają teraz obsesję na punkcie bycia celebrytą. A ja mówię, że sława jest gówno warta. Kto może wiedzieć to lepiej ode mnie? Zanim staniesz się sławny, masz różne wyobrażenia na temat tego, jak wspaniale jest być celebrytą i jak wiele radości ci to przyniesie. (…) W Ameryce bardziej niż w jakimkolwiek innym miejscu na świecie masz wolność bycia, kimkolwiek chcesz być, co jest dobre i dobrze działa tylko wtedy, gdy masz system wartości – ale wydaje się, że współcześnie już go nie ma. Teraz uważa się, że cokolwiek jest konieczne, by dostać się na szczyt, musisz to zrobić. To ułuda pięknego życia: „Wyglądaj tak, a będziesz szczęśliwy. Miej ten samochód, a będziesz popularny. Załóż te ciuchy, a ludzie będą cię chcieli bzyknąć”. To potężna iluzja i ludzie są w niej uwięzieni, tak jak i ja jestem. Albo byłam.

W drugiej połowie utworu pojawia się rapowany fragment, który zebrał tak wielkie cięgi od krytyków. Ponoć rapowania uczyła Madonny sama Missy Elliot. W tej części piosenki Madonna konfrontuje swoje przekonania z religią, stwierdzając, że duchowość i amerykański sen nie idą w parze. Ten moment jest dla niej momentem przebudzenia, a cała piosenka nabiera kształtu poszukiwania oświecenia:

I’d like to express my extreme point of view
I’m not a Christian and I’m not a Jew
I’m just living out the American dream
And I just realized that nothin
Is what it seems

Chciałabym wyrazić swój skrajny punkt widzenia Nie jestem chrześcijanką i nie jestem żydówką
Po prostu żyję poza amerykańskim snem
I właśnie zdałam sobie sprawę, że wcale nie jest tak
Jakby się mogło wydawać

Ta część powstała przez zupełny przypadek i nie była zaplanowana. Jak wyznała Madonna:

Nagraliśmy całą piosenkę, a na koniec mieliśmy tę instrumentalną część i Mirwais powiedział: „Wiesz co,  musisz wejść [do kabiny] i rapować”. Odpowiedziałam: „Nie ma mowy, nie rapuję”, a on na to: „Właśnie, że tak. Po prostu idź tam i zrób to”. Zapalił mnie do tego. Nie miałam niczego w planach, niczego napisanego, a on po prostu powiedział, żebym dała się ponieść strumieniowi świadomości, o czymkolwiek myślę. Ponieważ piłam w studio sojowe latte i przyjeżdżałam moim Mini Cooperem, to było jak opowiadanie o rzeczach, które lubię. Weszłam więc i to była totalna improwizacja i oczywiście początkowo była niedbała, ale wydobyłam wszystkie swoje myśli i potem wszystko zapisałam, udoskonalając to w międzyczasie. Tak więc było to całkowicie spontaniczne.

Warstwa muzyczna również nie przypadła krytyce do gustu. Nazywano ją banalną, twardą, nieprzyjemną dla ucha, brzmiącą nie jak spójny utwór, ale zlepek dźwięków. Wydaje mi się, że w tym miejscu przeciwko Madonnie zostały wytoczone działa, którymi jeszcze niedawno sama zamierzała strzelać. Krytycy chyba celowo zignorowali fakt, że piosenka właśnie tak miała brzmieć i nie jest to niedociągnięcie, a celowy zabieg. Śpiewanie o niepokojach egzystencji na tle łagodnej muzyki byłoby muzyczną hipokryzją.


Singiel

Właściwy singiel miał premierę w formie cyfrowej 23 marca 2003 roku (można go było legalnie ściągnąć ze strony Madonny), a w stacjonarnych sklepach pojawił się 8 kwietnia 2003 roku w Stanach i 14 kwietnia w Europie.

Ciekawostką jest, że światowa premiera singla odbyła się na antenie Radia ZET, które w owym czasie miało podpisaną umowę partnerską z artystką, wynegocjowaną przez Roberta Kozyrę, na mocy której powstała m.in. reklama z Madonną i Zbigniewem Zamachowskim.

W zależności od wydania można było trafić na 3 okładki.

