Laik powie, że większość piosenek Madonny jest jeśli nie o imprezach i tańcu, to o miłości. Fan powie, że artysta jest dobry wtedy, kiedy z emocji potrafi utkać tekst, niczym pająk sieć. Gdzie jest prawda? Pewnie gdzieś pośrodku. Ale na pewno nie da się Madonnie zarzucić ani tekstowego, ani muzycznego banału, nawet kiedy dotyka tematów tak na pozór banalnych jak rozstanie. Najlepszym dowodem na to są piosenki w stylu „You’ll See”, „Take a Bow” i „The Power of Good-Bye”, któremu poświęcam ten tekst.

Nagrania

Historia powstania piosenki zaczyna się nad wyraz zwyczajnie. Pewnego lutowego dnia 1997 roku Madonna wybrała się na zakupy do jednego ze sklepów Baryens w Nowym Jorku. W pewnym momencie tajemniczy mężczyzna podszedł do niej i przedstawiając się jako Rick Nowells, pochwalił jej tekściarskie umiejętności. Podziwiał ją od dawna i był wielkim fanem utworów, które stworzyła wspólnie z Patem Leonardem, Stevem Brayem i Neilem Rodgersem. Do Nowego Jorku wpadł zaledwie na kilka dni, w związku z odbywającą się wówczas w Madison Square Garden galą wręczenia nagród Grammy. Spotkanie z Madonną było czystym przypadkiem, jednak kilka tygodni później dostał zaproszenie na spotkanie w związku z planowaną sesją nagraniową.

Zaprosiła mnie do siebie, żeby mnie sprawdzić. Pozwoliła mi wziąć Lolę na ręce. Miałem wtedy trzyletniego syna, więc wiedziałem, na czym to polega.

Wbrew obiegowej opinii, jakoby Madonna współpracowała nad „Ray of Light” z całkowicie nieznanymi nazwiskami, Nowells miał już za sobą znaczące sukcesy. W latach 80. rozpoczynał karierę w nowofalowych zespołach w San Francisco, później współpracował m.in. ze Stevie Nicks, ale największą sławę przyniosły mu hity Belindy Carlisle oraz jeden z największych bestsellerów Celine Dion – „Falling Into You”.

W studiu nagraniowym artyści spotkali się w kwietniu 1997 roku. Pracowali przez 10 dni, podczas których napisali razem 9 piosenek. Nowells nie sądził, że prace pójdą aż tak szybko:

Madonna przyjeżdżała codziennie o trzeciej po południu. Wchodziła do środka, gawędziła ze mną przez kilka minut, a potem zabieraliśmy się do pracy. Grałem na klawiszach, a ona siedziała na sofie z mikrofonem i notesem na kolanach. Improwizowała melodie, a ja podkładałem akordy. Zapisywała pomysły na teksty albo korzystała ze starszych. Przed podjęciem współpracy z Madonną nie wierzyłem, że można napisać piosenkę przez godzinę, ale ona to robiła. Melodia zabierała nam jakieś pół godziny. Zawsze wychodziła punktualnie o siódmej, żeby zająć się Lolą, ale do siódmej mieliśmy przynajmniej jedną piosenkę razem z demo.

Z powstałych wówczas dziewięciu piosenek na płycie znalazł się „tryptyk Nowellsa”:  „Little Star”, „To Have And Not To Hold” i wybrana na jeden z singli kompozycja „The Power of Good-Bye”.

Pierwsze demo ostatniego z wymienionych zawierało bity afrykańskiego bębna połączone z molowymi akordami i komputerowym brzmieniem. Taką taśmę Madonna zabrała do Patricka Leonarda, aby ten nadał piosence blasku. Później jednak – obawiając się, że nie jest to właściwa droga prac – zrezygnowała z jego usług i zatrudniła Williama Orbita. Mimo to Leonard figuruje jako współproducent piosenki, co zapewne przełożyło się również na wpływy finansowe.

