Madonna: „Mój album, geje i ja”

Têtu
22 maja 2019

Tłumaczenie: Krystian

Têtu: „Madame X”, której właśnie słuchaliśmy, jest zdecydowanie najbardziej polityczną płytą od czasów „American Life”. Jaki jest twój stan umysłu dotyczący świata? Obawiasz się? Jesteś zła? A może masz już dość?

Madonna: Wszystko po trochu. Boję się. Boję się tak wielu rzeczy na świecie. Jestem pewna, że ty też. Ale jestem także optymistką. Mam wrażenie, że przyszłość nigdy nie była tak otwarta. Mam nadzieję, że udało mi się opanować wściekłość i gniew, tworząc muzykę pełną radości. I chciałbym, dzięki tym nowym piosenkom, zainspirować ludzi do działania, ponieważ mamy to do czynienia z naszym gniewem. Nie zmienimy świata furią. Czuję dokładnie to, co ty. I pod wieloma względami ten nowy album jest rzeczywiście kontynuacją „American Life”.

W „Killers Who Are Partying” śpiewasz „Będę Izraelem, jeśli Izrael zostanie uwięziony / Będę islamem, jeśli islam zostanie zaatakowany” [I’ll be Israel if Israel is imprisoned / I’ll be Islam, if Islam is attacked – przyp. tłum.]. Jak powinniśmy to rozumieć? Że chcesz dołączyć do mniejszości?

Mirwais i ja chcemy przekazać w tej piosence, że nie widzimy świata w sposób fragmentaryczny, ale jako jedność i że jestem jego częścią. Widzę siebie jako aspekt duszy wszechświata. Nie widzę świata przez pryzmat kategorii i etykiet. Ale społeczeństwo uwielbia kategoryzować i oddzielać ludzi: biednych, gejów, Afrykanów… ponieważ daje nam to poczucie bezpieczeństwa. W tej piosence mówię, że ucieleśniam każdą możliwość, w której ludzie próbują nas zaszufladkować. Będę na pierwszej linii. Przyjmę na siebie ciosy i ostrzał, ponieważ jestem obywatelką świata i ponieważ moja dusza jest połączona ze wszystkimi ludzkimi duszami. Jestem odpowiedzialna za wszystkich. Jeśli jedna osoba cierpi, cierpię i ja. Dla mnie piosenka to akt i deklaracja solidarności.

Mirwais wyprodukował 6 piosenek na tym albumie. Jak to było odnowić znajomość?

Tak na prawdę nigdy nie straciliśmy kontaktu. Wspaniale było znowu pracować razem. „Killers Who Are Partying” to pierwsza piosenka, którą stworzyliśmy. To polityczny utwór, ale wszystko, co Mirwais i ja robimy, staje się polityczne, ponieważ to jego sposób myślenia. Gitara, którą słychać na początku utworu, to sampel, który nagrałam podczas sesji fado. Dźwięk tej gitary jest dokładnie tym, czego chciałam. Naprawdę czułam inspirację melancholią i odczuwaniem tej muzyki, twórczością Cesarii Evory, brzmieniem morna i pochodzącym z Wysp Zielonego Przylądka. Autentyczność muzyki, którą słyszę wszędzie w Portugalii, dotknęła mnie. Chciałam zagrać tę muzykę i uczynić ją bardziej nowoczesną. Zapytałem Mirwaisa: „Myślisz, że możesz coś z tym zrobić? Czy to cię inspiruje?”. Oczywiście bardzo mu się to spodobało.

W piosence „Dark Ballet” śpiewasz „Wasz świat jest pełen bólu” [Your word is full of pain – przyp. tłum.]. Czy jesteś częścią „naszego świata”?

Nie mówię, że wasz świat nie jest już mój. Mówię tylko, że ten świat, w którym ludzie są rządzeni i zdominowani przez iluzję sławy i szczęścia, rządzeni, zdominowani i zniewoleni przez sieci społeczne, rządzeni i zdominowany przez ciemiężców, którzy dyskryminują ludzi w nieskończoność… chodzi o ten świat, a ja nie chcę być jego częścią. Piosenka „Dark Ballet” jest inspirowana Joanną d’Arc i jej historią. To jak punkt zbieżny. Madame X i Joanna d’Arc spotykają się. Mówię jej słowami i językiem, a ja mówię: „Nie boję się umrzeć za to, w co wierzę”. I to właśnie czuję.