Najbardziej „wypasionym” wydaniem jest Maxi-Singiel z remiksami, wydany w USA, Europie i Japonii. Na jego okładce widnieje zdjęcie Madonny znane z okładki albumu, w otoczeniu czerwonych barw, układających się we wzór przypominający moro. Na krążku znalazło się 5 remiksów tytułowej piosenki i jeden „Die Another Day”:

  1. American Life (Missy Elliott’s American Dream Mix)
  2. American Life (Oakenfold Downtempo Remix)
  3. American Life (Felix Da Housecat’s Devin Dazzle Club Mix)
  4. American Life (Peter Rauhofer’s American Anthem) (Part 1)
  5. American Life (Peter Rauhofer’s American Anthem) (Part 2)
  6. Die Another Day (Richard Humpty Vission Electrofield Mix)

Identyczną okładkę miał singiel wydany w Europie na podwójnym winylu, jednak różnił się nieco składem i kolejnością:

  1. American Life (Missy Elliott’s American Dream Remix)
  2. American Life (Oakenfold Downtempo Remix)
  3. American Life (Peter Rauhofer’s American Anthem) (Part 1)
  4. American Life (Felix Da Housecat’s Devin Dazzle Club Mix)
  5. Die Another Day (Calderone & Quayle Afterlife Mix)
  6. American Life (Peter Rauhofer’s American Anthem) (Part 2)

W Europie wydano jeszcze trzyścieżkowy singiel, który również opatrzono czerwoną okładką, o trackliście:

  1. American Life (Radio Edit)
  2. American Life (Missy Elliott American Dream Remix)
  3. American Life (Peter Rauhofer’s American Anthem) (Part 1)

W Wielkiej Brytanii był on pierwszą częścią dwupłytowego singla. Wersja CD2 została wydana w identycznej okładce, ale z niebieskimi motywami.

Na płycie zaś można było znaleźć utwory:

  1. American Life (Radio Edit)
  2. American Life (Oakenfold Downtempo Remix)
  3. American Life (Felix Da Housecat’s Devin Dazzle Club Mix)

W Europie i Stanach wydano również singiel z białą okładką, na której ukazana jest cała postać Madonny, z naniesionymi na twarz fragmentami podartej, czerwonej flagi.

Jego skład i okładka były niezależne od nośnika – wydano go na winylu 12”, pudełkowym CD, oraz CD w kartoniku. Zawsze znajdowały się na nim dwa utwory:

  1. American Life (Edit With Rap)
  2. Die Another Day (Calderone & Quayle Afterlife Mix)

Ponadto w USA, z myślą o popularnych tam szafach grających, wydano singiel na winylu 7”, pozbawiony okładki, na którym znalazły się 2 wersje:

  1. American Life (Radio Edit)
  2. American Life (Richard Humpty Vission Radio Edit)

Miejsca na listach przebojów

Na Billboard Hot 100 utwór zadebiutował 5 kwietnia 2003 roku na 90. miejscu. W notowaniu z 26 kwietnia dobił do najwyższej 37. pozycji, osiągając największy awans spośród wszystkich piosenek w zestawieniu. Znacznie lepiej poradził sobie w Europie. Na UK Singles Chart zadebiutował 26 kwietnia na 2. miejscu. W Niemczech dobił do miejsca 10., w Norwegii – do 9., a w Irlandii – do 8. Jeszcze lepiej poszło mu w Szwecji (gdzie zajął 3. miejsce), w Hiszpanii (2. miejsce) i Grecji (2. miejsce). Szczyt list przebojów zdobył za to w Danii, Włoszech i Portugalii, a ponadto w Japonii i Kanadzie (na 1. miejscu utrzymał się tu przez 2 tygodnie).

W Australii najwyższym wynikiem było dla niego 7. miejsce, ale za sprzedaż 35 tysięcy kopii singiel otrzymał tam status złota.

W większości krajów jednak przepadł na listach, kończąc swój wyścig bardzo szybko, zdobywając odległe miejsca lub w ogóle nie wchodząc do notowań.

Zupełnie inaczej miała się sytuacja na scenie klubowej, której niekwestionowaną królową jest Madonna. Na Billboard’s Hot Dance/Club Play singiel zdobył szczyt w notowaniu z 31 maja 2003.