Sesje nagraniowe z nowym producentem rozpoczęły się 30 czerwca 1997 w Larrabee North Studios w Universal City w Kalifornii. Orbit w fazie produkcji zmienił brzmienie przez dodanie bitów reggae, basów i zwolnienie o połowę. Demo z tego etapu prac wyciekło do sieci:

Nie wszystko jednak układało się po myśli artystki. Roztrzepany Orbit przeżywał na początku niesamowity stres, bo nie przywykł do tego, że pracuje z artystą obecnym w studiu. Pewnego razu Madonna zostawiła mu do dokończenia „The Power of Good-Bye”, a następnie umówiła się z nim u siebie w domu, by posłuchać efektów. Kiedy Orbit pojawił się na miejscu, okazało się, że zabrał złą taśmę DAT, co rozgrzało piosenkarkę do czerwoności i ponoć była bliska jego zwolnienia. Według relacji producenta na łamach biografii „Grzeszna Madonna”, przepraszanie i obiecywanie lepszej organizacji zajęło mu tydzień, zanim wokalistka ostatecznie mu wybaczyła.

Tekst i kompozycja

Ostateczna wersja znacząco różniła się od dema. Orbit podkręcił tempo, dzięki czemu z ospałej i leniwej, piosenka stała się balladą pełną mocy. Słychać to również w głośnym i mocnym wokalu Madonny.

Ponadto egzotyczne wpływy zastąpiono elektronicznymi, nowoczesnymi bitami nadającymi utworowi przestrzeni i dodano smyczki, za których aranżacje odpowiadał Craig Armstrong.

Od strony lirycznej piosenka jest klasyczną balladą „na rozstanie”. Opowiada o świadomości, że jedyną właściwą drogą jest rozstanie. Madonna podkreśla nastrój przez niebanalne metafory: siebie przedstawia jako spaloną fortecę, a toksyczną relację jako lekcję, którą musiała odrobić. Dzięki posiadanej wiedzy jest świadoma, że najlepszym krokiem w tej sytuacji jest rozstanie.

Molly Meldrum, australijski dziennikarz i krytyk muzyczny, a prywatnie przyjaciel Madonny, twierdzi, że utwór odnosi się do byłego męża artystki, Seana Penna. Co do tego nie ma pewności, zwłaszcza, że kiedy Madonna pisała tekst, była już 7 lat po rozwodzie z aktorem. Wiadomo jednak, że korzystała ze starszych, niewykorzystanych tekstów, więc nie można wykluczyć, że liryczny szkic powstał już w okresie rozpadu pierwszego małżeństwa piosenkarki.

Singiel

„The Power of Good-Bye” wydano 22 września 1998 roku jako czwarty singiel z albumu „Ray of Light”. W Stanach zjednoczonych był to jednak dopiero trzeci singiel, ponieważ na tamtejszym rynku odstąpiono od wydania „Drowned World/Substitute For Love”.

Na okładkę trafiło jedno ze zdjęć z sesji, której autorami są Inez Van Lamsweerde i Vinoodh Matadin.

W Stanach Zjednoczonych singiel nie miał regularnego, sklepowego wydania na winylach, z wyjątkiem siedmiocalówek, które sprzedawano bez okładki (w papierowej kopercie) z myślą o popularnych tam szafach grających. Zarówno na tym wydaniu, jak i na dwuścieżkowych singlach komercyjnych, wydanych w Stanach i kontynentalnej części Europy, drugim utworem była piosenka „Mer Girl”. W przypadku wydań brytyjskich (winyl 7″ wydany w kopercie, singiel CD i kaseta) była to piosenka „Little Star”. Było to spowodowane tym, że na brytyjskim rynku wydawnictwo to ukazało się jako edycja z podwójną stroną A (analogicznie jak w przeszłości „Angel” i „Into The Groove”). Z tego powodu na brytyjskich edycjach tytuł „Little Star” dopisany jest na okładce.