Rok temu skomentowałaś post o 20-leciu „Ray of Light” na Instagramie Guya Oseary’ego: „Czy pamiętasz, kiedy mogłam nagrywać z producentami od początku do końca i mogłam być wizjonerką?” Czy tym razem pozwolono Ci być wizjonerką?

Myślę, że wyciągasz to z kontekstu. [jej rzeczniczka prasowa wchodzi i mówi: „To nie do końca jasne. Masz jeszcze jakieś pytania?”, ale Madonna mówi dalej]. Nie pamiętam dokładnie tego, co wtedy napisałam. Ale nie krytykowałam Guya Oseary’ego. Nikt mi nigdy niczego nie zabraniał. Tak, ludzie mnie krytykują, ale nikt nigdy nie zabronił mi być wizjonerką. Ludzie często mnie ostrzegają i mówią „bądź ostrożna” [kiwa palcem z góry do dołu, tak jak nad dzieckiem].

Myślisz, że ten album zatrzęsie przemysłem muzycznym?

Nie użyłabym tego słowa do opisania mojej muzyki. Prowokacyjna, budząca konflikty, emocjonalna, namiętna – to słowa, których bym użyła. No i „inspirująca”, mam nadzieję.

W „I Rise” słychać sampel z przemówienia Emmy Gonzales, jednej z ocalałych ze strzelaniny w szkole w Parkland, która stała się ikoną walki z powszechnym dostępem do broni. Czy czujesz, że zainspirowałaś to pokolenie?

Mam taką nadzieję. Tego właśnie szukam. Widzę Emmę jako rzeczniczkę i pionierkę swojego pokolenia. Po prostu robię to, co zawsze robiłam. Walczę o prawa kobiet i wszystkich ludzi w ogóle. Walczę o równość.

W „Medellin”, pierwszym singlu z albumu, zdajesz się przypominać sobie swoje początki w wieku 17 lat. Co myślisz o swojej karierze?

Myślę, że byłam w ciemnej dupie [śmiech]. Taka jest prawda. Mam wrażenie, że przełamałam wiele granic dla kobiet, które przyszły po mnie. Ale wiem, że nasza walka jest daleka od końca. I szczerze mówiąc, mam wrażenie, że nadal walczę o to samo.

Piosenka „Like A Prayer” została wydana 30 lat temu i wywołała skandal. Czy próbujesz dzisiaj odtworzyć te kontrowersje?

Szczerze mówiąc, kiedy pisałam „Like A Prayer”, nie wiedziałam, że ta piosenka wywoła takie kontrowersje. To wideo wstrząsnęło ludźmi – to, że całuję czarnoskórego świętego, że tańczę przed palącymi się krzyżami… ludzie odebrali to jako świętokradztwo, ale ani przez chwilę nie myślałam, że tak będzie. Wszystko to było bardzo kontrowersyjne, ale nie było to moim głównym zamiarem. Tak czy inaczej, teraz zamierzam być przewrotna.

Prowokacja zawsze była dla ciebie sposobem, by zwrócić uwagę ludzi na ważne kwestie, takie jak prawa LGBT+, rasizm, kobiety… Ale czy uważasz, że dziś konserwatyści wykorzystują prowokację jako sposób na rozpowszechnianie swojego przesłania?

Daj mi jakieś przykłady.

Ludzie tacy jak Trump czy Marine Le Pen…

Jeśli jesteś osobą o wąskim horyzoncie myślowym i chcesz użyć prowokacji, to będzie to twoje przesłanie. Wszystko zależy od intencji prowokatora [śmiech]. Nie jestem osobą o wąskim horyzoncie. Nie prowokuję, żeby ściągać ludzi w dół i budować granice czy żeby mówić „zostań tam, gdzie jesteś”. Jestem temu przeciwna. Niszczenie wraz z prowokacją nie jest moją intencją.

Czy czujesz się związana z twoimi fanami LGBT+? Czy ubiegasz się o status „ikony gejów”?

Uważam to za dziwne, że uchodzę za ikonę. Mam szczęście, że mam głos i mogę go użyć do walki o prawa tych, którzy są mniej słyszalni. Myślę, że słowo „ikona”, jest tym, którym ludzie mogą mnie nazwać, ale nie mogę sama się o to ubiegać. Myślisz, że jestem ikoną?

Jesteś definicją tego słowa.

Skoro „Têtu” uważa mnie za ikonę, to znaczy, że nią jestem.

Czy ten album to hołd złożony życiu w Portugalii?