Oficjalny teledysk

Po zdjęciu z anteny pierwszej wersji teledysku, której nakręcenie kosztowało blisko 2 miliony dolarów, stało się jasne, że konieczne będzie nakręcenie nowej wersji. Nie było na to jednak czasu. Jonas Åkerlund (w porozumieniu z piosenkarką) podjął decyzję o zmontowaniu klipu z nakręconych alternatywnych scen, które naniesiono na animacje przedstawiające zmieniające się flagi większości państw. Jeśli szukacie flagi Polski, możecie zobaczyć ją w okolicach 3:19

Wróćmy jednak na chwilę do odrzuconej wersji. Madonna jeździ w niej specjalnie dla niej przerobionym Mini Cooperem w wojskowych barwach, z tabliczką z napisem „Hell on Wheels” („piekło na kółkach”).

Wybór właśnie tego samochodu do nakręcenia teledysku był nieprzypadkowy. W owym czasie Madonna była bowiem właścicielką Mini Coopera, którego nabyła za 40 000$ w sierpniu 2002 roku.

Na udziale w klipie „kampania” jednak się nie skończyła. Kiedy wydany został album „American Life”, rozpoczęto dystrybucję limitowanych, promocyjnych miniaturek samochodu.

Po wycofaniu klipu koncern stracił jednak reklamę, a Madonna pieniądze.

Nowa wersja zadebiutowała w telewizji 16 kwietnia 2003 roku.


Wykonania na żywo

American Life Promo Tour

Podczas mini trasy promującej „American Life”, Madonna wykonywała tytułowy utwór za każdym razem z wyjątkiem wizyty w programie „Top Of The Pops” (wykonała wówczas wyłącznie „Hollywood”). Piosenka najczęściej była prezentowana w akustycznej odsłonie.

Małą ciekawostką jest to, że jest to jedyny większy ciąg koncertów, podczas których Madonna występowała jako brunetka bez użycia peruk. Ponoć brąz (notabene naturalny kolor włosów Królowej Popu) nie był w tym czasie przypadkowy, bo miał symbolizować odejście od radości życia i „lekkich” tematów, podobnie jak uczyniła to Madonna w czasach „Like a Prayer” i „Madame X”.

Poniżej lista występów trasy promocyjnej z 2003 roku, podczas których pojawiła się tytułowa piosenka z dziewiątego albumu piosenkarki:

Madonna: On The Stage And On The Record, Nowy Jork – 22 kwietnia
Tower Records, Nowy Jork – 23 kwietnia
Absolut Madonna, Kolonia, Niemcy – 30 kwietnia (transmisja: 3 maja)
Friday Night with Jonathan Ross, Londyn, Wielka Brytania – 1 maja (transmisja: 2 maja)
CD:UK, Londyn, Wielka Brytania – 3 maja (transmisja: 10 maja)
La Chanson #1, Paryż, Francja – 6 maja
La Cantine Du Faubourg, Paryż, Francja – 7 maja
HMV, Londyn, Wielka Brytania – 9 maja

Re-Invention Tour

Piosenka rozpoczynała drugi akt show, osadzony w wojskowej stylistyce. Madonna pojawiała się w towarzystwie tancerek na obrotowej platformie, stojąc na ekranach telewizorów. Specjalnie dla niej, scenę tę zaprojektowała firma LAHTI Design.

Jako tła użyto ujęć z odrzuconego teledysku, a podczas piosenki opuszczany był wybieg w kształcie litery V, po którym Madonna przechodziła nad głowami publiczności w towarzystwie tancerzy. Część z nich nosiła wojskowe mundury, inni zaś stroje kojarzone z religiami świata – był katolicki kardynał, zakonnica i kobieta w burce, których stroje były prześmiewczo krótkie (maksymalnie do uda), do tego prawosławny pop i para gejów-ortodoksyjnych Żydów. Pod koniec piosenki stroje były z nich zrywane siłą, co może być wymowną przestrogą na temat zwycięstwa przemocy nad duchowością. A być może Madonnie chodziło również o pokazanie, że wobec wojny wszyscy ludzie są równi, niezależnie od przynależności do grup religijnych.