Winyl 7″ (US), singiel CD (US), kaseta (US):

1. The Power of Good-Bye
2. Mer Girl

Winyl 7″ (UK), singiel CD (EU/UK), kaseta (UK):

1. The Power of Good-Bye
2. Little Star

Brytyjski singiel na kasecie. Źródło: MadonnaDiscography.pl

Europejskie trzyścieżkowe wydania (niewydane w Ameryce) wzbogacono dodatkowo miksem Dallas’ Low End.

CD Singiel (EU/UK):

1. The Power of Good-Bye
2. Little Star
3. The Power of Good-Bye (Dallas’ Low End)

Ponadto w Europie wydano jeszcze wersje czterościeżkowe. Zawierały one te same utwory, ale w zależności od nośnika, były one ułożone w innej kolejności:

Winyl 12″:

1. The Power of Good-Bye (Dallas’ Low End Mix)
2. The Power of Good-Bye (Luke Slater’s Super Luper)
3. The Power of Good-Bye (Fabien’s Good God Mix)
4. The Power of Good-Bye (Album Version)

Maxi-Singiel CD (EU):

1. The Power of Good-Bye (Album Version)
2. The Power of Good-Bye (Dallas’ Low End Mix)
3. The Power of Good-Bye (Luke Slater’s Super Luper)
4. The Power of Good-Bye (Fabien’s Good God Mix)

Wydany w Azji, Australii i Meksyku singiel z pięcioma ścieżkami zawierał ponadto Luke Slater’s Filtered Mix pod numerem 4.

Maxi-Singiel CD (Japonia/Australia/Meksyk):

1. The Power of Good-Bye (Album Version)
2. The Power of Good-Bye (Dallas’ Low End Mix)
3. The Power of Good-Bye (Luke Slater’s Super Luper)

4. The Power of Good-Bye (Luke Slater’s Filtered Mix)
5. The Power of Good-Bye (Fabien’s Good God Mix)

Miejsca na listach przebojów

Choć w momencie wydania singla spodziewano się wielkiego hitu, „The Power of Good-Bye” nie powtórzył sukcesów poprzedników. Oczywiście, jego wynik na światowych listach jest ogólnie bardzo dobry, ale i tak niższy, niż przewidywała wytwórnia (i chyba sama Madonna).

Na listę Billboard Hot 100 utwór wszedł w notowaniu z 17 października 1998 z miejscem 24. W całej wcześniejszej karierze Madonny lepiej zadebiutowało tylko 6 singli. Był to także jej 16. singiel, który zadebiutował w pierwszej czterdziestce i 38. singiel, który się w niej kiedykolwiek znalazł. Do tych sukcesów nie dało się jednak dopisać kolejnego singla w pierwszej dziesiątce – najwyższym jego wynikiem było miejsce #11 w notowaniu z 28 listopada. Jako przyczynę takiego stanu rzeczy uważa się zaniedbanie ze strony Warner Bros., które w USA wydało wyłącznie singiel dwuścieżkowy, zapominając o Maxi-Singlu. Po 19 tygodniach piosenka wypadła z zestawienia.

Spory sukces piosenka odnotowała na liście Billboard Adult Contemporary, gdzie wspięła się na #14 miejsce, dobrze poszło jej jednak głównie w Europie. W Wielkiej Brytanii podwójny singiel z „Little Star” na kasecie zadebiutował na #6 pozycji, a na liście był obecny przez 11 tygodni. Znacznie gorzej poradziła sobie tam wersja CD, którą uznano za osobny singiel – szczytem jej możliwości było #91 miejsce.

Na europejskiej, ogólnej liście Eurochart Hot 100 Singles piosenka zadebiutowała na #2 miejscu, dając się pokonać wyłącznie największemu hitowi Cher – „Believe”. W większości krajów europejskich singiel znalazł się w pierwszej dziesiątce: w Szwajcarii i we Włoszech na miejscu #8, w Holandii na #7, w Danii na #6, na #5 w Szkocji, w Niemczech, Austrii i Finlandii na #4, na #3 w Szwecji i na #2 w Hiszpanii, gdzie jako jedyny singiel z „Ray of Light”, „The Power of Good-Bye” nie znalazł się na szczycie zestawienia.