Sam słyszałeś. Czy odbierasz to jako hołd dla Portugalii i dla fado? To nie tylko fado. Jest wiele wpływów, którymi nasiąknęłam od kiedy tam mieszkam. Ale oczywiście w tym miejscu narodził się album. Nawet jeśli istnieją inne wpływy, ten album jest wyrazem czasu spędzonego w Portugalii. Mam tam dom i bywam bardzo często. Mój syn gra w piłkę nożną w klubie Benefica Lizbona. Chociaż wiesz, mieszkam w samolotach. Niebo jest moim domem. [śmiech]. Mam nadzieję, że mój portugalski jest dobry. Miałam dobrego trenera, Dino D’Santiago. Bardzo mi pomógł i przedstawił mnie niesamowitym muzykom. Był niezastąpiony w tworzeniu tej płyty.

Nie znamy zbyt dobrze Dino D’Santiago. Czy mogłabyś powiedzieć nam więcej o swojej współpracy z nim?

Był swego rodzaju łącznikiem. Pochodzi z Wysp Zielonego Przylądka i większość muzyków stamtąd, z którymi pracowałam, nie mówi po angielsku. Był ze mną w studio, kiedy nagrywaliśmy i mówił im, czego oczekuję. Pomógł mi w ten sposób tchnąć muzyczne życie w te piosenki, ponieważ nie miałam innego sposobu na komunikację z nimi. Cóż… w pewien sposób zrobiłam to za pośrednictwem muzyki. Napisaliśmy piosenkę o tytule „Fuana”, która będzie dodatkowym utworem. Jest jeszcze jeden utwór pod tytułem „Ciao Bella”, którego nie ma w wersji deluxe albumu [dodatkowy utwór z kolekcjonerskiego wydania – przyp. tłum.]. Wokalista Kimi Djabaté, który pochodzi z Gwineii Bissau śpiewa w tym kawałku. I znowu to Dino przedstawił mnie jemu. Kiedy przyszedł do studia nagraniowego, w ogóle nie mówił po angielsku, tylko po kreolsku. Kiedy nagrałam „Killers Who Are Partying” i „Extreme Occident”, na które wpływ ma morna [gatunek muzyki o afrykańsko-portugalskich korzeniach – przyp. tłum.], wysłałam mu je, aby otrzymać jego opinie. Chciałam wiedzieć, czy czuje autentyczność tych piosenek. Jego aprobata była dla mnie bardzo ważna.

Jak wybierasz ludzi, z którymi współpracujesz, na przykład Malumę?

Dzieje się to w bardzo organiczny sposób. Wszystkie wspólne działania są ustalane w momencie, gdy spotykam ludzi. Pijemy po lampce szampana, dogadujemy się i rozmawiamy o tym, co moglibyśmy zrobić razem. Prawdę mówiąc, nie ma w tym nic głębokiego. To bardzo instynktowne. Jestem fanką każdej osoby, z którą współpracowałam.

Pracowałaś z wieloma Francuzami: Jean-Paul Gaultier, JR, Martin Solveig, Mirwais… co cię z nimi łączy?

Tak. Co to za związek z Francuzami? Trochę nie mogę się ich pozbyć [śmiech]. Są współautorami moich największych sukcesów. Mondino, Gaultier, Mirwais… Myślę, że kocham ich, ponieważ są bardzo… Têtu [uparci – przyp. tłum.]. Przeciwstawiają mi się. Wspomniane osoby są bardzo inteligentne, niezwykle kreatywne, bardzo obyte. Dzielimy się piękną synergią. (Stuka szklanką w stół i krzyczy „Aqua por favor!” [„Poproszę wodę!” – przyp. tłum.]. Wszyscy ją obskakują, kiedy ona wskazuje palcem na fotografa i krzyczy: „Kto wpuścił paparazzi! Kim jesteś? Znamy się?”. „To Ricardo, oficjalny fotograf Madonny” – mówi rzeczniczka. Wszyscy wybuchają śmiechem).

Na albumie śpiewasz po portugalsku i hiszpańsku. Czy jest to sposób na rzucenie wyzwania hegemonii języka angielskiego w popkulturze?

Dokładnie tak! Podoba mi się idea światowej muzyki. Nienawidzę szufladkowania. Nie chcemy tego robić z ludźmi, dlaczego mielibyśmy to robić z muzyką? Lubię włączać radio w Nowym Jorku i słuchać ludzi śpiewających po hiszpańsku, czy słuchać reggaeton lub dancehall podczas przejażdżki samochodem po Lizbonie. To wspaniałe. Używanie innych języków było wyzwaniem, ale jak pewnie zauważyłeś, lubię wyzwania.