Muzycznie wersja ta przypominała początkowo wersję albumową, ale wzbogaconą nieco gitarą elektryczną. Później jednak przechodziła w hardrockową wersję Headcleanr Rock Mix, jaką znamy z EP-ki „Remixed & Revised”.


Sticky & Sweet Tour

Nieplanowane wykonanie „American Life” miało miejsce podczas „Sticky & Sweet Tour”, a konkretniej podczas koncertu na bostońskiej arenie TD Banknorth Garden. Madonna zaśpiewała wówczas wyłącznie refren, usprawiedliwiając się przed publicznością, że nie pamięta tekstu, bo piosenka nie była grana w radiu. Był to czas szczególny dla Ameryki – kończyła się kampania prezydencka i wkrótce prezydentem USA miał zostać Barack Obama. Nie dziwi zapewne, że w obliczu politycznych niepokojów Madonna chętniej zdecydowała się na skromny gest.


Tears of a Clown

Kiedy 2 grudnia 2016 roku Madonna dawała drugi z koncertów pod tym szyldem, zorganizowany w Faena Forum w Miami na cele charytatywne, Ameryka nieco się zmieniła. Prezydentem został Donald Trump, znany ze swoich „niekonwencjonalnych poglądów” zakrawających na pomysły zbudowania muru na granicy z Meksykiem. Nie jest tajemnicą, że środowisko artystyczne nie przepada za Trumpem, a jego największymi krytyczkami jest zwłaszcza żeńska część Hollywood – jest on bowiem znany również ze swojej seksistowskiej postawy. Do największych jego krytyczek należą Meryl Streep, Cher (która w czasie kampanii prezydenckiej stwierdziła na Twitterze, że głosujący na Trumpa prawdopodobnie postradali zmysły) i naturalnie Madonna. Sam prezydent udzielił zresztą kilku obraźliwych komentarzy pod jej adresem.

Wróćmy jednak do występu w Miami. Wtedy Madonna wróciła do wykonywania „American Life”, pierwszy raz po ponad 12 latach (nie licząc epizodu podczas „Sticky & Sweet Tour”). Na ekranach wyświetlane były zdjęcia rdzennych Amerykanów i ich kultury, co było zapewne odpowiedzią na słowa prezydenta o „prawdziwych Amerykanach”. Choć wokalnie nie był to najlepszy występ, przesłanie było wyraźnie czytelne.

World Pride & Madame X Tour

„American Life” podczas teatralnej trasy koncertowej Królowej Popu był piosenką kończącą „szpiegowski” akt. Madonna w trakcie utworu stała przy mikrofonie na statywie, grając na gitarze. W tle wyświetlane były ujęcia z anulowanego teledysku.

Jeden z towarzyszących piosenkarce tancerzy w wojskowych uniformach leżał na podeście, a z góry spadały na niego dziwne elementy, wyglądające jak strzępy zakrwawionych mundurów. Jako ostatnia spadała amerykańska flaga.

Pod koniec utworu Madonna zarzucała gitarę na plecy i przechodziła do podświetlanej konstrukcji z kołem, wewnątrz której siadała. Piosenka kończyła się, kiedy gwiazda zatrzaskiwała za sobą wielkie drzwi. Chwilę później, w ciszy, na scenie pojawiali się tancerze w mundurach, niosący trumnę.

Zanim jednak Madonna rozpoczęła wykonywanie utworu podczas regularnej trasy koncertowej, zaśpiewała piosenkę w dość podobnej formie podczas promocyjnego minikoncertu na World Pride 30 czerwca 2019. Podobnie jak podczas „Madame X Tour”, stała przy mikrofonie na statywie z gitarą, jednak sam występ był nieco bardziej ubogi. Na początku również Madonna zaliczyła małe potknięcie w tekście…


„American Life” po latach to piosenka, wobec której wielu fanów ma ambiwalentne odczucia. Piosenka, o której można powiedzieć zaróno wiele dobrego, jak i wiele złego, choć nie była hitem, wryła się w świadomość tak mocno, że zawsze będzie się kojarzyć politycznie. W obecnej sytuacji na świecie, gdzie nacjonalizm i ksenofobia mają się dobrze nie tylko w Polsce, na nowo staje się ona przerażająco aktualna…