W Kanadzie mimo słabego debiutu (na #87 miejscu), singiel zdobył #16 miejsce po 10 tygodniach, a w Australii nie załapał się nawet do pierwszej dwudziestki (#33), co było tam najsłabszym wynikiem od czasów „Love Don’t Live Here Anymore” w 1996 roku.

Teledysk

Zanim zdecydowano się nakręcić klip, ale kiedy już było wiadomo, że to „The Power of Good-Bye” będzie kolejnym singlem z „Ray of Light”, w świat poszły plotki, że teledysk będzie domknięciem trylogii o Hiszpance i matadorze, którą znamy z „Take a Bow” i „You’ll See”. Nie wiadomo, czy w plotkach tych jest cokolwiek z prawdy i czy Madonna w ogóle kiedykolwiek brała taki pomysł pod uwagę, jednak to, co finalnie możemy dziś oglądać, jest bardzo dalekie od wspomnianych teledysków.

Nakręcone do piosenki wideo jest najlepszym dowodem na to, że Madonna jest królową nie tylko muzyki pop, ale i teledysku, jako miniaturowego filmu. Widzimy w nim piosenkarkę przemierzającą najpierw przestronne korytarze domu o szklanych ścianach, a później idącą także wzdłuż plaży. W obrazie opowiedziana jest dramatyczna historia końca miłości, ujęta metaforycznie za pomocą widoku Madonny i jej partnera grających w szachy. W pewnym momencie widzimy, jak piosenkarka przewraca pionki jednym ruchem ręki w zwolnionym tempie – ta scena to metafora zerwania.

Teledysk kręcony był od piątku, 8 sierpnia 1988 do niedzieli, 10 sierpnia przez Matthew Rolstona. Za garderobę Madonny odpowiadała jej stylistka, Arianne Phillips. O włosy piosenkarki zadbał Luigi Murenou, a makijaż wykonał Kevyn Aucoin. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku tego rodzaju produkcji, najpierw wykonali oni próbny makijaż i fryzurę, co uwieczniono na poniższym polaroidzie, by następnie odtworzyć ten wizerunek już na planie klipu.

Sceny z Madonną przechadzającą się po korytarzach nakręcono pierwszego dnia w nowoczesnej rezydencji Silvertop House, położonej na wzgórzach nad Los Angeles. Kolejnego dnia sfilmowano plenery na plaży Malibu, jednak Madonna nie wzięła w nich udziału. Zniechęcona niskimi temperaturami panującymi na planie teledysku „Frozen”, zrezygnowała z wieczornych ujęć z jej udziałem nad brzegiem oceanu. Zamiast tego skorzystano z pomocy dublerki, której twarz nie była widoczna (zagrała ona w ujęciach kręconych zza pleców, z oddali lub w zbliżeniu stóp, z których zdejmuje buty na plaży), zaś zbliżenia pokazujące twarz artystki sfilmowano trzeciego dnia w studiu w Los Angeles.

Silvertop House – dom w Los Angeles, w którym kręcono teledysk

W roli partnera Madonny zagrał Goran Višnjić – aktor chorwackiego pochodzenia znany z serialu „Ostry dyżur”. Piosenkarka wspominała, że zastanawiała się nad aktorem, który mógłby wraz z nią wystąpić w klipie, i nagle przypomniała sobie jego twarz, którą widziała w filmie „Aleja snajperów” (tytuł oryginalny: „Welcome to Sarajevo”), w którym Višnjić grał rolę Risto.

Za inspirację do nakręcenia teledysku posłużyły Madonnie dwa filmy. Pierwszym z nich była „Sprawa Thomasa Crowna” – amerykański film kryminalny z 1968 roku, skąd przeniesiono scenę gry w szachy. Znaczna część obrazu jest jednak adaptacją ekranizacji powieści Fannie Hurst pt. „Humoreska” Jeana Negulesco. W tym filmie ekscentryczna milionerka Helen Wright, grana przez Joan Crawford, nie ma szczęścia w małżeństwie, więc szuka ukojenia w ramionach coraz to młodszych mężczyzn, aż poznaje skrzypka Paula Boraya. Nie może jednak znieść, że dla niego najważniejsza jest muzyka, co doprowadza do tragedii…

Zestawienie kadrów z filmu „Humoreska” i teledysku Madonny

Choć nie jest to do końca jasne, wydaje się, że w przeciwieństwie do filmowego pierwowzoru, postać Madonny nie popełniła samobójstwa. Idzie ona co prawda w stronę wody i zdejmuje buty, a kamera pokazuje po chwili pustą plażę i starszego mężczyznę z psem, jednak w ostatniej scenie widzimy ją ponownie, siedzącą na piasku.

Teledysk Madonny odczytywano jako poświęcony żywiołowi wody – nie tylko widzimy w nim ocean, ale również wszystkie sceny nakręcone z użyciem filtra w morskim kolorze.

Teledysk zadebiutował na antenie MTV 10 września 1998 roku, na chwilę przed rozpoczęciem gali MTV VMA, na której Madonna została nagrodzona aż sześcioma nagrodami i zaśpiewała „Shanti/Ashtangi” i „Ray of Light” w towarzystwie Lenny’ego Kravitza. Było to zagranie celowe, mające pobudzić zainteresowanie publiczności nowym singlem. Dla promocji użyto go także w zapowiedziach odcinków serialu „Felicity”, emitowanego na The Warner Bros. Network, a po jego odcinkach często puszczano teledysk Madonny.

Wykonania na żywo

Po dziś dzień Madonna nie zdecydowała się na zaśpiewanie „The Power of Good-Bye” na żywo podczas tras koncertowych. Podobno planowała to podczas „Re-Invention Tour”, podobnie jak „Take a Bow”, ale oba zostały odrzucone, ponieważ rzekomo nie lubi ona słowa „goodbye”. Kolejny raz historia powtórzyła się podczas „Sticky & Sweet Tour”, gdzie – według plotek – singiel z „Ray of Light” miał zostać zastąpiony „You Must Love Me”.

Mimo takiego traktowania „po macoszemu” podczas światowych tras, piosenka była śpiewana kilkukrotnie podczas występów w telewizji. Pierwszy raz miało to miejsce 23 października 1998 roku, podczas gali Fashion Awards, organizowanej wspólnie przez VH1 i magazyn „Vogue”. Występ piosenkarki zapowiadała Ellen DeGeneres, a na smyczkach akompaniowały jej dzieci z The Harlem School of the Arts.

12 listopada Madonna dała kolejny występ na gali MTV Europe Awards w Assago we Włoszech. Oprócz tego wystąpiła w kilku programach: niemieckim „Wetten, dass..?” (7 listopada), „Sacrees Femmes” we Francji (11 listopada), „Sen kväll med Luuk” w Szwecji (15 listopada) i „Septimo De Caballeria” w Hiszpanii (18 listopada, jedyny raz w całości na żywo). 19 listopada wyemitowano odcinek „Top of the Pops”, w którym Madonna była muzycznym gościem z najnowszym wówczas singlem. Był to ostatni raz, kiedy wykonała ten utwór.


O „The Power of Good-Bye” można powiedzieć wiele, ale na zakończenie pasują w tym miejscu najbardziej słowa jednego z twórców piosenki – Ricka Nowellsa:

Jest prawdziwą artystką. Wie, jak zaimprowizować i skomponować piosenkę. Nie chodzi tylko o luźno rzucane melodie, wie, na czym polega rola zwrotki i refrenu, wie gdzie wstawić łącznik i jak pracować z liniami melodycznymi. (…) Napisała coś głębokiego, poetyckiego i inteligentnego. W najlepszej formie dorównuje Joni Mitchell i Paulowi Simonowi. (…) To przepiękny wiersz, który zwalił mnie z nóg. Głęboko dotknął.

Krystian